03 lutego 2018

Od Dorina C.D Nataniel, Florence

Rezydencja robiła naprawdę duże wrażenie, a Rin niespiesznie podążał za Natanielem, który oprowadzał go po domostwie. Byli już po podpisaniu umowy i chłopak szukał pokoju dla siebie. Nie miał szczególnych wymagań, ale chciał się w nim czuć dobrze, bo w końcu będzie w nim mieszkać przez najbliższy czas, który nie zapowiadał się na krótki. Blondyn otwierał już kolejne drzwi i białowłosy na wstępie zobaczył niewielką kanapę. Poczuł przypływ lekkiej melancholii i od razu wiedział, że to miejsce będzie jego.
  – Masz do dyspozycji każdy z pokoi, prócz pracowni oczywiście. Rozpakuj się i daj mi znać gdybyś czegoś potrzebował. Za godzinę będzie gotowa kolacja. Mam nadzieję że lubisz sarninę? – zapytał go Nataniel na koniec tej małej "wycieczki".
  – Nie będę wybrzydzał – odpowiedział i dość niepewnym krokiem skierował się do, już swojego, pokoju.
Był naprawdę szczęśliwy, że zdecydował się wtedy podejść do blondyna, bo w takich warunkach to mógł nawet zamieszkać, w sumie już mieszkał, ale wcześniej nie wiedział, czy po prostu nie zrezygnuje z tej pracy wcześniej.
Ogarnął pomieszczenie wzrokiem i z donośnym westchnięciem zabrał się za rozpakowywanie torby. Ubrania wkładał do niewielkiej komody i równie niedużej szafy. W myślach robił listę rzeczy, które przydałoby się mieć i, które musi sobie jeszcze wciąć w wolnym czasie. Nie zabrał ze sobą też aż tak wiele, ale nie brakowało mu czegoś niezbędnego do życia. Zabawne, że wszystko, co było mu potrzebne do tymczasowej przeprowadzki zmieściło się w średniej wielkości torbie sportowej.
Czas szybko mu zleciał i równo po godzinie zszedł schodami na dół. W pomieszczeniu roznosił się przyjemny zapach dziczyzny, a chłopak nie mógł się doczekać spróbowania potrawy przyrządzonej przez jego pracodawcę, chociaż teraz czuł się już bardziej jako jego gość, a nie pracownik. Danie okazało się bardzo smaczne, więc chłopak jadł z niesamowitą przyjemnością.
Nadal siedząc przy stole, rozmawiali na "bezpieczne" tematy, nie schodzili na inne bardziej kontrowersyjne rzeczy, a ich pogawędka miała jak najbardziej pozytywny wydźwięk. Chłopak był zaskoczony, że nawet chciał odpowiadać na pytania blondyna i, że nie czuł jakiejś chęci, żeby zakończyć rozmowę, jak to zazwyczaj miało miejsce. W końcu Nataniel wstał i zaczął zbierać brudne naczynia ze stołu, ale białowłosy odebrał mu je z dłoni.
  – Jako twój asystent powinienem przynajmniej pozmywać – powiedział.
  – To dobrze się składa bo bardzo nie lubię tego robić– odparł blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy.
 Wilkołak zabrał się za dosłownie brudną robotę, może nie było to coś, co uwielbiał robić, ale bez przesady. To były tylko brudne naczynia, a nie potwory z ostrymi kłami, chociaż widelce... Chwycił gąbkę i z zawziętością szorował talerze. Zastanawiał się, czy praca w roli asystenta nie będzie podobna do bycia gosposią, chociaż nie gotował, ale i tak będzie zdegradowany zapewne do roli kury domowej. Do czego to doszło? Wreszcie skończył.
  – Mam jeszcze dziś parę spraw do załatwienia na mieście, tak więc ten wieczór możesz wykorzystać jak tylko chcesz – Usłyszał głos Nataniela, gdy byli już w salonie.
Mimo, że nie było to pytanie przytaknął powoli głową. Nie pytał, czy ma mu towarzyszyć, bo zapewne blondyn by mu powiedział, że potrzebna mu jego pomoc. Poza tym Nataniel sam powiedział, że może ten wieczór wykorzystać jak chce.
Oboje ramię w ramię weszli jeszcze po schodach, po czym każdy poszedł już do swojego pokoju. Chłopak nie za bardzo wiedział jak ma spożytkować wolny czas. Większość rzeczy leżała już poukładana na półach, a reszty nigdzie nie musiał układać, bo były to jakieś podręczne graty. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie poszukać jakiegoś zajęcia na parterze, ale przypomniał sobie o innych lokatorach domostwa i jakoś stracił wszelkie chęci na zejście na dół. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju i dopiero teraz zauważył niewielkie drzwiczki w kącie pomieszczenia. Otworzył je ostrożnie i zauważył ścianę wyłożoną białymi kafelkami. Łazienka.
Uznał, że w sumie może warto by było wciąć prysznic. Wrócił do pokoju i znalazł gdzieś wśród rzeczy, które zabrał ręcznik, płyn do kąpieli, a nawet szczoteczkę i pastę do zębów. Błogosławił się w myślach, że o tym pamiętał, bo zazwyczaj zapominał to wciąć ze sobą na jakiekolwiek wyjazdy. Wrócił z powrotem do łazienki i po rozebraniu się, wszedł pod prysznic i odkręcił wodę. Kąpiele nigdy nie należały do czegoś, co lubił, ale nie ze względu, że nie lubił być czysty, ale raczej z powodu ognia, który w nim tkwił.
Po szybkim prysznicu, wciąż z wilgotnymi włosami, które szybko wysychały, wrócił do pokoju i rzucił się na łóżko, które okazało się bardzo miękkie i wygodne. Może on też pójdzie dzisiaj coś pozałatwiać albo przynajmniej powłóczyć się po mieście? Ugh, nie miał najmniejszej ochoty, spać też mu się nie chciało, więc zostało jedynie zejście na parter.
Zwlókł się z łóżka i wyszedł z pokoju. Chwilkę stał jeszcze na korytarzu, nasłuchując, czy blondyn jest u siebie, czy już poszedł załatwiać swoje sprawy. Nic nie usłyszał, więc zapewne musiał wyjść, kiedy się mył. Ruszył schodami w dół, kiedy znalazł się na parterze minął dobrze znaną mu kuchnię i salon, a po chwili otworzył jakieś pierwsze z brzegu drzwi. Biblioteka, oj trafił idealnie. Przebiegł wzrokiem po grzbietach najbliższych książek, znajdując kilka znajomych sobie tytułów. Przeszedł przez pomieszczenie, podziwiając ten księgozbiór i postanowił znaleźć coś dla siebie. Przez chwilę szukał wzrokiem czegoś ciekawego, ale po niedługim czasie ruszył z powrotem do z swojego pokoju z książkami pod ręką.
Miał nadzieję, że nikt nie będzie miał mu za złe, że coś do czytania sobie wziął, ale to przecież biblioteka, a on pożyczy je sobie tylko na parę wieczorów. Później jeszcze będzie coś musiał sobie znowu przywieźć, ale dzisiaj nie miał na to siły.
Czas mijał mu bardzo szybko i nawet nie zauważył, kiedy usłyszał głośne kroki na korytarzu. Odłożył książkę obok siebie i zaczął wpatrywać się w drzwi, jakby chcąc zobaczyć co jest za nimi. Po chwili do stukotu dołączyły przytłumione głosy, które zdecydowanie należały do kobiety i mężczyzny. Chłopak przez chwilę walczył jeszcze z wzmożoną ciekawością, ale w końcu się poddał i uchylił lekko drzwi.
Zobaczył blondyna odgarniającego niebieskie włosy jakiejś dziewczyny i schylającego się nad nią w dość jednoznaczny sposób. Przymknął drzwi najciszej jak mógł i wrócił z powrotem na łóżko. Chwycił w dłoń książkę i starał się odgonić natrętne myśli. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale widząc ich w takiej sytuacji poczuł jakieś dziwne ukłucie w sercu, ale szybko je zignorował. Nie wiedział kim była nieznajoma ani jakim cudem się znalazła, ale cóż, miał nadzieję, że dadzą mu się wyspać w nocy i nie będzie musiał wysłuchiwać ich "miłości" przez caluteńką noc.
Wrócił do książki, ale szybko odłożył ją na bok, bo co chwilę gubił wątek i nie mógł się skupić. Przebrał się w piżamę, czyli w jego przypadku jakieś wygodne, szare dresy i biała koszulka. Zgasił również światło i położył się do łóżka. Tutaj – w Imperium – na szczęście nie musiał się przejmować, że coś przypadkiem podpali i mógł spać sobie spokojnie, a przynajmniej próbował, bo nie za długo to trwało.
Usłyszał dźwięk podobny do przewrócenia się pięćdziesięciokilowego wora mąki u piekarza, który jakoś szczególnie głośny nie był, ale zwrócił uwagę białowłosego. Dochodził on bowiem o dziwo, nie od strony sypialni, ale od strony pracowni. Chłopak wstał szybko z łóżka i poszedł sprawdzić, co się dzieje, tak na wszelki wypadek. Może ta dziewczyna była tak naprawdę jakąś bliższą Natanielowi modelką? Miała w końcu bardzo ładną, kobiecą figurę i nietuzinkowy kolor włosów. Był z niej całkiem niezły kandydat na jakiś obraz.
Wilkołak dotarł wreszcie do drzwi pomieszczenia i szybko je otworzył. Zamrugał zdziwiony, gdy zobaczył blondyna leżącego na podłodze i trzęsącego się z zimna. Z jego ust wyrwało się ciche ziewnięcie, ale po chwili szybszym krokiem podszedł do mężczyzny. Kucnął przy nim i położył na nią swoją dłoń, chcąc przekazać mu trochę ciepła od siebie. Pod nosem szeptał może niezbyt miłą wiązankę w stronę głupoty jego pracodawcy, ale przerwał gdy ten położył mu dłoń na policzku. Po raz kolejny błogosławił, że było dosyć ciemno i ten nie zauważył jego lekko różowych policzków. W sumie dość często coś błogosławił, jak na osobę niewierzącą, ale to był jego stary zwyczaj, którego nie pozbył się od kilkudziesięciu lat.
Pokazał Natanielowi, żeby ten chwycił go za kark, a gdy ten tak zrobił białowłosy wstał. Wychodząc powolnym krokiem, bo szybko, przecież nie mógł iść ze względu na niemałe obciążenie, zauważył, że jakby inaczej, wszystkie okna otwarte na oścież. Bo, przecież w środku zimy, będąc tylko w jakiś spodniach, trzeba zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
  – Nie pytam co podsunęło ci pomysł aby spać przy otwartych oknach zimą! – mówiąc, Dorin położył blondyna na łóżku.
Zabrał się za zamykanie tych przeklętych okien, których było naprawdę sporo, zważywszy na wielkość pokoju. Kończąc, przykrył Nataniela kocem, ale to nie zmieniło faktu, że ten nadal trząsł się prawdopodobnie z zimna. Chłopak otaksował go jeszcze wzrokiem starając się wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie tego problemu.Z ledwo słyszalnym westchnięciem, zdjął koszulkę i rzucił ją gdzieś na podłogę. Wszedł pod koc i położył się obok blondyna, wiedział, że prawdopodobnie jutro rano będzie tego piekielnie żałować, ale uznał, że poświęci się dla sprawy. Poza tym może później zacznie dorabiać jako prywatny grzejnik? To w sumie nie był aż tak zły pomysł.
 – Wybacz ale nie mam zamiaru stracić pracodawcy oferującego tak korzystną stawkę –  rzucił jeszcze rozbawionym tonem.
Pierwszy dzień w pracy, a on poszedł do łóżka z szefem, jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Czuł się bardzo niepewnie w tej sytuacji, ale przecież znał go tylko parę godzin, a poza tym ta dziewczyna... Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć, więc przybliżył si tylko do blondyna, stykając się z nim praktycznie całą długością ciała, chcąc jak najbardziej ogrzać tego idiotę. Zacisnął powieki i próbował jakoś zasnąć. Na szczęście miał już w doświadczeniu spać w gorszych warunkach i udało mu się jakoś odlecieć w objęcia Morfeusza, nie zważając na poczynania Nataniela.
Obudził się przed nim. Na początku nie przypominając sobie w ogóle miejsca, w którym się znalazł, ale szybko przypomniał sobie wydarzenia z zeszłej nocy. Wraz z Natanielem znajdowali się w dość "niekomfortowej" pozycji, ale białowłosy szybko wyswobodził się z niej i podniósł koszulkę z podłogi. Założył ją i zostawił blondyna samego, przymykając drzwi, kiedy wychodził z jego pokoju. Nie przebierając się, zszedł do kuchni. Postanowił zrobić jajecznicę – klasykę banału – dla siebie, niebieskowłosej i Nataniela. Wszystko udało mu się dość sprawnie znaleźć, więc po chwili na patelni mieszał biało-żółtą papkę ze szczypiorkiem.
Po chwili usłyszał kroki na schodach, więc spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył blondyna, a zaraz za nim idącą tajemniczą dziewczyną z wczoraj. Postanowił na razie nie pytać o ich relacje, bo nie chciał być zbyt nachalny w stosunku do tej dwójki. Poza tym tylko pracował dla tego dość nieodpowiedzialnego malarza i nie zamierzał mieszać się w jego życie prywatne. Sam też o sobie nie zamierzał za dużo mówić, więc byli na równi.
  – Zrobiłem jajecznicę, jeśli macie ochotę – rzucił do dwójki.
Dopiero teraz przypomniał sobie, o tym, że to blondyn miał gotować, ale raczej się nie otruje zwykłą, przeciętnie dobrą jajecznicą?

Florence, Nataniel? Trochę długawe wyszło xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits