29 marca 2018

Od Tyksony C.D Nany

  — Możesz to wrzucić do pralki. Ale jak zniszczysz, to łeb ukręcę. — syknęła Tyksona, niechętnie ściągając górną część garderoby. 
  Nie muszę chyba mówić, że dziewczyna nie ufała czarnoskórej. I broń Boże nie bierzcie ją za kogoś nietolerancyjnego. Po prostu owa kelnerka nie spodobała jej się od pierwszego oblania. I, o dziwo..., spławiła jej gówniarza, który najwyraźniej poczuł się dotknięty tym, że kobieta jako jedna z nielicznych potrafiła się oprzeć "urokowi" Vipera. Tyks nie zdziwi się, jeżeli zaraz po powrocie chłopak zacznie robić z siebie kretyna i użalać się, że jakimś cudem stracił swoje resztki seksapilu i ojcostwo tak daje mu się we znaki, że w ciągu kilku tygodni stał się stary.
  — Luźna noc? — prychnęła po chwili kotka, ponawiając pytanie kobiety. — Nie. Pilnowanie tego sukinsyna z pewnością nie można zaliczyć do jakiegoś rodzaju luzu. Chociaż wyrósł, to jednak wciąż nieodpowiedzialny gówniarz. Pamiętam, jak był jeszcze małym szkrabem i już wtedy przynosił mi same kłopoty. Aczkolwiek raz, cwana bestyjka, uratowała mi życie przed utonięciem. Gdzie się nie pojawia, prędzej czy później zjawiają się problemy.
  — To twój brat? — zapytała kobieta jakby od niechcenia.
 — Nie. Ale traktuję go jak młodszego brata. Przez jakiś czas pomagałam jego rodzicom w wychowaniu go. Byłam niańką. Jego ojciec dużo czasu przebywał w podróży, matka wiecznie zajęta w pracy. Zdarzało się, że całe dnie przebywałam w jego domu i zabawiałam chłopaka oraz jego siostrę, jednak ta wkurwiająca szatynka odziedziczyła swój nieprzyjemny charakterek po tatusiu. Z początku kochana, potem milcząca i wiele razy znęcała się nad bratem, próbując mu wyrwać pilota od telewizora. W dodatku potrafiła wybuchnąć płaczem w najgorszym momencie, bo gubiła swoje zabawki i musiałam szlajać się po całym domu w poszukiwaniu różowego lamorożca. Nikomu nigdy nie życzę opieki nad dwójką bliźniaków i jednym, małym kurwiszonem, jakim był równie przyjemny co siostra Anubis... — Tyksona dzisiaj najwidoczniej poczuła potrzebę z żalenia się ze swojego dawnego życia obcej, poznanej w klubie kobiecie. Mogłaby tak paplać przez wiele, długich godzin. I nawet zapomniała o robocie i o tym, dlaczego tutaj przyszła. Wiedziała, że Viper bawił się w najlepsze i nie będzie potrzebował jej pomocy, dopóki gdzieś nie rozlegnie się przerażający...
Huk!

Nana? Cóż to było? Cóż się stało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits