Kano żył w wiecznej pogoni za pieniędzmi. Było to przecież
coś, bez czego nie dało się wyżyć. Dlatego też Kano, który był już mocno
znudzony bieganiem po mieście i grzebaniem po cudzych kieszeniach w poszukiwaniu
pieniędzy, zaczął rozglądać się za jakąś lepie opłacalną robotą. Nie widział się jednak w roli marnego
sprzedawczyka w jakimś podmiejskim spożywczaku. Był leniwy, ale jednak nie miał
zamiaru sterczeć godzinami za kasą czy rozkładać towarów po półkach i myć podłóg. Liczył, że przypałęta
mu się jakaś ciekawsza robota.
Całkowicie przypadkiem, gdy około pierwszej w nocy przemykał
się ulicami – Co zdecydowanie nie było w jego typie, zazwyczaj o tej porze
przewracał się na drugi bok w łóżku – zaczepił go pewien mężczyzna. Był niższy
od Kano, ale dużo tęższy. Miał na soie czarny garnitur i na pierwszy rzut oka
był mocno podejrzany. W pierwszej chwili Kano obawiał się, że to ktoś z policji
i jest w dupie, o przecież trwa już godzina policyjna, ale okazało się, że jest
inaczej. Mężczyzna złożył chłopakowi
pewną nieźle płatną ofertę, wręcz nie do odrzucenia.
Tym wiec sposobem Kano znalazł robotę. Dość specyficzną, bo
miał porwać jakiegoś chłopaka, bytującego akurat w zamku Rivangoth. Nie
wiedział czemu i po co, ale nie jego interes, ważne, że dostał zaliczkę, a po
wykonanej robocie miał otrzymać resztę kasy. Nie lubił współpracować z mafią,
ale był skłonny się na to porwać – musiał przecież za coś żyć.
Tym więc sposobem Kano znalazł się w Spatium. Na początku
nie do końca wiedział, jak ma się tam dostać. Szybko jednak okazało się, że
jego zleceniodawcy zaplanowali wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Mieli
łódź, którą szybko dostarczyli Kano na teren Spatium, gdzie według ich
informacji miała przebywać ich ofiara.
Na miejscu był nad ranem. Słońce wyglądało zza horyzontu, gdy Kano szukał drogi wejścia do zamku. Wysiadając z łodzi dostał list, w którym miały być podane podstawowe informacje o celu, jego wyglądzie i tym podobnym. Otworzył go dopiero, gdy znalazł się wewnątrz budynku. Spojrzał na zdjęcie z zaciekawieniem. Drobny, rudowłosy chłopak z tatuażem na przedramieniu kogoś mu przypominał. Coś mu dzwoniło, ale nie wiedział w którym kościele. Zaczął więc węszyć po zamku w poszukiwaniu swojego celu, aż nagle, skręcając w kierunku klatki schodowej, zderzył się z kimś i odskoczył szybko w tył.
Na miejscu był nad ranem. Słońce wyglądało zza horyzontu, gdy Kano szukał drogi wejścia do zamku. Wysiadając z łodzi dostał list, w którym miały być podane podstawowe informacje o celu, jego wyglądzie i tym podobnym. Otworzył go dopiero, gdy znalazł się wewnątrz budynku. Spojrzał na zdjęcie z zaciekawieniem. Drobny, rudowłosy chłopak z tatuażem na przedramieniu kogoś mu przypominał. Coś mu dzwoniło, ale nie wiedział w którym kościele. Zaczął więc węszyć po zamku w poszukiwaniu swojego celu, aż nagle, skręcając w kierunku klatki schodowej, zderzył się z kimś i odskoczył szybko w tył.
<Tyks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!