10 kwietnia 2018

Od Tyks C.D Kano

  - Kurwa mać, weź go wyjeb. - wysyczała Tyksona, zbliżając swoją mordkę do mordy Wilkobójcy. Mężczyzna odłożyła lakier do paznokci i spojrzał na swoje szpony. Westchnął ciężko i odwrócił się plecami do chłopaka. 
  - Tacy jak on są nam zbędni. A może nudzi ci się na tyle, że masz ochotę z nim polatać po zamku w poszukiwaniu Anubisa, porwać go, a potem dostać odpierdol ode mnie, podobnie zresztą jak ten tutaj nieproszony gość za moimi plecami. - mężczyzna wskazał z tyłu na Kano, który przypatrywał się zdezorientowany na całą tę scenkę.
  - Chyba cię...
  - Liczę do trzech. - przerwał jej Wilkobójca, klaszcząc w ręce. - I zaczynamy grę w podchody. Łapiecie tego małego, a potem znikacie stąd. Jeżeli nie znajdę swojego syna w przeciągu tygodnia, uznam, że oboje wygraliście i puszczam was wolno. Może nawet pokuszę się o jakąś nagrodę dla waszej dwójki. Jeżeli nie - szykujcie się na zabawę z moimi duszyczkami. Jedna zasada - Anubis ma trafić po tygodniu do mnie cały. Możecie go związać, czasem bić, ba, zezwalam wam na gwałt, o ile ten nie wróci do mnie niepełnosprawny lub martwy. Chcąc nie chcąc jeszcze może mi się kiedyś przydać. Jeden...
   - Darkness! - Tyks złapała Kano za rękę i zanim Darkness zdążył wyszeptać ciche "dwa", para znalazła się daleko poza zasięgiem jego wzroku. A mężczyzna nadal czekał i nadal odliczał. Był spokojny. Nie zamierzał od razu psuć sobie zabawy. 
   Wrócił do swojej siedziby i odłożył lakier do paznokci na bok. Sam wziął kubek i wypił do końca kawę. Przymknął oczy i uśmiechnął się złośliwie. Zaraz będzie ciekawie. Zaraz, tylko jeszcze się zrelaksuje. 
   - Trzy. - wyszeptał cicho. - Game over, Tyksiu. Przykro mi, ale będziesz musiała trochę pocierpieć, mój koteczku. [...]

    Kocica biegła ile sił w łapach dostała. Ciągnęła za sobą Kano, który obijał się o drzwi i ściany. W dodatku wpadł kilka razy w stołki, meble, szafki i wieszaki. Zarobił kilka bolesnych siniaków. W dodatku wpadli jeszcze służba, która przerażona wpadła się w dwójkę i dodatkowo ich spowalniała. Oboje wiedzieli, że Darkness nie żartował. On uwielbiał takie zadania. Zabawa w kota i myszkę to coś, co Wilkobójcy lubią najbardziej, jak to powiadają. 
  - Jest w swoim pokoju. Na bank. Nie oglądaj się za siebie, tylko biegnij do kurwy nędzy! - krzyknęła kocica, jakby myślała, że Kano znajduje się czterdzieści metrów z tyłu, podczas gdy deptał jej po piętach. Chłopak ogłuchł po jej jakże "dopingujących" okrzykach. 
   Usłyszała za sobą kroki. Kroki, które był coraz szybsze i szybsze. Nie oglądała się za siebie. Nie chciała dać się złapać. Po prostu biegła ze swoim "bagażem", jakim był młody, blondwłosy samotnik, który właśnie wpakował ją w to gówno. Dopiero potem zamierzała się na nim wyżyć. Teraz liczyło się tylko to, aby złapać Anu i jak najszybciej opuścić zamek. 
  Skręcili w lewo i wbiegli na schody. Pokój jego był tuż tuż, tak samo jak strażnicy, którzy biegli dosłownie dwa metry za nimi. Adrenalina buzowała w żyłach Tyks jak nigdy wcześniej. Nie chciała tego znowu. Ona wiedziała, co mężczyzna zamierzał z nią zrobić. W jaki sposób chciał się z nią pobawić. W końcu to Darkness.

Kano?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits