10 kwietnia 2018

Od Tyksony C.D Kano

  - Kurwa! - wrzasnęła Tyks, odskakując na bok.
  Kano był ostatnią osobą, którą spodziewała się tutaj ujrzeć. Kano... tak właściwie minęło sporo czasu odkąd odszedł z WKNu. Nie pamiętała powodu, dla którego miał to zrobić. Czyżby nagle zamarzyło mu się odzyskać ciepłą posadzkę u stóp wszechpotężnego pana i władcy - Wisielca. Wizyta i zderzenie tak bardzo zaskoczyły Tyksonę, że odruchowo kocica oparła się o dwie przednie łapy na podłodze i przyjęła bojową pozycję, niczym ostro zdenerwowany kocur. 
  Chłopak wytrzeszczył gały i spojrzał zdezorientowany na furry, a raczej na jej zwisające piersi, które przykuły jego uwagę. Syknęła, aby dodatkowo odstraszyć chłopaka. Blondas podniósł ręce do góry i westchnął smutno. 
  - Co ty odp... ekhem... - zakłopotana kocica wstała powoli na nogi i otrzepała swoje kolana. - Znaczy... co ty tutaj robisz? Wiesz, że nie wolno ci się tak skradać. Darkness za to urwie mi łeb. Jak chcesz z nim pogadać, to cię zaprowadzę. Jest akurat w swoim gabinecie i myślę, że z wielką chęcią przyjmie do siebie kolejnego rekruta. Nawet zdrajcę. 
   - Al...
  Chłopak nawet nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi, kiedy kobieta wzięła go za rękę i zatkała usta swoim ogonem, aby nie musieć słyszeć durnych pojękiwań i różnych wymówek. Chciała zresztą jak najszybciej zadbać o gościa i wrócić do studiowania kolejnego rozdziału magii runicznej. Najlepiej było oddać to zbłąkane dziecko Wilkobójcy, aby ten zajął się nim jak trzeba. Zazwyczaj dziewczyna omijała jego gabinet szerokim łukiem. Dzisiaj postanowiła zrobić wyjątek. 
  - A jak będziesz grzeczny, to cię nie wypierdoli. - obiecała kocica, uśmiechając się drapieżnie do chłopaka, który ilekroć wypluwał jej ogon, ta wkładała mu go do ust z powrotem, coraz bardziej go irytując. W dodatku dodatkowo wzmocniła swój uścisk, aby ta rybka jej nie odpłynęła. Kiedy dotarli do gabinetu Wilkobójcy, Tyksona zapukała energicznie, po czym puściła Kano i ukryła się za nim, jakby uciekała od odpowiedzialności za jakiś okrutny czyn i próbowała zasłonić się randomowym kolesiem z watahy. 
  - A więc... ten pan do ciebie, Alpho. - zaczęła powolutku, poprawiając swoją fryzurę. - Kano. Nie wiem, czy pamiętasz. Taki jeden skurwysyn, który się ulotnił. 

Kanoś? Nie trzymam się planów, ha ha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits