19 grudnia 2020

Od Tytana

   Zapalił cygaro. Swąd zielska rozniósł się po całym pomieszczeniu, przyjemnie kojąc nerwy samego władcy, powoli tuptającego wokół stolika. Miał dzisiaj dzień prawdziwego relaksu z powodu braku zbędnego ciężaru (brata) w zamczysku. Jedynym minusem obecnej sytuacji był jednak brak odpowiedniego towarzystwa. Mógłby spróbować pobawić się w integracje.
    - Jasne licho. - mruknął pod nosem, nie zapominając o dobrym wychowaniu i powstrzymując się od klnięcia. Zapomniał o istotnym fakcie - kiedy nie ma brata, to właśnie on musi być w gotowości.
     - Panie, można by zrobić audiencje? - Gleviss, gwardzista pana watahy, ostrożnie wysunęła swój nos, obawiając się zastać coś, co mogłoby ją zgorszyć i odciągnąć od króla na kilka dobrych lat. Dobrze pamiętała słowa pewnego starego emeryta, który opowiedział jej o pewnej nieciekawej historii związanej z nakryciem władcy podczas... rozpoczęcia jakiejś szalonej orgii. Od tamtej pory Gleviss nieco inaczej patrzyła na swojego pana, nie tracąc przy tym jednak zapału do pracy.
     - Mieszczanie pragną się spotkać z królem jeszcze dzisiaj. Najlepiej jest mieć to z głowy i dodatkowo przysporzyć sobie nowych sojuszników wśród wieśniaków, bo ci zaczynają być nieco niezadowoleni z tego, co się dzieje. Odnoszą wrażenie, że król zaczyna ich... olewać.
    - Och, nie nie nie!
    Natychmiastowo świetlista dłoń wyrzuciła zza okno cygaro, zgaszone wcześniej o framugę. Jeżeli ktoś je znajdzie, będzie szczęściarzem, ponieważ jeszcze trochę zielska tam zostało. Wypali sobie i od razu świat stanie się piękniejszym miejscem do egzystowania.
   - Nie olewam ich, w żadnym wypadku. Po prostu tyle tego przychodzi, że aż nie wiadomo, w co ręce należy włożyć. Ale dziękuję za propozycję, rozważę to raczej pozytywnie, bo i tak nie mam co robić w tym pięknym dniu i wypadałoby się zainteresować sprawami, które olewałem z powodu nawału pracy. Możesz poprosić szambelana, aby stawił się dzisiaj na mównicy i ogłosił dzisiaj, że wasz władca zamierza spotkać się z głosem ludu. A, i zwołaj również mojego doradcę. A najlepiej ich dwóch. Albo, cholera, wszystkich na warsztacie.
  - Akurat Matt jest dzisiaj nieco niedyspozycyjny... Wziął go następca. Z kolei Zam obecnie leży w łóżku i stara się przezwyciężyć zapalenie płuc. Po ostatnim wypadzie do moczarów niestety ale coś go zaatakowało i teraz biedaczyna musi odpoczywać i w żadnym stopniu nie jest zdolny do pracy. Mogę zwołać tylko ostatniego, albo ewentualnie spróbować kogoś zrekrutować na szybko, ale szczerze wątpię, aby był to dobry pomysł zważywszy na obecną sytuację. Wiadomo, niedoświadczeni, nieodpowiednio przygotowani...
  - Tak tak, rozumiem, młoda damo. To daj mi ostatniego dostępnego. A, i może kogoś z wojska na ewentualne doradztwo. Zaczniemy zabawę natychmiastowo. Liczę na to, że uda mi się załatwić całość do dwudziestej drugiej, bo potem zamierzam zaprosić szlachtę na małe zebranie. Prosiłbym, abyś się moja droga nie ociągała i zrobiła to jak najszybciej. Czas to pieniądz, jak to mawia mój braciszek. Ja w tym czasie najlepiej pójdę się odpowiednio przygotować.
    A mówiąc to, narzucił na siebie czerwoną pelerynę i pochwycił w zęby jedną z większych ksiąg znajdujących się w jego pokoju. Otworzył na pierwszej stronie, spoglądając na spis najważniejszych państwowych osób. Zastanawiał się spokojnie, jak mógłby się odpowiednio przygotować do ewentualnej konfrontacji z nimi. A w głębi duszy wył skrycie o pomoc.

Blep, ktoś?

2 komentarze:

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits