Nat poszedł na górę, zostawiając go samego w kuchni. Białowłosy poprawił
swoją roztrzepaną fryzurę, uśmiechając się przy tym szalenie szerokie
niczym zakochana nastolatka, ale czy przypadkiem nie był właśnie kimś takim? Na
delikatnej skórze swojej głowy czuł jeszcze mrowienie wywołane dotykiem
palców blondyna, który już dawno zniknął z pola jego widzenia.
Przegryzł wargę, starając się nie odbiegać myślami za bardzo w kierunku
niewyspanego malarza, ale to było trudne zadanie, zważywszy, że ciężko
było mu było opanować dziwne uczucie szczęścia i euforii, kiedy
mężczyzna znajdował się w pobliżu. Miał nadzieję, że ten dziwny stan
minie mu dosyć szybko, bo z Natem widział się dzień w dzień i zaczynał
czuć się przez to niekomfortowo. Nie do końca wiedział, co wywoływało te
emocje i ciężko mu było brać pod uwagę najprostsze wyjaśnienie, a
mianowicie to, że się zakochał lub czuł jakiś naturalny pociąg właśnie
do jego pracodawcy. Ale nigdy nie czuł za bardzo do kogoś czegoś więcej,
owszem zdarzały się jakiś wyjątki od reguły, ale zazwyczaj uczucie
szybo mijało, więc dlaczego w tym przypadku miałoby być inaczej?
Pozbył
się uporczywych myśli, wracając do przygotowywania śniadania. Miło było
robić coś tak przyziemnego i całkowicie normalnego jak, chociażby
smażenie omletów na patelni. Może początkowo sądził, że nie wytrzyma za
długo w jednym miejscu, ale teraz trudno by mu było zrezygnować z tej
pracy. Z pracy no i oczywiście z Nata. Nagle ni stąd ni zowąd poczuł jak
mężczyzna, który nie wiadomo jak i kiedy, zdołał zakraść się do kuchni,
chwyta go w pasie. Szczerząc się jak dziecko, które wreszcie dostało
wymarzoną zabawkę oznajmił, że wyruszają na tygodniową wyprawę i, że
musi się spakować na ową podróż. Cóż, delikatnie mówiąc był zaskoczony,
bo myślał, że blondyn woli rozrywki, które wymagają mniej energii, ale
chyba każdy musi się kiedyś wyżyć. Poza tym wiedział o sporej ilości
niedokończonych obrazów, które zalegały w pracowni. Grafik malarza też
był dosyć napięty, ale cóż jeśli chciał jechać na wyprawę to chętnie z
nim pojedzie.
- Ale chyba zdążymy zjeść śniadanie? - wydukał w końcu dosyć niepewnie.
- Jeśli się pośpieszymy. Za godzinę ruszamy.
Skończyło
się na tym, że śniadanie zjedli w ekspresowym tempie i szybko udali się
do swoich pokoi, żeby się spakować. Białowłosy wyciągnął z szafy
sportową torbę, z którą przybył tu pierwszego dnia. Położył ją na
podłodze i rozejrzał się dookoła, co on miał do jasnej Anielki spakować?
Jeszcze raz otworzył szafę i zaczął taksować wzrokiem półki. Na pewno
przyda mu się bielizna i coś do spania, więc szybko spakował te rzeczy
jak i wiele innych gratów, o których pewnie później zapomni. Ostatecznie
skończył z wypchaną do granic możliwości torbą, w która z małym
powodzeniem próbował wcisnąć dodatkową parę butów. Westchnął ciężko, nie
do końca rozumiejąc sens brania tych wszystkich rzeczy, ale chciał się
dobrze przygotować, bo nawet nie wiedział, gdzie konkretnie się
wybierają. Obładowany zszedł na dół, szukając wzrokiem Nata i
dostrzegając go czekającego przy drzwiach. Mężczyzna nadal nie przestał
się uśmiechać i tak jak białowłosy trzymał na ramieniu czarną, sportową
torbę. W ciszy założyli szybko buty i wyszli na zewnątrz.
– Pojedziemy samochodem – oznajmił malarz, kierując się w stronę auta.
–
Okej – odpowiedział Rin, chcąc brzmieć choć trochę optymistycznie, ale
najzwyczajniej w świcie troszkę mu się nie chciał ruszać swoich
szanownych czterech liter poza bezpieczny domek.
Otworzył drzwi
od strony pasażera, zapiął pasy i spojrzał wyczekująco na Nata, który
wkładał kluczyki do stacyjki. Po chwili radośnie burknął sinik i ruszyli
do przodu. Jak zwykle na białowłosego zadziałała magia czterokołowych
pojazdów, która szczególnie silnie działała na niego zwłaszcza w
samochodach i dręczony jej ogromną mocą zasnął zanim wyjechali z miasta.
Dlatego zazwyczaj nie podróżował żadnymi środkami komunikacyjnymi, bo
zasypiał po dziesięciu minutach jazdy i zdecydowanie za łatwo można go
było wtedy uprowadzić albo okraść. Obudził się po co najmniej godzinie
jazdy, ale mogło być ich równie dobrze dziesięć, bo czas zawsze mu tak
dziwnie płynął podczas snu. Rozejrzał się dookoła, zauważając, że
najprawdopodobniej znajdują się w jakimś lesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!