16 marca 2018

Od Alexa C.D Azami

Hmm, dziwne... Dopiero co śniło mi się, że znów musiałem wrócić do szkoły, rozwiązując przy okazji jakieś bzdetne, matematyczne zadania na tablicy. Jak więc wytłumaczyć tę nagłą zmianę, kiedy to tamten obraz został zastąpiony innym, całkowicie odmiennym? Ciekawe było również to, że jego częścią stała się Azami, której, o ile dobrze pamiętam, kazałem iść spać. No właśnie, sen. To przez niego nie potrafię trzeźwo myśleć, przez co przez kilka dobrych chwil kompletnie nie wiedziałem, co się dzieje. Tym bardziej że rzadko zdarza ci się śnić o tym, że się budzisz. W końcu jednak oswoiłem się z sytuacją, w której to twarz dziewczyny znajdowała się zdecydowanie za blisko mojej. Miałem okazję na odepchnięcie jej, zrzucając tym samym z łóżka, ale... nie miałem po co. To i tak coś, o czym zapomnę w przeciągu kwadransa od otwarcia oczu. A skoro sama aż tak ochoczo się zaangażowała, nie miałem zamiaru jej przerywać. Z tego właśnie powodu przysunąłem się bliżej niej, zwiększając jednocześnie nacisk na jej wargi, a co za tym idzie — zachęcając ją do działania. Sposób ten okazał się trafiony, gdyż w następnej sekundzie poczułem jej dłoń na mojej klatce piersiowej, a sama Azami wydawała się nadzwyczaj odważna, żeby nie powiedzieć — ciekawska. Wyjątkowo pozwoliłem jej nieco się porządzić, co wykorzystała, siadając na mnie okrakiem i jeszcze bardziej pochylając się nade mną. Dopiero wtedy nasza bitwa na spojrzenia dobiegła końca, miano zwycięzcy przekazując mojej osobie. Nie chcąc jednak, aby przegrana dziewczyna odeszła niepocieszona, w ramach nagrody pocieszenia pogłębiłem pocałunek, kładąc jednocześnie dłonie na jej biodrach. W odpowiedzi na mój ruch, przez ciało dziewczyny przeszedł pomniejszy dreszcz. Ja natomiast uznając, że stanowczo zbyt długo cieszyła się władzą, jednym zwinnym ruchem przerzuciłem ją na plecy, samemu przygniatając do materaca. Jej usta opuścił wówczas pojedynczy odgłos zaskoczenia, wnet stłumiony przez moje własne wargi. Jak można się jednak spodziewać, na samym całowaniu skończyć się nie mogło. Dotychczas będąca niesamowicie zadowoloną, po włożeniu przeze mnie rąk pod jej koszulkę, Azami zdecydowanie przeszła ochota na ciąg dalszy. Dała mi o tym znać poprzez wbicie paznokci w ramię, zapewne pozostawiając tam swój ślad. Na mnie jednak nie zrobiło to większego wrażenia, czego potwierdzeniem był kpiarski uśmiech wpływający na twarz, kiedy to odsunąłem się od niej. Dziewczynie leżącej pode mną nie było jednak do śmiechu, o czym świadczył pełen niezadowolenia grymas, który był niebywałym kontrastem do mojego rozbawienia. Oczywiście, idiotyzmem byłoby, gdybym nie wykorzystał takiego momentu... do zdenerwowania jej. W tym celu wykorzystałem wciąż znajdującą się pod jej ubraniem dłoń, szczypiąc dziewczynę w pobliżu żeber. To wywołało u niej niespodziewaną reakcję, jaką była chęć dania mi z liścia. Zauważając to w porę, zdążyłem uniknąć ów zmyślnego ciosu, odskakując od niej i znów lądując na plecach.
W tamtym też momencie obudziłem się raptownie, nie odczuwając towarzyszącego mi zawsze po przebudzeniu typowego zdezorientowania. Co dziwniejsze, bez problemu wstałem z łóżka, przeciągając się w miejscu i rozglądając z lekka zaspanym wzrokiem po pomieszczeniu. W ostatniej sekundzie zdołałem zobaczyć znikającą za drzwiami łazienki sylwetkę Azami, która chciała chyba jak najszybciej zniknąć mi z oczu. Ignorując jednak ten fakt, chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę kuchni, od czasu do czasu potykając się o własne stopy. Niestety, to prawda — przez 15 minut po przebudzeniu człowiek zachowuje się, jakby miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Nie jestem żadnym wyjątkiem od tej reguły, tak więc dotarcie do serca wynajmowanego przez nas lokum, wciąż pozostając w jednym kawałku, było wyczynem wartym Nobla. Odzyskując zdolność trzeźwego myślenia, nacisnąłem guzik na czajniku elektrycznym, którego zadaniem było podgrzanie wody w celu zrobienia herbaty. Kolejny krok z mojej strony to przygotowanie czegoś zjadliwego, nie spopielając przy tym całego hotelu. Co prawda kucharz ze mnie mizerny, ale chyba zwykła jajecznica nie powinna być problemem. Na pomoc Azami nawet nie czekałem, gdyż kiedy ta na początku naszej znajomości dowiedziała się, iż nie jestem w stanie przypalić wody, mianowała mnie nadwornym kucharzem. Kij z tym że codziennie było praktycznie to samo — chyba dla niej najważniejsze było, aby nie kiwnąć nawet palcem, a dostać jedzenie. A czemu się na to wszystko zgodziłem? Powiedzmy, że nie ufam jej na tyle, by jeść coś, co ona zrobiła.
Po włożeniu patelni na kuchenkę spróbowałem uruchomić palnik. Ten jednak jak na złość nie miał zamiaru dać tej zbawiennej iskierki, będącej początkiem płomienia ogrzewającego naczynie. Nie fatygując się więc z czymś takim jak zapalniczka czy też zapałki, odruchowo przysunąłem palce bliżej źródła gazu, pstrykając nimi w celu powstania płomienia. Jakież było zatem moje zdziwienie, kiedy nie pojawił się on ani za pierwszym, ani za drugim, ani chyba nawet za setnym razem. Oznaczać to mogło tylko jedno. Nieźle wkurwiony zakręciłem ten piekielny gaz, wycierając ręce o pobliski ręcznik i szybkim krokiem zmierzając w stronę łazienki, w której to ukryła się Azami. Nim jednak pokonałem przynajmniej połowę drogi, moją uwagę przykuły dziwaczne ślady na moim ramieniu. Przyglądałem im się przez chwilę, próbując pojąć, skąd one się tam wzięły. Dziwne, przypominają mi te z mojego snu, w którym to razem z dziewczyną... Prawda spadła na mnie jak kubeł zimnej wody. Do diabła, to nie był sen.
- Jasny gwint... — wymruczałem pod nosem nieźle wkurzony, znów ruszając w stronę ukrywającej się towarzyszki. Tam, naśladując pewnego opiekuna niesfornej wiewiórki imieniem Alvin, wydarłem się tak mocno, że chyba całe miasto mnie usłyszało — AAAAAAZAAAAMII!!!


Azami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits