Rezydencja robiła naprawdę duże wrażenie, a Rin niespiesznie podążał za
Natanielem, który oprowadzał go po domostwie. Byli już po podpisaniu
umowy i chłopak szukał pokoju dla siebie. Nie miał szczególnych wymagań,
ale chciał się w nim czuć dobrze, bo w końcu będzie w nim mieszkać
przez najbliższy czas, który nie zapowiadał się na krótki. Blondyn
otwierał już kolejne drzwi i białowłosy na wstępie zobaczył niewielką
kanapę. Poczuł przypływ lekkiej melancholii i od razu wiedział, że to
miejsce będzie jego.
– Masz do dyspozycji każdy z pokoi, prócz
pracowni oczywiście. Rozpakuj się i daj mi znać gdybyś czegoś
potrzebował. Za godzinę będzie gotowa kolacja. Mam nadzieję że lubisz
sarninę? – zapytał go Nataniel na koniec tej małej "wycieczki".
– Nie będę wybrzydzał – odpowiedział i dość niepewnym krokiem skierował się do, już swojego, pokoju.
Był
naprawdę szczęśliwy, że zdecydował się wtedy podejść do blondyna, bo w
takich warunkach to mógł nawet zamieszkać, w sumie już mieszkał, ale
wcześniej nie wiedział, czy po prostu nie zrezygnuje z tej pracy
wcześniej.
Ogarnął pomieszczenie wzrokiem i z donośnym
westchnięciem zabrał się za rozpakowywanie torby. Ubrania wkładał do
niewielkiej komody i równie niedużej szafy. W myślach robił listę
rzeczy, które przydałoby się mieć i, które musi sobie jeszcze wciąć w
wolnym czasie. Nie zabrał ze sobą też aż tak wiele, ale nie brakowało mu
czegoś niezbędnego do życia. Zabawne, że wszystko, co było mu potrzebne
do tymczasowej przeprowadzki zmieściło się w średniej wielkości torbie
sportowej.
Czas szybko mu zleciał i równo po godzinie zszedł
schodami na dół. W pomieszczeniu roznosił się przyjemny zapach
dziczyzny, a chłopak nie mógł się doczekać spróbowania potrawy
przyrządzonej przez jego pracodawcę, chociaż teraz czuł się już bardziej
jako jego gość, a nie pracownik. Danie okazało się bardzo smaczne, więc
chłopak jadł z niesamowitą przyjemnością.
Nadal siedząc przy
stole, rozmawiali na "bezpieczne" tematy, nie schodzili na inne bardziej
kontrowersyjne rzeczy, a ich pogawędka miała jak najbardziej pozytywny
wydźwięk. Chłopak był zaskoczony, że nawet chciał odpowiadać na pytania
blondyna i, że nie czuł jakiejś chęci, żeby zakończyć rozmowę, jak to
zazwyczaj miało miejsce. W końcu Nataniel wstał i zaczął zbierać brudne
naczynia ze stołu, ale białowłosy odebrał mu je z dłoni.
– Jako twój asystent powinienem przynajmniej pozmywać – powiedział.
– To dobrze się składa bo bardzo nie lubię tego robić– odparł blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy.
Wilkołak
zabrał się za dosłownie brudną robotę, może nie było to coś, co
uwielbiał robić, ale bez przesady. To były tylko brudne naczynia, a nie
potwory z ostrymi kłami, chociaż widelce... Chwycił gąbkę i z
zawziętością szorował talerze. Zastanawiał się, czy praca w roli
asystenta nie będzie podobna do bycia gosposią, chociaż nie gotował, ale
i tak będzie zdegradowany zapewne do roli kury domowej. Do czego to
doszło? Wreszcie skończył.
– Mam jeszcze dziś parę spraw do
załatwienia na mieście, tak więc ten wieczór możesz wykorzystać jak
tylko chcesz – Usłyszał głos Nataniela, gdy byli już w salonie.
Mimo,
że nie było to pytanie przytaknął powoli głową. Nie pytał, czy ma mu
towarzyszyć, bo zapewne blondyn by mu powiedział, że potrzebna mu jego
pomoc. Poza tym Nataniel sam powiedział, że może ten wieczór wykorzystać
jak chce.
Oboje ramię w ramię weszli jeszcze po schodach, po
czym każdy poszedł już do swojego pokoju. Chłopak nie za bardzo wiedział
jak ma spożytkować wolny czas. Większość rzeczy leżała już poukładana
na półach, a reszty nigdzie nie musiał układać, bo były to jakieś
podręczne graty. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie poszukać jakiegoś
zajęcia na parterze, ale przypomniał sobie o innych lokatorach domostwa
i jakoś stracił wszelkie chęci na zejście na dół. Rozejrzał się jeszcze
raz po pokoju i dopiero teraz zauważył niewielkie drzwiczki w kącie
pomieszczenia. Otworzył je ostrożnie i zauważył ścianę wyłożoną białymi
kafelkami. Łazienka.
Uznał, że w sumie może warto by było wciąć
prysznic. Wrócił do pokoju i znalazł gdzieś wśród rzeczy, które zabrał
ręcznik, płyn do kąpieli, a nawet szczoteczkę i pastę do zębów.
Błogosławił się w myślach, że o tym pamiętał, bo zazwyczaj zapominał to
wciąć ze sobą na jakiekolwiek wyjazdy. Wrócił z powrotem do łazienki i
po rozebraniu się, wszedł pod prysznic i odkręcił wodę. Kąpiele nigdy
nie należały do czegoś, co lubił, ale nie ze względu, że nie lubił być
czysty, ale raczej z powodu ognia, który w nim tkwił.
Po szybkim
prysznicu, wciąż z wilgotnymi włosami, które szybko wysychały, wrócił do
pokoju i rzucił się na łóżko, które okazało się bardzo miękkie i
wygodne. Może on też pójdzie dzisiaj coś pozałatwiać albo przynajmniej
powłóczyć się po mieście? Ugh, nie miał najmniejszej ochoty, spać też mu
się nie chciało, więc zostało jedynie zejście na parter.
Zwlókł
się z łóżka i wyszedł z pokoju. Chwilkę stał jeszcze na korytarzu,
nasłuchując, czy blondyn jest u siebie, czy już poszedł załatwiać swoje
sprawy. Nic nie usłyszał, więc zapewne musiał wyjść, kiedy się mył.
Ruszył schodami w dół, kiedy znalazł się na parterze minął dobrze znaną
mu kuchnię i salon, a po chwili otworzył jakieś pierwsze z brzegu drzwi.
Biblioteka, oj trafił idealnie. Przebiegł wzrokiem po grzbietach
najbliższych książek, znajdując kilka znajomych sobie tytułów. Przeszedł
przez pomieszczenie, podziwiając ten księgozbiór i postanowił znaleźć
coś dla siebie. Przez chwilę szukał wzrokiem czegoś ciekawego, ale po
niedługim czasie ruszył z powrotem do z swojego pokoju z książkami pod
ręką.
Miał nadzieję, że nikt nie będzie miał mu za złe, że coś do
czytania sobie wziął, ale to przecież biblioteka, a on pożyczy je sobie
tylko na parę wieczorów. Później jeszcze będzie coś musiał sobie znowu
przywieźć, ale dzisiaj nie miał na to siły.
Czas mijał mu bardzo
szybko i nawet nie zauważył, kiedy usłyszał głośne kroki na korytarzu.
Odłożył książkę obok siebie i zaczął wpatrywać się w drzwi, jakby chcąc
zobaczyć co jest za nimi. Po chwili do stukotu dołączyły przytłumione
głosy, które zdecydowanie należały do kobiety i mężczyzny. Chłopak przez
chwilę walczył jeszcze z wzmożoną ciekawością, ale w końcu się poddał i
uchylił lekko drzwi.
Zobaczył blondyna odgarniającego
niebieskie włosy jakiejś dziewczyny i schylającego się nad nią w dość
jednoznaczny sposób. Przymknął drzwi najciszej jak mógł i wrócił z
powrotem na łóżko. Chwycił w dłoń książkę i starał się odgonić natrętne
myśli. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale widząc ich w takiej
sytuacji poczuł jakieś dziwne ukłucie w sercu, ale szybko je zignorował.
Nie wiedział kim była nieznajoma ani jakim cudem się znalazła, ale cóż,
miał nadzieję, że dadzą mu się wyspać w nocy i nie będzie musiał
wysłuchiwać ich "miłości" przez caluteńką noc.
Wrócił do książki,
ale szybko odłożył ją na bok, bo co chwilę gubił wątek i nie mógł się
skupić. Przebrał się w piżamę, czyli w jego przypadku jakieś wygodne,
szare dresy i biała koszulka. Zgasił również światło i położył się do
łóżka. Tutaj – w Imperium – na szczęście nie musiał się przejmować, że
coś przypadkiem podpali i mógł spać sobie spokojnie, a przynajmniej
próbował, bo nie za długo to trwało.
Usłyszał dźwięk podobny do
przewrócenia się pięćdziesięciokilowego wora mąki u piekarza, który
jakoś szczególnie głośny nie był, ale zwrócił uwagę białowłosego.
Dochodził on bowiem o dziwo, nie od strony sypialni, ale od strony
pracowni. Chłopak wstał szybko z łóżka i poszedł sprawdzić, co się
dzieje, tak na wszelki wypadek. Może ta dziewczyna była tak naprawdę
jakąś bliższą Natanielowi modelką? Miała w końcu bardzo ładną, kobiecą
figurę i nietuzinkowy kolor włosów. Był z niej całkiem niezły kandydat
na jakiś obraz.
Wilkołak dotarł wreszcie do drzwi pomieszczenia i
szybko je otworzył. Zamrugał zdziwiony, gdy zobaczył blondyna leżącego
na podłodze i trzęsącego się z zimna. Z jego ust wyrwało się ciche
ziewnięcie, ale po chwili szybszym krokiem podszedł do mężczyzny. Kucnął
przy nim i położył na nią swoją dłoń, chcąc przekazać mu trochę ciepła
od siebie. Pod nosem szeptał może niezbyt miłą wiązankę w stronę głupoty
jego pracodawcy, ale przerwał gdy ten położył mu dłoń na policzku. Po
raz kolejny błogosławił, że było dosyć ciemno i ten nie zauważył jego
lekko różowych policzków. W sumie dość często coś błogosławił, jak na
osobę niewierzącą, ale to był jego stary zwyczaj, którego nie pozbył się
od kilkudziesięciu lat.
Pokazał Natanielowi, żeby ten chwycił go
za kark, a gdy ten tak zrobił białowłosy wstał. Wychodząc powolnym
krokiem, bo szybko, przecież nie mógł iść ze względu na niemałe
obciążenie, zauważył, że jakby inaczej, wszystkie okna otwarte na
oścież. Bo, przecież w środku zimy, będąc tylko w jakiś spodniach,
trzeba zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
– Nie pytam co podsunęło ci pomysł aby spać przy otwartych oknach zimą! – mówiąc, Dorin położył blondyna na łóżku.
Zabrał
się za zamykanie tych przeklętych okien, których było naprawdę sporo,
zważywszy na wielkość pokoju. Kończąc, przykrył Nataniela kocem, ale to
nie zmieniło faktu, że ten nadal trząsł się prawdopodobnie z zimna.
Chłopak otaksował go jeszcze wzrokiem starając się wymyślić jakieś
sensowne rozwiązanie tego problemu.Z ledwo słyszalnym westchnięciem,
zdjął koszulkę i rzucił ją gdzieś na podłogę. Wszedł pod koc i położył
się obok blondyna, wiedział, że prawdopodobnie jutro rano będzie tego
piekielnie żałować, ale uznał, że poświęci się dla sprawy. Poza tym może
później zacznie dorabiać jako prywatny grzejnik? To w sumie nie był aż
tak zły pomysł.
– Wybacz ale nie mam zamiaru stracić pracodawcy oferującego tak korzystną stawkę – rzucił jeszcze rozbawionym tonem.
Pierwszy
dzień w pracy, a on poszedł do łóżka z szefem, jakkolwiek źle by to nie
brzmiało. Czuł się bardzo niepewnie w tej sytuacji, ale przecież znał
go tylko parę godzin, a poza tym ta dziewczyna... Nie wiedział co o tym
wszystkim myśleć, więc przybliżył si tylko do blondyna, stykając się z
nim praktycznie całą długością ciała, chcąc jak najbardziej ogrzać tego
idiotę. Zacisnął powieki i próbował jakoś zasnąć. Na szczęście miał już w
doświadczeniu spać w gorszych warunkach i udało mu się jakoś odlecieć w
objęcia Morfeusza, nie zważając na poczynania Nataniela.
Obudził
się przed nim. Na początku nie przypominając sobie w ogóle miejsca, w
którym się znalazł, ale szybko przypomniał sobie wydarzenia z zeszłej
nocy. Wraz z Natanielem znajdowali się w dość "niekomfortowej" pozycji,
ale białowłosy szybko wyswobodził się z niej i podniósł koszulkę z
podłogi. Założył ją i zostawił blondyna samego, przymykając drzwi, kiedy
wychodził z jego pokoju. Nie przebierając się, zszedł do kuchni.
Postanowił zrobić jajecznicę – klasykę banału – dla siebie,
niebieskowłosej i Nataniela. Wszystko udało mu się dość sprawnie
znaleźć, więc po chwili na patelni mieszał biało-żółtą papkę ze
szczypiorkiem.
Po chwili usłyszał kroki na schodach, więc
spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył blondyna, a zaraz za nim idącą
tajemniczą dziewczyną z wczoraj. Postanowił na razie nie pytać o ich
relacje, bo nie chciał być zbyt nachalny w stosunku do tej dwójki. Poza
tym tylko pracował dla tego dość nieodpowiedzialnego malarza i nie
zamierzał mieszać się w jego życie prywatne. Sam też o sobie nie
zamierzał za dużo mówić, więc byli na równi.
– Zrobiłem jajecznicę, jeśli macie ochotę – rzucił do dwójki.
Dopiero
teraz przypomniał sobie, o tym, że to blondyn miał gotować, ale raczej
się nie otruje zwykłą, przeciętnie dobrą jajecznicą?
Florence, Nataniel? Trochę długawe wyszło xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!