06 kwietnia 2018

Od Ruperta C.D. Nany


Czekał na nią. Czekając sprawdził gdzie spędziła noc i znaczną część poranka. Hanka wstała, pomógł jej uszykować się na lekcje, choć świetnie radziła sobie sama. Tak samo jak jej matka. Rupert siedział sam w mieszkaniu. Miał dość czasu by myśleć i uspokoić się na tyle, na ile tylko mógł. Odkąd Nana z małą opuściły rezydencje kazał je śledzić. Wiedział gdzie są, z kim się widzą, czy są bezpieczne. Bo właśnie ich bezpieczeństwu miało to służyć. Wolał jednak nie wiedzieć, że spałą z innym. Uspokajała go jedynie myśl, że stało się to z jej własnej nieprzymuszonej woli. Wciąż miał w pamięci nagranie jej i Adama. Słyszał jak przekręca klucz, wchodzi, zdejmuje kurtkę i buty w przedpokoju, rzucając torebkę i klucze na półkę. Jej bose stopy miękko uderzały o podłogę.
— Cześć? — Cisze panującą w mieszkaniu przerwał jej niepewny głos. Rupert, siedział na jej łóżku. Nie podniósł głowy, nie był pewny czy chce ja teraz widzieć, właśnie taką. Czuł przez długość pokoju jej zapach. Mieszanka potu, seksu i męskich perfum. Łokcie mocniej wbił w uda. Po chwili był na tyle gotowy by spojrzeć na nią. Przewróciła oczami, widząc, że otwiera usta.
— Stop — przerwała mu zanim zdążył powiedzieć coś, cokolwiek.  — to zachodzi za daleko. Nie wiem czego chcesz, czego oczekujesz, w jaki sposób to widzisz, bo naprawdę zaszliśmy na granicę bardzo porypanej relacji. A ja nie jestem ani silna, ani szczególnie uzdolniona to wiem, ale umiem uciekać, Rupert, więc jeżeli następnym razem poczuję się zagrożona ja albo Hanka, to zwyczajnie nigdy więcej nie zobaczysz żadnej z nas, zrozumiano? — Jej głos był ostry. Czuła się zagrożona, chciała uciekać? ona już mu uciekała. Sam chciał wiedzieć jak ma z nią postępować. Wstał patrząc na nią. Czekała na to co powie, wyprostowana jak struna, napinając wszystkie mięśnie. Uniósł dłoń delikatnie muskając jej policzek.
— Umyj się. — Twardy, ochrypły z gniewu głos przeczył dotykowi. Przez chwilę patrzyła na niego coraz szerzej otwierając oczy. Widział jak rośnie w niej złość.
— Że co?! Jeśli nie pasuje Ci to jak pachnę, zawsze możesz wyjść. — Milczał czekając aż uda się w stronę łazienki. Stała jednak w miejscu nie poruszywszy się ani o milimetr.
— Jeśli mamy rozmawiać, zmyj to z łaski swojej  z siebie. — Nie zamierzała mu ułatwiać zadania, szykując się do kolejnej potyczki słownej. Dziś miał dość. Przerzucił sobie Nane przez ramie słuchając obelg którymi go obrzucała. Jej kolana waliły w jego brzuch z równą zawziętością co pięści w plecy. Skrzywił się czując otwierającą się ranę na łopatce. Otworzył drzwi od łazienki, uważając by nie uderzyła się o framugę żadną częścią ciała. Bez ceregieli postawił ją w brodziku.
— Rozbierzesz się, czy może wolisz to zrobić w ciuchach? — oswobodzona próbowała paznokciami przeorać jego policzek, nie bronił się. Paznokcie pozostawiły głębokie ślady. Wyglądała na naprawdę zaskoczoną.  Nie czekał więcej, odkręcił ciepłą wodę i odwracając się na pięcie wyszedł z łazienki.
Po kilkunastu minutach Nana wyszła z łazienki gotowa na rozmowę. W mieszkaniu jednak nikogo nie było. Na stole w kuchni obok kubka z kawą jaką zwykła pić, leżała kartka z krótką wiadomością.
Czekam w laboratorium w bloku R.
Użyj jej.
Na kartce leżała pomarańczowa przepustka.  Nana pamiętała, że Instytut posiada budynki od A do T. Dotychczas pracowała z Adamem i Kurtem w budynku F. Do budynków E, F, G, H, I, J, K,  potrzebne były przepustki, które umożliwiały poruszanie się między różnymi działami -chemików, inżynierów, genetyków i sama nie wiedziała kogo jeszcze . Budynek L Kurt z Adamem nazywali „legendarnym”, trafiali do niego eksperci by pracować nad nowymi projektami. W zasadzie nie słyszała nic o dalszych budynkach i ich przeznaczeniu.

Na miejscu musiała podpisać stertę papierów o poufności i zachowaniu tajemnicy. Dobre dwie godziny zajęło jej zapoznanie się z ich treścią. Sama nie wiedziała czy chce już wchodzić w ten projekt. Wiedziała za to, że jeśli nie dziś, to zapewne nigdy nie będzie mieć okazji zgłębienia wiedzy zgromadzonej jak na wyciagnięcie ręki w jednym miejscu.  W biurze czekał Rupert, rozmawiał właśnie z jakimś starszym mężczyzną.

Ruperta nie czekały dziś miłe rozmowy, najpierw Nana a teraz jego ojciec.
— W najbliższy nów odbędzie się uroczystość. Do tego czasu pora abyś zapomniał o przeszłości i skupił się na przyszłości klanu. Jeśli nie Ty, to twoje miejsce zajmie Dominik. — Ojciec próbował straszyć go chłopcem któremu tyle co starto mleko z górnej wargi. Rupert przyjął do wiadomości słowa ojca i skłonił przed nim głowę. W drzwiach stała Nana.
— Wezmę to pod uwagę. Życzę ci miłego dnia ojcze. — Mężczyzna już nic nie mówiąc obrócił się i wyszedł z biura.
Nana już wchodziła kiedy złapał ją za ramię.
— Nie tutaj. — Skierował ich kroki w stronę dużej hali. Szedł pierwszy nie oglądając się za siebie. — Od dziś pracujesz tutaj. Twoja praca będzie polegać na wspomaganiu głównego zespołu. Wszystko co tu zobaczysz czy usłyszysz nie ma prawa wyjść poza ściany tego pomieszczenia. — próbowała coś powiedzieć. — Zrozumieliśmy się? — nie było to miejsce na jakiekolwiek dyskusje.
— Rozumiem. Potrafię czytać, a uwierz mi przeczytałam dziś cholernie dużo stron o zachowaniu tajemnicy. — Minął ich jeden z pracowników, zerkając na kobietę jak na wariatkę.
— Pracując tu nie pracujesz tylko dla mnie. Przebywając tu zwracasz się do mnie w sposób oficjalny.  Od dziś odpowiedzialny za wdrążenie cię w projekt będzie Joo. — Rupert wskazał wysokiego i potężnie zbudowanego mężczyznę. Joo wyglądał na swoje 232cm wzrostu, ledwo mieścił umięśnione ciało w białym fartuchu. Projekt dotyczył pracy nad urządzeniem umożliwiającym używanie mocy na terenie Imperium. Mała komora miała wytwarzać i kumulować moc, z której mógłby czerpać ktoś posiadający magiczne zdolności.
Rupert pozostawił Nane pod opieką Joo i udał się do rodzinnej rezydencji. Czekała na niego czterodniowa medytacja i oczyszczenie ciała. Do nowiu miał podjąć decyzję czy iść w swoje, czy rodzinne dobro.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits