21 grudnia 2020

Od Możana C.D Alary

  Zapalił świecę i odłożył ją na bok. Biały, wesoły płomień skakał wesolutko na maleńkim sznurku, rozjaśniając nieco całe pomieszczenie. Dodawało to romantycznego klimatu całemu miejscu. Możan trzymał się od tego z daleka, udając, że jest zainteresowany czymś zupełnie innym, niż jego emerytowany już gwardzista. Alara stała z boku, wyprostowana na baczność. Zachowywała niewielki dystans od swojego pana, nie spuszczając go jednak z oka, jakby bała się, że za chwilę ze ściany pojawi się przerażająca dłoń przywdziana w sztylet, który zamierza odciąć jej panu głowę. Stali tak w milczeniu. Oboje.
   - No cóż, myślę, że możemy się zmierzyć. - stwierdził gwardzista, spoglądając na Alarę. - Przynajmniej po raz ostatni. Chcę zobaczyć, jak dobrze Hajre cię dopilnowali, młoda damo. Pan niech popatrzy.
   - Sam chciałbym wziąć udział w zabawie. - mruknął mężczyzna, opierając się delikatnie o ścianę. Widział już nie raz pokazy walki pomiędzy basiorami i waderami z rodu Hajre, pamiętając o ich metalicznych zdolnościach. Każde z zaklęć jednak wyglądało zupełnie inaczej, przez co robiło duże wrażenie na niejednym osobniku, który z zachwytem mógł wpatrywać się w walkę pomiędzy dwoma wilkami.
   Alara pierwszy raz w życiu mogła się oficjalnie popisać przez swoim przełożonym i nie zamierzała zrezygnować. Chwyciła miecz prawą dłonią i zważyła go. Drewniana replika idealnie leżała jej w ręce i dzięki temu mogła nią swobodnie machać na prawo i lewo. Możan spojrzał na nią z przymrużonymi oczętami i mimowolnie zacisnął pięść. Sam chciałby mieć prawdziwą broń w swojej dłoni i rzucić się w ten cudowny, pokazowy wir. Jęknął jednak, obawiając się ewentualnego zjebania sprawy, delikatnie mówiąc. Powinien sobie odpuścić, przynajmniej na pierwszy raz.
   - W jawną walkę z paniczem wchodzić nie zamierzam. - rzekł gwardzista, mrużąc oczy. - Mogę jednak zaoferować trening z pańską gwardzistką. Jeżeli Alara nie będzie miała nic przeciwko, mogłaby pana podszkolić w walce. A póki co to zapraszam do oglądania.
    Młoda gwardzistka stanęła naprzeciwko swojego przeciwnika i wykonała niski ukłon, oddając mu w ten sposób szacunek. Rzucili się na siebie po kilku chwilach i rozpoczął się krótki, aczkolwiek widowiskowy taniec. Alara szybko zastosowała umiejętność bloku, dzięki czemu nie została trafiona w szyję przez gwardzistę. Możan miał ochotę to skomentować, jednakże powstrzymał się do ostatniej chwili. Jego serdeczny przyjaciel wykonał zwinny skok, próbując wycelować w jej nogi. Alara była jednak szybka i udało jej się cofnąć. Cięcie, blok, cięcie, cięcie. Szybkie, zwinne ruchy. Nie używali mocy. Jego nowa partnerka jakby czekała na werbalne potwierdzenie od starszego basiora albo jego pierwsze użycie. Nie zdecydował się na to i po chwili padł, uderzony niespodziewanie z boku. Możan drgnął zdezorientowany, odruchowo podchodząc do niego w obawie przed zawałem u starszego wilka. Ten jednak po chwili wstał i poruszył głową zdezorientowany.
   Jego były przełożony miał wrażenie, że basior dał jej fory, jednak nie mógł powstrzymać się przed delikatnym uśmiechem, posłanym w stronę młodej wojowniczki. Alara skłoniła się, odstawiając miecz na bok. Na jej czole dało się dostrzec malutkie stróżki potu świadczące o tym, że zaczynała się już powoli męczyć. Ale była jednak w dobrym stanie i mężczyzna odniósł wrażenie, że gdyby ta tylko mogła, walczyłaby dalej. A co dopiero, gdyby użyła swojej many i uwolniła swoją energię w postaci zaklęć, które w przyszłości mogłyby nawet fuhrerowi ocalić życie.
  - Poszło ci bardzo ładnie. - stwierdził gwardzista, odstawiając miecz i zmieniając swoją formę. - Wybacz mi moja droga, ale na dzisiaj jestem zmęczona aby to kontynuować. Możesz jeszcze swojemu król... znaczy panu pokazać, co potrafisz.
   Przyszłemu królowi, pomyślał Możan, wypinając dumnie pierś. Przyszłemu, wkrótce, królowi.
  - Oczywiście.
Możan w swojej wilczej formie przeciągając leniwie niczym kot. Czuł, że zaraz on też będzie gotowy rozprostować swoje mięśnie, bowiem od bardzo dawna nie miał możliwości korzystać i ze swoich magicznych specjalizacji. 
  - Mam tylko nadzieję, że nikt nie zamierza nam przerwać. Zaczynaj Alaro.
   I, kurwa mać, wykrakał.
   - Panie. Brat chciał tylko przekazać, że wyjeżdża i kazał się stawić. Wezwano go do centrum i pragnie poinformować, że przez kilka następnych dni masz do dyspozycji jego doradców.
   - A w jakiej sprawie?
  Możan był pewien, że nie było to nic ważnego. Jego słowa potwierdził szambelan, który zbył go jedynie zdaniem "sprawy służbowe". Zapowiadał się interesujący tydzień dla samego Możana, który nie zamierzał próżnować. Pragnął zgłębić się bardziej w Alarę i przetestować jej lojalność oraz zagłębić się w osobowość młodej gwardzistki. Mieli przecież przed sobą przynajmniej kilkanaście lat współpracy i musiał wiedzieć, po jak cienkim lodzie stąpa wadera i czy mimo wszystko wykazałaby się większym zaangażowaniem w sprawy Dariusa czy jego brata. Poprzednika Davisa interesował wyłącznie brat Tytana. Dlatego też szybko został przeniesiony do innego posterunku. Tak to się kończy, kiedy bierze się kogoś z niepewnej ręki, w dodatku słabo wyszkolonego, który więcej czasu potrafił spędzać z królem niż fuhrerem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits