05 marca 2018

Od Syriusza C.D Ravenis

  - NIE WRZESZCZ TAK DO MNIE BO JA MOGĘ GŁOŚNIEJ!!! - Głos Syriusza obił się echem po pomieszczeniu. Starał się w ten sposób jakimś cudem opanował Ravenis, która jeszcze głośniej zaczęła się po nim drzeć, jakby tylko ona miała prawo podnosić głos na drugą osobę. Fakt, Syrek tego nie przemyślał. Nie miał zresztą w zwyczaju drzeć się po ludziach. Tym bardziej po kobietach. Określał się mianem pacyfisty, chociaż taki święty nie był. Za to miał talent do pogarszania swoich i tak już ciulowych sytuacji. 
  Ona wyszła. Czuł się z tym wszystkim chujowo. Usiadł na pobliskim krześle i schował twarz w dłoniach. No tak... miał przesrane. Nie był gotowy do roli ojca. I tak, to była tylko jego wina. Odczuł piekące wyrzuty sumienia. Nie da jej przecież kasy na skrobankę, bo po pierwsze sam nie ma, a po drugie nie wyobrażał sobie, że czerwonowłosa byłaby w stanie to zrobić. Nie pasowała mu w tej chwili do portretu niedoszłej matki-zabójczyni. Mimo to postanowił za nią pobiec, aby na poważnie przedyskutować z Ravenis całą tę sytuację, nawet za cenę własnego zdrowia. Był pewien, że dziewczyna po raz kolejny może go zaatakować. 
  Wyszedł z pokoju i bez względu na protesty wielu lekarzy, biegł przed siebie. Zmienił błyskawicznie formę na lwią, aby jak najszybciej dotrzeć do Ravenis. Po drodze kilku ochroniarzy chciało go zatrzymać, jednak jednemu rozwalił twarz, drugi został poważnie zraniony w stopę, a trzeciego uderzył pazurami w szyję, uszkadzając tym samym jedną z ważniejszych tętnic. Nie zatrzymywał się. Próbował za pomocą swojego wyczulonego węchu znaleźć drogę do dziewczyny. I znalazł. Była w swoim gabinecie. Kiedy wyważył jej drzwi, bo sama po dobroci otworzyć mu oczywiście nie chciała, zastał ją smutną, płaczącą w kącie i zastanawiającą się prawdopodobnie nad losami maleństwa. 
  - Ravenis... - Syriusz ze spuszczonym łbem podszedł do dziewczyny i smutno spojrzał jej w oczy. - To nie tak miało wyjść. Byłem napalony...
  - Gówno mnie to obchodzi! - krzyknęła dziewczyna, ocierając łzy. - Stało się!!!
 - Ja chcę wychować to dziecko. Pomogę ci. Jeżeli nie dasz rady się nim zaopiekować, to ja je przygarnę. Chcę tylko, abyś je urodziła. Nie rób mu krzywdy. Obiecuję, że wyjdziesz na prostą. Ze mną będzie w życiu różnie. - wychrypiał smutno lew. 
  Zza jego pleców dobiegł niefajny hałas. Odwrócił się i zaraz tego pożałował, bowiem pierwszy z ochroniarzy schwytał obiekt, niczym zwykłego psa. Drugi z mężczyzn wbił mu pod lewą łapę igłę od strzykawki, przez co Syriusz zemdlał niemal natychmiast. Rudowłosy, lepiej zbudowany, który przetrzymywał lwa, spojrzał zdenerwowany na lekarkę. 
  - Wszystko w porządku? - zapytał Ravenis. 

Ravciu?
IT 
HAS
BEGUN!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits