28 lutego 2018

Od Somina C.D Haylee [+18]

Uśmiechnąłem się do niej. Może i w tym przesądzie jest trochę prawdy… Od wielu lat ani trochę się nie postarzałem na twarzy. Patrząc na nią, również nie mogłem zaprzeczyć temu wierzeniu.
- Tak szybko? Jeszcze nie zdążyłem ostygnąć. – poprawiłem włosy nachodzące mi na oczy.
Moje ciało było rozleniwione. Kiedy tak przylegała do mnie swoimi gładziutkimi biodrami, nie myślałem o podnoszeniu się z kanapy.
- Ja już nabrałam sił na kolejny raz. Nie mów, że wymiękasz. – jej ręce oparły się na moim torsie.
Z wolna zaczęła się wiercić. Nasze ciała w dalszym ciągu były lekko wilgotne od poprzedniego wysiłku. Haylee ślizgała się, ocierając o mnie swoje krocze. Przyjemnie było czuć jej ciepło i znów widzieć, jak lekko rozwarte usta, łapczywie łapią powietrze.
- Ale wiesz, że z każdym razem jest ciężej? Łagodnie to się nie skończy. – zapewniłem.
Dziewczyna była tak przyjemna, że w duszy mruczałem, ale nie chciałem jej dać tej satysfakcji. Moje serce znów zaczęło przyśpieszać, a ręce same do niej lgnęły, jak by była jednym wielkim magnesem.
- I tak jestem mocno znieczulona. – pochyliła się i otarła swoimi piersiami o moje ciało.
Nie wytrzymałem. Złapałem jej ramiona, by na chwilę zaprzestała się ruszać. Powoli zaczęło brakować mi świeżego powietrza. Z zamkniętymi oczami, oddychałem głęboko przez nos. Usłyszałem tylko cichy chichot Haylee i zrobiło się nieprzyjemnie zimno.
- Haylee…? – otworzyłem jedno oko.
Zdążyłem jedynie złapać za jej pośladek ręką, nim władowała mi się na twarz swoim tyłkiem. Chciałem nabrać powietrza, bym miał czym oddychać. Miałem go na szczęście tyle, że w międzyczasie Haylee przesunęła się wyżej, zakrywając moje oczy. Wysunąłem język na zewnątrz i wziąłem głęboki oddech, będąc lekko zaskoczony. Dziewczyna pokładła się znowu na mnie. Tym razem leżałą głową w dół mojego ciała. Kiedy jej piersi dotknęły mojego brzucha, bez problemu mogłem dosięgnąć językiem jej pizdeczki. Polizałem ją językiem wzdłuż, na co młoda znów oderwała swoje piersi i krótko pisnęła.
- Chyba aż tak nie jesteś znieczulona. – pocałowałem ją, zasysając i gniotąc delikatnie jej wagi swoimi zębami.
Jej ciało przeszedł dreszcz, a jej mięśnie się napięły. Czułem to, jak jej pośladki się spięły i stały się idealne do złapania za nie, co też zrobiłem. Haylee tym razem opadła na mnie biorąc do ręki mojego kutasa. Lekko i ja się spiąłem, a kiedy jej usta delikatnie się na nim rozwierały, myślałem, że nie dam rady dalej leżeć. Nie mogłem się jednak podnieść, więc tylko mocniej złapałem za jej pośladki i starałem się jak najgłębiej wsadzić w nią swój język. Cała wilgoć sączyła się prosto do moich ust. Dziewczyna musiała lekko walczyć z grawitacją, zasysając to, co jej spływało. Robiła to wyśmienicie, aż moje biodra same się odrywały od kanapy.
Kiedy jej język tańczył wokół mnie, jeszcze bardziej starałem się, by dziewczyna była zadowolona. Położyłem swoje ręce na jej biodrach, a kciukami zrobiłem sobie więcej miejsca, wciskając i kręcąc się swoim językiem w jej ciasnej szparce. Wtedy też poczułem zęby na swoim przyrodzeniu, które zaciskały się bardziej i bardziej ciągnąc je do góry. Haylee utknęła na samej końcówce, za którą mnie pociągnęła.
- Stój! – szybko wyrzuciłem z siebie, odrywając się od niej ustami.
Ona tylko pokręciła głową, szarpiąc się ze mną. Dziabnąłem ją w to, co tylko nasunęło mi się do ust, ale Hay tylko jęknęła i zadrżała, lekko uginając ręce. Nie chciała puścić, wredna bestia. Po omacku odnalazłem jej piersi, a u ich szczytów punkty, za które chwyciłem. Przez skórę poczułem swoje palce, zaciskając je pod jej sutkami. Dziewczyna przytłumionym głosem jęknęła, otwierając usta. Jednym ruchem uwolniłem się spod niej, wywracając ją na kanapę. Ściągnąłem jej nogi na ziemię i docisnąłem jej tors do materaca. Odwróciła swoją głowę z lekkim uśmiechem, ale nie utrzymał się on długo. Zabawa się skończyła. Energicznym ruchem wypełniłem jej szparkę do samego końca. Haylee wręcz wyła z zamkniętymi ustami, bo złapałem za nie przed późniejszym aktem zemsty.
Mogłem porównać to uczucie do wsadzenia poparzonych rąk do letniej wody. Odchylając jej głowę do tyłu, trzymałem asekuracyjnie jej bioderko. Jej usta cały czas pomrukiwały, gdy poruszałem się w przód i w tył. Im mocniej się napinała i wyginała swój kręgosłup w moją stronę, tym chętniej się w nią wbijałem. Robiło się naprawdę gorąco. Nad oddechem już jakiś czas straciłem panowanie. To była długa walka łapania jak najwięcej powietrza, przy jak najkrótszym wdechu. Przy największym zanurzeniu moje płuca same wyrzucały na zewnątrz cały tlen.
Kiedy dziewczyna swoimi plecami była naprawdę blisko, mając w łokciach zablokowane ręce, którymi odpychała się od materaca, ręka z jej biodra przesunęła się wyżej, chwytając ją z dużym naciskiem. Oboje byliśmy już blisko, ale wiedziałem, że to za mało bym w niej doszedł drugi raz, a powoli kończyła mi się energia. Pchnąłem ją biodrami tak, że przeleciała nad swoimi zapartymi rękoma, lądując plackiem na kanapie. Zanim się podniosła, obiema rękoma objąłem jej tyłek, pochylając się nad nią. Hay nie myślała o wstawaniu. Jej ciało zachowywała się, jak gdyby miała je zrobione ze zbitego ciepłego budyniu. Łapała łapczywie powietrze, szeroko roztwierając usta. Kiedy ta była zajęta uspakajaniem oddechu, powolutku jak wąż pod kamień wepchnąłem się między jej pośladki. Natychmiast dziewczyna dostała kopa energii. W jednej chwili oderwała się od materaca, by po paraliżującym bólu upaść na kanapę z zaciśniętymi zębami i rękami. Wydała przy tym bardzo dziwny krzyk, który wyjęknęła przez minimalne szpary między zębami. Gdyby tak rozdzielić ten dziwny twór na poszczególne słowa, wyszedłby pewnie krótki list przekleństw i obraźliwych określeń mojej osoby.
Ledwo dobrnąłem do połowy drogi, ale kilka razy się wycofałem i za każdym razem miejsca robiło się coraz więcej. Moje ręce prowadziły nierówną walkę z jej zaciskającymi się pośladkami. Nie miała bowiem szans. Z każdym naparciem na nią, Haylee wyciskała z siebie całe powietrze w materac. Zrobiło się znacznie głośniej niż za pierwszym razem, ale staraliśmy się, jak tylko to było możliwe, by stłumić okrzyki euforii i bólu. A zwłaszcza dziewczyna, po której ból namacalnie dało się dostrzec, jak falę rozchodzącą się po jej ciele.
Jedną rękę zacisnęła na moim nadgarstku. Wbijała w niego swoje pazurki, dając mi do zrozumienia, że to jest już jej limit. Też wiedziałem, że dłużej i tak już nie pociągnę. Przy ostatnim pchnięciu, uniosłem jej biodra, które wcześniej były przyciskane tak, że nie mogła nimi drgnąć. Ciało dziewczyny od środka schłodziła nieco chłodniejsza ciecz, która wystrzeliła jeszcze dalej, niż mój koleżka mógł się zagalopować. Haylee miała już gdzieś hamowanie się i zachowywanie ciszy. Znając życie, nie jedne drzwi przebiłby jej okrzyk, bo nawet grube ściany rozniosły po szpitalu jej wiadomość o powtórnym dojściu.
Leżeliśmy, czekając uważnie na dalszy ciąg zdarzeń. W pokoju nie było słychać niczego innego jak nasze głośne oddechy.
- Chyba trochę przesadziłem… - uśmiechnąłem się, przełykając głośno ślinę.
- Trochę? – powiedziała szeptem, mając jeszcze łzy w oczach.
- Mam nadzieję, że nie było źle. – dziabnąłem ją za jej ucho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits