14 kwietnia 2018

Od Mishabiru C.D Tytanii

Basior został wniesiony do środka domostwa i ułożony tuż przy rozpalonym kominku. Nim medyk przystąpił do oględzin, zasłonił okna oraz zaryglował drzwi, by nikt ciekawski nie wparował do środka. Na sam odór alkoholu krzywili się, jednak dość łatwo pozbyli się promili z jego krwi, lecz ten dalej nie odzyskiwał przytomności. Co gorsza, zaczął ciężej oddychać. Troszkę czasu zajęło, nim starszy mężczyzna odnalazł przyczynę. Była to dość mocna trucizna, która niszczy danego osobnika od środka, zaczynając od organów, lecz potrzebowała również czasu. Alkohol prawdopodobnie był zmyłką, aby nikt mu nie pomógł. W końcu nikt nie chce mieć do czynienia z obcym, dziwnym oraz pijanym wilkiem.
Stworzenie odtrutki nie było problemem, ale musieli mieć też nikłą nadzieję, iż cofnie zniszczenia, jakie mogły zostać rozsiane na organach basiora.
Tytania z zaciekawieniem przypatrywała się sierści wilka. Przekręcała głowę raz w jedną, raz w drugą stronę, aby odczytać runy. Samo przemieszczanie się po pokoju było utrudnione, ponieważ ogony zajmowały sporo miejsca.
- Jakbym nie układała tych run, one nic nie znaczą. – Stwierdziła cicho dziewczyna, osuwając się nieco na bok. – Pierwszy raz go widzę, a coś… Takiego nie sposób nie kojarzyć.
- Owe runy mogą być albo klątwą, albo pieczęcią. – Odparł medyk, wlewając do pyska nieprzytomnego przygotowaną odtrutkę. – Ma około trzystu lat. Na pewno nigdy go nie widziałaś?
Księżniczka pokręciła przecząco głową.
- Wszystko co mogłem zrobić, uczyniłem, ale nieprędko się obudzi. – Podsumował, dorzucając drewna do ognia. – Zależnie od wielkości obrażeń wewnętrznych, a regeneracja trochę trwa, nawet kiedy regularnie podaje się odtrutkę. Ciężko wyplenić taki rodzaj trucizny, ale nie jest to niemożliwe.
- Ktoś próbował go zamordować? – wadera uniosła się, samą siebie przyłapując na zalążku krzyku.
- Na to wychodzi, ale póki nie zacznie gadać, to możemy się tylko domyślać. Po przebudzeniu pewnie i tak niewiele będzie pamiętał. – Mężczyzna westchnął, spoglądając to na Bethę, to na leżącego wilka. – Mam wiele innych pacjentów, którymi muszę się zająć i, jak widać, trochę utrudnia mi przemieszczanie, więc trzeba…
- Zabiorę go do zamku.
Decyzja podjęta przez księżniczkę zszokowała go aż tak, że nie mógł przez dłuższą chwilę wykrztusić słowa, poruszając tylko bezdźwięcznie pyskiem.
- K-księżniczko, nie uważam, aby to był dobry pomysł… - Położył po sobie uszy mając nadzieję, że wadera jeszcze przemyśli tę szybką decyzję.
- Zamek jest wystarczająco duży. I tak nie mam nic ważnego do roboty. – Westchnęła, zmierzając ku wyjściu. – Jeśli zacznie wyczyniać jakieś niestworzone rzeczy, po prostu go zabiję.
Po tychże słowach opuściła ciepły dom medyka, na powrót szukając pomocy w przeniesieniu basiora do zamku.

~ Dwa dni później. ~

Tytania doglądała basiora codziennie, mówiła do niego i pytała o wiele rzeczy z nadzieją, że w końcu się obudzi. Przez ten czas ponownie przestała wychodzić na zewnątrz. Chciała unikać niepotrzebnych pytań oraz osadzających spojrzeń podwładnych.
Musiała jednak przyznać, że była odrobinę zafascynowana wilkiem, jego wyglądem, jak również sporą dozą tajemniczości. Leżała nieopodal, wymyślając najprzeróżniejsze scenariusze, które mogłyby się wydarzyć po jego przebudzeniu. Powoli zbliżała się już trzecia noc, którą spędziłby nieprzytomny, aczkolwiek kątem oka wyłapała niewielki ruch nosa i powiek. Ogony uniosły się, po czym falą opadły z powrotem na podłogę. Smukłe łapy basiora zadrżały, po czym uchylił powieki, ukazując swe czerwone tęczówki.
Oblizał suche wargi, ze stękiem podnosząc się do siadu. Lekko zamglonym spojrzeniem zaczął badać pomieszczenie, aż z trudem zatrzymał je na siedzącej przed nim waderze.
- Gdzie ja jestem? – zapytał, chwiejąc się, jakby nadal był pijany.

< No dawaj~ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits