26 marca 2018

Od Ruperta C. D. Nany

Projekt ustawy musiał jeszcze chwilę poczekać na decyzje rady. Dni dłużyły się Rupertowi, z dala od swoich pupilów i hałaśliwej dwójki, popadał pomału w dawny stan. Wszystkie czynności wykonywał staranie i precyzyjnie, na nowo skupiając się na pracy i zleceniach. Oszukiwał sam siebie, że nie wyczekuje popołudniowych treningów z małą. Nana zaskoczyła go po raz kolejny, zjawiając się na każdym z nich. Czuł jednocześnie, że Hania ma do niego żal, że pozwolił jej matce na przeprowadzkę. Dusił w sobie coraz to więcej i więcej, bojąc się że sprytna smarkula wyczuje go, prędzej czy później. Wciąż rozważał wszystkie możliwości, za i przeciw, tych drugich było zawsze zdecydowanie więcej. Viol prawie się do niego nie odzywała, wróciła na nowo do kamienicy gnębić Nataniela i resztę. 
W czwartek nie wytrzymał. Siedząc jak zwykle w archiwum i wchłaniając książkę za książką, Rupert złapał się na tym, że trzyma ją do góry nogami. Nie przeszkadzało mu to bynajmniej w czytaniu, ale dobitnie pokazywało jego obecny stan ducha. Zaklął i zakładając płaszcz udał się na wizytę do głównego laboratorium.
Na miejscu dostał wezwanie od swej Pani. Mroku miała kolejne zlecenie dla niego. Dawno nie widział się z nią osobiście. Tym razem była to szybka wizyta. Dwa zlecenia, jedno pilne, drugie dotyczące nowego projektu. Wrócił do laboratorium, wybrać odpowiednie osoby, które miały brać w nim udział. Pomyślał o Nanie, z tą myślą udał się w stronę pracowni.
 — Czyli jednak lecisz na szefa? — pytanie Adama zatrzymało go w miejscu. Drzwi pracowni były lekko uchylone. Stał jak skamieniały czekając co odpowie.
 — Na nikogo nie lecę Koji lekko się uśmiechnął słysząc małą złośnicę jestem pięknym kwiatkiem, który nie lubi być zapylanym przez losowe pszczółki  — trochę, gdzieś tam naprawdę głęboko, coś go zabolało więc z łaski swojej poszukaj innej stokrotki, czy coś — ból przerodził się we wściekłość, gdy zdał sobie sprawę, że mały skur#iel próbował poderwać jego kobietę. Gdy mężczyzna zrobił kolejny krok w jej kierunku i zaczął pier#olić.
— Wiesz... To zawsze mogłoby wyglądać... — coś w nim pękło.
— Inaczej? — wyrwało się z pomiędzy zaciśniętych zębów Ruperta. Adam wiedział, zdecydowanie wiedział, że jego ręce, przed natychmiastową amputacja, chroniła tylko stalowa samokontrola jego przełożonego. Choć był odwrócony do niego tyłem, natychmiast rozluźnił chwyt, wypuszczając Nane.
— To zdecydowanie nie jest dobry dzień — słyszał jak westchnęła, wyswobadzając się nie przestawała patrzeć na niego. Jej twarz wyrażała zmęczenie, patrząc jej prosto w oczy widział jednak znacznie więcej, widział czający się na ich dnie strach. Wiedział jak reaguje na mężczyzn próbujących przekroczyć mur, za którym kryła się już od dłuższego czasu.
— Pozwól, że wam przerwę. Nano potrzebuje twojej pomocy przy nowym projekcie. — jej oczy na nowo się zaświeciły. Nie pamiętając zapewne już o niczym, próbowała wyciągnąć z niego szczegóły. — Porozmawiamy o tym przy kolacji. Niedługo Hania kończy lekcję, poczekam na was i pojedziemy razem. — Miał ochotę znów mieć ja przy sobie, prawie na wyciągnięcie ręki, ale szanował jej decyzje. Na korytarzu szła obok niego mówiąc mu o swojej pracy. Pachniała tak jak zawsze, smarem i żelastwem, z nutą cytrusów. Zapatrzył się na jej pełne usta i przypomniał sobie dłonie Adama na jej ciele. Złapał ją silniej niż zamierzał i wciągnął do pomieszczenia oświetlonego jedynie diodami czujników.
— Rupert! co... — jej słowa utonęły w ich złączonych wargach. Koji oparł plecy o zimną ścianę pociągając Nane za sobą. Nie przestawał jej całować dopóki nie oddała mu pocałunku. Rozchyliła wargi, pozwalając mu na więcej. Złapał ją za biodra, zmuszając ją do całkowitego oparcia się o jego ciało. Obiecywał sobie poczekać na nią, jednak wcześniej musiał dać jej doświadczyć, co może ją czekać w jego ramionach. A tak naprawdę bał się, że ktoś inny mógłby skruszyć jej mur, chciał być jedynym, któremu na to pozwoli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits