26 marca 2018

Od Jeanette CD Artura

   Nie wiem, po jakim czasie przyszedł. To mogła być godzina, a mogło być piętnaście minut. Nie miałam nic, na czym mogłabym zmierzyć długość czasu, chociaż najmniejszego zegara naściennego. To wszystko doprowadzało mnie do szaleństwa, ta dziwna sterylność, jakby na sali operacyjnej. Jak w ubojni o wysokim prestiżu, gdzie mord dokonuje się w jak najczystszych warunkach, aby żaden brud nie dostał się do mięsa. Mięsa i tak już skażonego człowiekiem. Ludzie to śmieszne zwierzęta. Postawili siebie na samym szczycie łańcucha pokarmowego, chociaż zabić może ich chociażby zbyt duża ilość alkoholu. Albo, powiedzmy, zjedzenie konwalii. To takie ładne kwiatki. Żałosne.. Wzięłam w ręce niewielką, plastikową miseczkę i jeszcze raz powąchałam jej zawartość. Ryż, pachniało jak najzwyczajniejszy w świecie ryż, a poczucie głodu jeszcze bardziej wzmagało to poczucie, że można to spokojnie zjeść. Ale nie byłam już tą naiwną nastoletnią dziewczynką, która była miła dla swojego oprawcy, bo myślała że będzie dla niej lepszy. I nie był. Nigdy, kurwa, nie był. Cokolwiek bym robiła, zawsze był tą samą bezimienną bestią, żywiącą się moim bólem i strachem. I w którymś momencie zatłukł tamtą Julię. Albo spowodował tak duży upływ krwi. Albo za mocno uderzył jej głową o ścianę. No nieważne. W każdym razie niewinna, wrażliwa Julia jest jebanie martwa, tak martwa jak martwe może być puste mieszkanie po śmierci wszystkich lokatorów. Zwinęła się w kłębek w jakimś zimnym opuszczonym kącie i zdechła w osamotnieniu i poczuciu bezsilności. Została tylko Jeanette. Zimna bezduszna suka bez uczuć. To doskonała linia samoobrony, wiesz? Zamknąć się w sobie i nie dopuszczać nikogo innego, ukrywać się pod chłodną skorupą skurwysyństwa, alkoholu, fajek i bluzgów. To bardzo skutecznie odstrasza ludzi od Ciebie, wiesz? Widzą, że przebywanie w Twojej obecności jest po prostu męczące, więc tego nie robią. A mi to bardzo, bardzo pasuje. Nie znają mnie, nie wiedzą co przeszłam. I nie chcą mnie poznać, i nie chcą wiedzieć. To dobrze, bo się nie zbliżają. I nie zobaczą żadnej słabej strony. Żadnego słabego punktu, w który można uderzyć, żeby Cię wykończyć kawałek po kawałku. I nie, nie wierzyłam w żadne słowo tego faceta. Dla takich jak on nie można być dobrym bez szkód dla siebie. Ta, już widzę jak za "całkowite posłuszeństwo" daje mi lepsze warunki. Poza tym, po co mnie porwał? Jestem bezużyteczna dla takiego jak on. Wszystkie moje organy raczej średnio nadają się na sprzedaż, nie jestem też dobrą tanią siłą roboczą, zresztą czego można wymagać od stu sześćdziesięciu trzech centymetrów czystej agresji. Jeśli zamierza sobie zrobić ze mnie darmową dziwkę, pewnie niemiło się rozczaruje, bo nie zamierzam ulegać. W takich sytuacjach jak ta chciałabym mieć jakąś chorobę weneryczną, żeby załatwić skurwysyna, niestety wszystkie badania pokazują, że jestem chora jedynie na łeb. Tak, to byłoby dobre. Jak umrzeć na AIDS, to z rozmachem. Zabrać kilku takich jak on do grobu ze sobą. Bardzo rock'n'rollowa śmierć. Jeśli naprawdę zamierza sobie zwerbować pannę do towarzystwa niskim kosztem, to uprzykrzę mu życie tak, że się rozmyśli. Lepiej już zapłacić jakiejś dziewczynie przy drodze, w końcu żadna praca nie hańbi, a każda utrzymuje. Powinna utrzymywać. Rozejrzałam się za jakimś widelcem, ale nic takiego nie znalazłam. Łyżki też nie. Ta, no cudownie. Ciekawe, czym mam zjeść ten ryż. Może ręką, a potem ją wytrę o te sterylnie czyste ściany. Jaki normalny człowiek ma tak czysto w domu? To się w pale nie mieści. Żadnego kurzu, żadnego niczego.. Wypiłam wodę z kubeczka i za pomocą pazura i zębów rozdzieliłam go na dwie połówki. Jaka piękna prowizoryczna łyżka. Bear Grylls byłby dumny.

 — Gotowa? — Wparował akurat wtedy, kiedy skończyłam rozbierać plastikowy kubeczek na części pierwsze.
 — Zawsze jestem gotowa. — odpowiedziałam beznamiętnie, nie pozwalając sobie na żadne uczucia w głosie. Nie, żebym czuła teraz cokolwiek niż denerwującą bezradność.
 — To świetnie. — odpowiedział, na szczęście nie wychwytując sztuczności w moim głosie. Albo po prostu nie dał po sobie tego poznać, chociaż bardziej prawdopodobne jest to, że zwyczajnie tego nie wyczuł. Rzadko kto to wyłapywał. Ostatnia była moja matka, która zawsze mnie za to karciła.
Poprowadził mnie wzdłuż korytarza, do łazienki. Zamknęłam oczy, bo nie chciałam widzieć tego, jak tu jest czysto i sterylnie. Idzie oszaleć. Wszystko w najlepszym porządku, jakby to była jakaś wystawa, a nie dom. To nienormalne. Nie zamierzam tu sprzątać. Już wolę być tą tanią dziwką. Nienawidzę sprzątać. Za żadne skarby.
Otworzyłam oczy dopiero wtedy, kiedy pod nogami poczułam zimne kafelki. Od razu tego pożałowałam. Jasne światło uderzyło mnie po oczach, na co cicho zasyczałam. Jeszcze gorzej, niż jakbym była na kacu.. Zastanawiałam się, czy zamierza stąd wyjść, ale to chyba nie leżało w jego najbliższych planach. Przewróciłam oczami na znak zniecierpliwienia, ale nadal nie robił żadnego ruchu w stronę drzwi. Nie, to nie. Trudno. Nie zamierzam się krępować jak gówniara w gimnazjum przed swoim pierwszym razem. Napuściłam wody do wanny i zdjęłam z siebie tę okropną tunikę, która tak bardzo uwłaczała resztkom mojej godności. Ten sam los spotkał również resztę stroju, który z wielką satysfakcją rzuciłam na podłogę, zaburzając czystość tego miejsca. Nie uśmiechnęłam się jednak, ani nie zrobiłam nic, co mogłoby zdradzić moje odczucia na temat zaburzania porządku w tym miejscu. Weszłam do ciepłej wody. Przyjemnie. Miła odmiana od tego wszystkiego, naprawdę przyjemna. Jakiś ruch dostrzeżony kątem oka zmusił mnie do odwrócenia wzroku w tamtą stronę. Mężczyzna stał we framudze drzwi i bawił się żyletką. Chwilę mi zajęło, zanim skojarzyłam że to moja żyletka. Skoro ma żyletkę.. ma także glocka i MP5. Mojego glocka i mojego MP5.
— Skąd u ciebie takie zamiłowanie do ostrych i niebezpiecznych rzeczy po kieszeniach? — zapytał, a jego ton był cudownie beztroski i delikatnie zaciekawiony.
— Uwielbiam ostre i niebezpieczne rzeczy. — odparłam, zresztą zgodnie z prawdą. — W moich książkach takich używają.

Artur?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits