08 kwietnia 2018

Od Kano C.D Tyks


Kano żył w wiecznej pogoni za pieniędzmi. Było to przecież coś, bez czego nie dało się wyżyć. Dlatego też Kano, który był już mocno znudzony bieganiem po mieście i grzebaniem po cudzych kieszeniach w poszukiwaniu pieniędzy, zaczął rozglądać się za jakąś lepie opłacalną robotą.  Nie widział się jednak w roli marnego sprzedawczyka w jakimś podmiejskim spożywczaku. Był leniwy, ale jednak nie miał zamiaru sterczeć godzinami za kasą czy rozkładać towarów  po półkach i myć podłóg. Liczył, że przypałęta mu się jakaś ciekawsza robota.
Całkowicie przypadkiem, gdy około pierwszej w nocy przemykał się ulicami – Co zdecydowanie nie było w jego typie, zazwyczaj o tej porze przewracał się na drugi bok w łóżku – zaczepił go pewien mężczyzna. Był niższy od Kano, ale dużo tęższy. Miał na soie czarny garnitur i na pierwszy rzut oka był mocno podejrzany. W pierwszej chwili Kano obawiał się, że to ktoś z policji i jest w dupie, o przecież trwa już godzina policyjna, ale okazało się, że jest inaczej.  Mężczyzna złożył chłopakowi pewną nieźle płatną ofertę, wręcz nie do odrzucenia.

Tym wiec sposobem Kano znalazł robotę. Dość specyficzną, bo miał porwać jakiegoś chłopaka, bytującego akurat w zamku Rivangoth. Nie wiedział czemu i po co, ale nie jego interes, ważne, że dostał zaliczkę, a po wykonanej robocie miał otrzymać resztę kasy. Nie lubił współpracować z mafią, ale był skłonny się na to porwać – musiał przecież za coś żyć.
Tym więc sposobem Kano znalazł się w Spatium. Na początku nie do końca wiedział, jak ma się tam dostać. Szybko jednak okazało się, że jego zleceniodawcy zaplanowali wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Mieli łódź, którą szybko dostarczyli Kano na teren Spatium, gdzie według ich informacji miała przebywać ich ofiara.

Na miejscu był nad ranem. Słońce wyglądało zza horyzontu, gdy Kano szukał drogi wejścia do zamku. Wysiadając z łodzi dostał list, w którym miały być podane podstawowe informacje o celu, jego wyglądzie i tym podobnym.  Otworzył go dopiero, gdy znalazł się wewnątrz budynku. Spojrzał na zdjęcie z zaciekawieniem. Drobny, rudowłosy chłopak z tatuażem na przedramieniu kogoś mu przypominał. Coś mu dzwoniło, ale nie wiedział w którym kościele. Zaczął więc węszyć po zamku w poszukiwaniu swojego celu, aż nagle, skręcając w kierunku klatki schodowej, zderzył się z kimś i odskoczył szybko w tył.

<Tyks?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits