04 marca 2018

Od Tytanii "Tamte dni tamte noce"

  Spojrzała przez okno i westchnęła zdenerwowana, widząc zamieć. Wciąż nie przestawało padać. Śnieg zasłonił już większość domów. Nikogo nie było na ulicach. Wszyscy siedzieli przy wspólnych, domowych ogniskach. I tylko ona samotnie spędzała ten smutny wieczór. Przeglądała albumy ze zdjęciami. Było ich bardzo mało. W końcu nikt na Spatium nie używał aparatu. Dlatego większość pochodziła z ziemi i uwiecznieni byli na nich jej przyjaciele w ludzkich formach. Kasai, Yo, Viper, Raz... 
  Ostatnio naprawdę gorzej się czuła z tym wszystkim. Ciężar utrzymania całego zamku był teraz tylko i wyłącznie na jej barkach, bowiem Wilkobójca ciągle przebywał w Imperium. A jej brat przestał się przejmować sprawami zamkowymi. Anubis podobnie. Tak właściwie to Anu... Nie widziała go od dobrych kilkunastu dni. Martwiła się o najmłodszego brata. Darkoss zapewniał, że nic mu nie będzie w LorogCity i chłopak sam sobie świetnie poradzi z handlem z obcymi ludźmi. Ale nie dawał ostatnio w ogóle znaku życia. Nie odzywał się. Nie wysyłał nawet listów, przez co zaniepokojenie wadery rosło z każdym dniem. Sen nie przychodził, a ona siedziała w swojej małej samotni. Komnata księżniczki. A raczej młodej Bethy, jak to wolą nazywać członkowie Watahy Karmazynowej Nocy.
  Nie mogła tutaj dłużej przebywać. Ogon niespokojnie drgał, podobnie jak wąsy. Od czasu do czasu się krzywiła, próbując powstrzymać kichnięcie. Wstała i pokręciła się kilka minut po pokoju, próbując uspokoić bicie swojego serca. Coś sprawiało, że była bardzo niespokojna. Miała dziwne myśli, dziwne wizje. Wybiegła na korytarz, potrącając przez przypadek jedną ze służek. Kobieta spojrzała zdezorientowana na waderę zdziwionym wzrokiem. Tytania westchnęła i pomogła jej wstać.
  - Powiedz wszystkim, że wrócę po północy. Nie czekajcie na mnie. Jeżeli nie wrócę do zamku po pierwszej, zamknijcie wrota i sprawcie pozory, że księżniczka nadal jest w swoim domku. Ja muszę się stąd jak najszybciej zmyć. Najwyżej przenocuję w jednej z gospód. Wybaczcie mi wszyscy.
  I uciekła. Biegła przed siebie, jakby goniła ją sama pani Mroku. Nie była zbyt szybkim wilkiem, ale dawała z siebie wszystko i dla ludzkich postaci swoich służących i strażników pędziła niczym zawodowy sprinter. Wybiegła z zamku. Dwóch mężczyzn próbowało ją złapać, jednak Tiffany wykazała się swoimi umiejętnościami i uniknęła mocnych ramion zdezorientowanych ochroniarzy. Poczuła się teraz naprawdę wolna. Dawno nie biegała po mieście w wilczej formie. Zapomniała już, jak bardzo kocha swoje drugie "ja". Do pełni szczęścia tak naprawdę brakowało jej tylko dobrej pogody i Raza u boku... Tak, zwłaszcza Raza.
  Mnóstwo wilków wpatrywało się w biegnącą do przodu waderę z zainteresowaniem. Runy na jej grzbiecie pulsowały fioletowym światłem, kiedy skupiała się na uderzeniach swojego serca i dalszym biegu. Zwolniła dopiero wtedy, kiedy ominęła bramy miasta. Stanęła kilka metrów pod bramą i spojrzała z melancholią na dolinę w poszukiwaniu...w poszukiwaniu czegoś do roboty. Tylko głupiec albo ktoś, kto nie znał młodej władczyni pomyślałby, że spędzi kilka godzin w mieście. Ona nienawidziła tłumów. Wolała pobyć sama, bądź z jakąś jedną, ukochaną osobą na łonie natury.
  Zauważyła ruch. Jej głowa skierowała się w stronę cichego jęku jakiegoś basiora. Ledwo go zauważyła, bowiem sierść idealnie wtapiała się w śnieg i gdyby nie niespokojne drgania jego ogonów, nie poznałaby basiora leżącego półprzytomnie na śniegu, który od czasu do czasu wydawał z siebie jakieś niewyraźne dźwięki. Jakby był upity.
  - Przepraszam? - wadera, nie tracąc czujności, podeszła ostrożnie do nietypowo wyglądającego basiora. Obwąchała go z każdej strony (prawie każdej...), aby mieć pewność, czy jest na pewno upity. I tak, śmierdział rumem. Ogromną ilością rumu. W dodatku, pomimo sierści, trząsł się z zimna. Zakasłał. Tytania wydała z siebie stłumiony okrzyk, który brzmiał jak pisk. Nieznajomy podniósł pysk i spojrzał półprzytomnym wzrokiem na waderę, jednak po chwili jego łeb znowu wylądował na śniegu. Zaczął nucić coś niezrozumiałego pod noskiem. Jakąś pijacką balladę, którą Tytania słyszała już wiele razy od Wilkobójcy, kiedy ten również przesadzał z alkoholem i używkami.
  Nie wiedziała, jak powinna zareagować. Nie lubiła pijaków, więc nieznajomy nie wzbudził w niej ciepłych uczuć. Mimo to nie mogła go tutaj zostawić. Na dworze panował mróz i każdy normalny, cywilizowany wilczek powinien siedzieć w swoim ciepłym kącie, wpatrując się w skaczące wesoło iskiereczki ognia. Postanowiła więc wykazać się miłosierdziem. Przerzuciła ciało szarego wilka z dziewięcioma ogonami przez swój grzbiet. Jęknęła. Nie należał do najlżejszych basiorów. Z trudem, ale zrobiła kilka kroków w stronę zamku. I jeszcze kilka. I kolejne dziesięć.
   Kiedy jednak była już przed samym zamkiem, upadła, zmęczona dźwiganiem nieznajomego. Wielu mieszkańców Rivangoth wpatrywało się z zainteresowaniem na swoją księżniczkę. Większość z nich patrzyła jak na niegodną korony królewskiej. I tak, owszem, Tytania raz zdradziła swój lud. Przez to, że została wygnana. W dodatku opętał ją demon. Mieszczanie nie mieli więc podstaw, by jej chociaż trochę zaufać. Starcy jednak wpatrywali się w małą Bethę z podziwem w oczach i szeptali coś między sobą, jakby byli dumni z postępowania czarnej wadery.
  - On potrzebuje medyka! - zawołała w końcu Tytania, kiedy udało jej się wygrzebać spod ciała półżywego, upitego i przemarzniętego wilka. - No kurwa mać, ruszcie swoje cztery litery i zamiast wpatrywać się w Bethe, może ktoś zawołałby lekarza?!
  Na te słowa jeden z najmłodszych wilczków pobiegł w stronę pobliskiej chaty i zaczął drapać drzwi. Zza progu wyjrzał jakiś zielono-biały basior. Młodzieniec zaczął ciągnąć jego ogon, aby pokazać mu drogę do chorego obcego. Medyk zaraz przybył na miejsce i spojrzał to na swoją władczynie, to na przybysza z dziewięcioma ogonami.
  - Zostawcie nas samych. - rozkazał, spoglądając na księżniczkę. - I niech ktoś pomoże Bethcie wnieść go do mojego domu.

Mishka? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits