28 lutego 2018

Od Alexa C.D Azami, Syriusz

Nie do końca wiem, co sądzić na temat tej całej sprawy. Z jednej strony to wszystko wydaje się absurdem — ktoś pojawia się jakby znikąd, twojemu znajomemu mówiąc o dość bliskim pokrewieństwie między nimi, a tobie... tak z lekka to pod stalk mi podchodziło, nie wiem jak przysłuchującemu się temu wszystkiemu — podobno — jej bratu. Dodatkowo spotykałem kumpla po fachu, obecnie pracującego jako informator, który powiedział mi, że, cytuję „jakaś laska kazała mi szukać wiadomości o tym gościu, co przez niego na drugim końcu kraju wylądowałeś”. Oczywiście, mówiąc o tym 'gościu' miał na myśli Syriusza. Co się natomiast tyczy tego zwiedzania kraju powiem tylko tyle, że ludziom po wyjściu zza krat trudno znaleźć robotę. Ja już i bez tego miałem problemy, więc lepiej wcisnąć kit o podróży do Vegas na panienki niż powiedzieć prawdę, w następstwie gryząc łokcie z głodu. Wracając do tematu. Słysząc to zdanie, od razu nabrałem podejrzeń co do tego, kto to też mógł mu zlecić ów zadanie. Niestety, dyskrecja nie jest mocną stroną tego chłopaka, przez co wnet uzyskałem dokładny opis wyglądu, a także miejsca zamieszkania jego zleceniodawcy, a raczej zleceniodawczyni. Po tym można przewidzieć dalszy rozwój wydarzeń, którym było udanie się pod wskazany adres, a następnie wproszenie się do domu... jasny gwint, chyba muszę gdzieś sobie to imię zapisać... Azami. Tam, ignorując w większości słowa wypowiadane przez dziewczynę, uważnym wzrokiem skanowałem pomniejsze mieszkanko, ulokowane w dość spokojnej okolicy. W sumie, dla mnie każda okolica jest spokojna, jeśli idąc w stronę swojego domu, nie zastanawiasz się, czy aby przypadkiem tym razem to nie twoje drzwi uznano za zbyteczne na korytarzu, a wnętrze twojego lokum nie zostało splądrowane przez biedne nastolatki, które nawet na piwo i fajki nie mają. Nie to, żeby u mnie znalazły coś bardziej wartościowego jak pusta lodówka czy też telewizor ściągający 5 kanałów. Kto wie, może tylko i wyłącznie dzięki temu jeszcze nikt nie pokusił się na rabunek? Ehh... Znowu odbiegam od tematu.
Ponownie rozejrzałem się uważnie dookoła. Moje spojrzenie zostało przykute przez okno znajdujące się w salonie, za którym rozciągał się widok na kilka budynków, ulicę wypełnioną aktualnie ogromem ludzi oraz zatłoczoną niezliczoną ilością aut. Jak zawsze z resztą w godzinach popołudniowych. Nie chcąc wyjść jednak na niewychowanego człowieka, przebiegłem jeszcze raz wzrokiem po mieszkanku, a nie widząc na żadnej ścianie ołtarzyka czci ze zdjęciami Syriusza bądź moimi, spokojnie usiadłem na kanapie obok Azami, kątem oka przyglądając się jej poczynaniom. I jeżeli wcześniej miałem jakiekolwiek wątpliwości, w momencie, kiedy zaczęła szeptać sama do siebie pod nosem wszelka nadzieja na to, że jednak jest w miarę normalna, zniknęła. Próbowałem coś zrozumieć, lecz z ogólnego bełkotu potrafiłem wyłapać jedynie poszczególne słowa.
- Może najpierw mu o tym powiesz? — rzuciłem, przykuwając w ten sposób jej uwagę — No wiesz, z tego twojego miauczenia pod nosem wnioskuję, że zamierzasz się spakować i wyjechać stąd w trzy diabły. Nie sądzisz, że skoro najpierw zrobiłaś mu bałagan w głowie, mówiąc, że jesteście rodziną, a teraz nagle znikniesz bez słowa, on to przyjmie na spokojnie? W najlepszym przypadku uzna, że ćpałaś i gadałaś podobne rzeczy do każdego mijanego człowieka.
Po mych słowach w salonie zapadła głucha cisza, a ja uparcie wpatrywałem się w mebel stojący naprzeciwko mnie. Zakładając ręce za głowę, specjalnie unikałem jej wzroku, wykazując także niebywałe zainteresowanie kolorem ścian. Nie wiem, jak długo to wszystko trwało, ale w końcu Azami poderwała się gwałtownie z miejsca, znikając w innym z domowych pomieszczeń. Wyszła z niego po dłuższej chwili, ciągnąc za sobą pomniejszą torbę, z którą skierowała się do kuchni. Tam zaczęła otwierać niektóre z szafek, wyciągając z nich różne rzeczy i wrzucając do wypełniającej się z wolna torby. Czekaj no... noże też wrzucała? Długo ta torba raczej nie pociągnie.
- Słyszałaś ty, co mówiłem? A może już kompletnie nie kontaktujesz ze światem zewnętrznym? — zapytałem z kpiną, opierając się o framugę drzwi prowadzących do pomieszczenia, w którym się znajdowała.
- Nie mam na to czasu, ty to zrobisz. — Powiedziała bez chwili zawahania, jakby wypowiadane przez nią słowa były oczywistą oczywistością.
Ja natomiast nie mogłem zareagować inaczej niż głośnym prychnięciem, połączonym ze śmiechem oraz pokręceniem głową z dezaprobatą. Jeśli myślała, że tak łatwo sobie mną porządzi, będzie musiała się mocno zawieść. Nie mam w zwyczaju nikogo słuchać, a i dla niej wyjątku zrobić nie zamierzam.
- Czy ja na serio wyglądam ci na takiego, co nie mając nic lepszego do roboty, udaje posłańca? Zapomnij, to twoja sprawa. Ja cię nie wyręczę. — Rzuciłem z kpiną, patrząc wyzywająco w jej stronę.


Azami? Syriusz? Nie znam dokładnie twoich planów, więc nie chcę nic popsuć ; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits