23 marca 2018

Od Artura CD Nemain + Quest #2

Tak, bolał mnie łeb, ale zazwyczaj nie był to skutek alkoholowej popijawy, która zakończyła się zerwaną kliszą. Normalnie byłbym pewny, że po kilku lampkach wina nie zwaliłbym się samemu sobie do piwnicy, ale dochodziło do kilku głównych problemów z czasoprzestrzenią. Po pierwsze, w bezpiecznym domu, w którym się zatrzymałem ostatnio, piwnicy nie miałem. A już na pewno poznałem to po chłodzie, bo, kurwa, kto normalny zapomina włączyć centralne w samym środku pieprzonej zimy. Nawet ja nie należałem do takich hipokrytów.
Odziany w same bokserki warto dodać, chłód płynący z podłogi wręcz bolał. Gdzie mój ulubiony krawat?
Dobra, podsumujmy fakty. Leżałem związany w jakimś ciemnym miejscu, żeby nie powiedzieć znajdowałem się w czarnej dupie i co najwyżej mogłem wygiętymi nieprzyjemnie palcami badać strukturę kamiennej podłogi. Przekręciłem się nieco, starając się usiąść porządnie, choć było to trudne z unieruchomionymi praktycznie nogami i dłońmi związanymi na plecach.
Kogo ja tam ostatnio wkurwiłem?
W myślach wyliczyłem wszystkie ważniejsze poprzednie zlecenia, które mogłyby zapewnić mi jakikolwiek problem ze strony osoby pośredniej. Pomyślmy, kto byłby na tyle zainteresowany, żeby zadzierać ze mną u progu wielkiej wojny? Nie ukrywając, plotki krążyły szybko zwłaszcza w szemranym towarzystwie, a wizja walk Mroku z Darknessem stawała się jeszcze bardziej nagląca. Osobiście kibicowałem obojgu, mając szczerą nadzieję, że powybijają się między sobą i cała reszta będzie mogła w spokoju zastanawiać się nad rodzajem wina do kolacyjnego befsztyku.
Chociaż raczej nie do końca, bo mimo wszystko w jakiś sposób lubiłem tą dziką parkę, której wyczyny niezależnie od pory dnia wprawiały mnie w zdumienie. Mroku zdobywająca kolejne terytoria? Darkness, który chyba w końcu doczeka się porządnego wnuka? Łykałem plotki jak mało kto, uznając to za ciekawą rozrywkę, lepszego telewizyjnego serialu dramakomediowego się przecież nie znajdzie.
Wyciągnąłem się mocniej, zaczynając się czołgać po pomieszczeniu, starając się dostrzec jak najwięcej szczegółów. W tej ciemności nic się nie dało zobaczyć,
— Halo? — rzuciłem, ale nikt nie odpowiedział. Świetnie, mogłem założyć, że jestem sam, ale pewnie pod zewnętrzną obserwacją, kto wie, czy może na jakieś rodzaju czujniki się wykosztowali, skoro nie zadbali o ogrzewanie podłogowe, sądząc po tym, jak marzły mi stopy. Dobra, zaczynamy zabawę. Odetchnąłem głęboko, zbierając energię i ignorując burczenie w żołądku, zanim wysłałem małą wiązkę energii, starając się przekierować magię na więzy. Powoli włókno lin zaczynało się rozpadać, gdy kolejne nitki płonęły czarnym ogniem, stając się praktycznie resztką popiołu.
Wstałem, wyprostowałem kości i otrzepałem ciało z szarego pyłu, zapalając pstryknięciem odrobinę światełka. Wyjście znajdowało się niedaleko, wcześniej musiałem rozwalić jeszcze tylko drzwi od celi i już po chwili byłem na zewnątrz.
Zamarzając w środku pierdolonej zimy, gdy mój ruch wychwyciło kilka osób stróżujących w oddali. Zdawało mi się, że byłem na jakimś całkowitym odludzi, z tylko jakimiś tunelami w głębi ziemi, z których właśnie udało mi się wydostać.
Uniosłem dłoń, szykując kolejną wiązkę magii, gdy na horyzoncie pojawiła się kobieta, Fsię z wrogami... Ciekawe, ciekawe.

Zaliczone! 
Słowa:  472
Nagroda: 300 monet, 200 punktów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits