19 marca 2018

Od Nany C.D Tyksony

  — Jakiś problem? — Chłopak pojawił się praktycznie znikąd, ale był to jeszcze raczej młokos, ledwie odstawiony w kąt od maminej spódnicy. Nie wydawał się w żaden sposób zagrożeniem, jedynie zaczęłam się zastanawiać, od kiedy wpuszczamy do baru nieletnich. Co prawda dla dzieci kelnerek robiliśmy wyjątki, ale miałam nadzieję, że zaraz nie zaczną nam się w tak późnych godzinach szlajać naćpane czymś nastolatki. Jasne, ciemniejsze pasemka, chyba niebieskie oczy, ale
trudno było cokolwiek dostrzec przy tym świetle.
— Skądże. Tak właściwie to był tylko drobny wypadek... 
— Ale wrzaski jak z drugiego końca Afryki, panienko. 
  Przewróciłam oczami, kończąc sprzątać zamieszanie i dając znak drugiej kelnerce, żeby zaczęła z powrotem zbierać zamówienia, bo z tyłu już kilka osób w boksach zaczynało głośno wyrażać swoje niezadowolenie.
 — Drobny wypadek? Kobieto, darłaś mordę na cały bar! 
 — Zdarza się nawet najlepszym, wzruszyłam ramionami, bo jednak w tej robocie kłopotliwi klienci byli normą. Większość przychodziła tutaj wyszaleć lub rozładować się, a to sprzyjało zwykle agresji lub podążaniu za własnym, wewnętrznych wkurwem.
  — Panienka niech się nie przejmuje tym bałaganem. — Uniosłam jedną brew w górę, przyglądając się, bądź co bądź, smarkaczowi. 
  — Jeżeli dasz się namówić na drinka, będziemy kwita, a Tyksona o wszystkim
zapomni. Jestem Perseusz, ale mówią mi Viper, madame.
  — Striptizerki znajdziesz jak pójdziesz w tamtą stronę, jeżeli szukasz jakiś konkretnych dziewczyn, zapytaj szefa, ja tu mam drinki wydawać, a nie zabawiać rozklekotaną seksualnie smarkaterię. — Przewróciłam oczami, bo to był długi dzień, a ja już nie miałam  ochoty gryźć się w język. Zwróciłam się tym razem do kobiety. 
  — Zaprowadzić panią do łazienki? Przepraszam za te niedogodności, proszę wysłać nam rachunek.— Ruszyłyśmy przez stado tańczących ludzi, starając się dostać do pracowniczej łazienki, w tej klubowej bluzka pewnie pobrudziłaby się tylko bardziej, przy ilości wydzielin, jakie zostawiają tam klienci.
  — Luźna noc? — zagaiłam, wyciągając z wiszącej szafki kilka środków czystości i zapasową bluzkę z komody. Wskazałam na trzymane w dłoniach rzeczy. — Masz wybór albo ściągasz i próbujemy czyścić, albo wrzucamy do pralki, dajemy ci zapasową i po prostu rozliczymy się jutro, chyba że wolisz paradować z plamą? — Rzuciłam kotem oka na kwitnącą plamę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits