21 lutego 2018

Od Azami do Syriusza i Aleksandra

Kamuflaż jest czymś, co używam niemal cały czas, są wyjątki, gdy się pojawiam i jakoś tam funkcjonuje, jednakże wolę się ukryć i być nieuchwytna dla nikogo. Tak jest łatwiej i lepiej. Mogę bez problemu obserwować brata, przyszłego króla oraz Aleksandra. Bądź też inne zwierzęta, istotki magiczne czy też ludzi. Nie pytają się mnie o nic, nawet nie wyczuwają mojej obecności. To aż tak weszło mi w nawyk, że czasem znikam. Przyzwyczajenie. Jednak tym razem wyszło nieco nie po mojej myśli.. Zaczęło się od ognia, już opowiadam.
-----_-------__------_-_---------____--------
Wstałam dziś jakoś przed południem. Jama, w której czasem śpię, jest ciepła i delikatnie wilgotna, ale to dobrze. Mam blisko do wody, czy też do roślin. Wypoczęta, świeża i gotowa ruszyłam w kamuflażu na spacer, aby coś przekąsić. Moje węże także mi pomagają, w tym też mają kamuflaż, to pomaga, gdyż wtedy nikt nie próbuje ich zabić. Już były takie kreatury, lecz wracając. Szłam sobie przez las spokojnie, patrząc na przyrodę. Gdy usłyszałam krzyki, skierowałam się tam, jednak to, co zobaczyłam, było przytłaczające i aż serce się łamało. Walczyli ze sobą jakieś dwa ogary, a przez nich umierali inni. To małe bezbronne zwierzaki to też inne początki, co było najgorsze, ich mocą był ogień, rzucali do siebie, a ten spalał wszystko do około. Nie chciałam w tym grać, chciałam i próbowałam uciec, jednak trafił ogień w miejsce, gdzie stałam. Odskoczyłam, a ogień zaczął płonąć. Przerażona, sparaliżowana, nie mogłam nic zrobić. Serce mi bilo jak szalone, chciałam krzyknąć, jednak nic nie wydobyło się z moich ust. Kamuflaż zniknął, a ogień powoli mnie dosięgał, próbowałam walczyć, błagałam sama siebie.
~ Boże nie, nie mogę tu zginąć, proszę, rusz się, tak wiem, że się boisz, ale rusz się szybciej. No dawaj, Azami proszę. - mówiłam sama do siebie, prosiłam sama siebie, ale to nic nie dało. Zamknęłam tylko oczy i błagałam o szybki koniec..
Czekałam i czekałam, nic się nie stało, gdy otworzyłam oczy przede mną, nie było ognia. Stał jakiś chłopak, rozpoznałam go, to był Alex. Jednak wciąż byłam przerażona, choć powoli mogłam ponownie się ruszyć. Gdy pojawił się Syriusz, próbowałam zniknąć, bo nie wiem, czy wie, iż jesteśmy rodzeństwem. Pomogli mi wstać, odsunęłam się trochę, a węże mogły się ukryć. Wyglądałam jak zwyczajna osoba.
- Dzięki za pomoc, a ty Alex baw się ogień gdzieś inaczej. Hej Syriusz. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Pod ich nogami wyrosły kwiaty, to ich rozkojarzyło i mogłam zlać się z tłem. Stałam tam chwilę, po czym uciekam, jednak nie wiem jakim cudem znaleźli mnie przy potrójnym wodospadzie.
- Kim jesteś? Skąd nas znasz? - spytali obaj.
- Azami, widuje was, czasem. - rzekłam, jednak to nie wystarczy. Moje małe dziecinki, wynurzyły się z wody w pełnej okazałości i otoczyły mnie. Uśmiechnęłam się nie znacznie i wypowiedziałam kilka słów w wężowym języku. Brat spojrzał na mnie, jednak przemilczał to. Obaj jeszcze stali, zanim z winorośli stworzyłam im siedziska, siedli na nich.
- Nie macie nic do dodania. - stwierdziłam, choć oni chyba nie zauważyli.
- Kim jesteś Azami? - spytał Syriusz. Powinnam mu odpowiedzieć, choć może zgadnie, albo też nie.
- Jestem twoja bliźniacza siostra, mamy również jeszcze jedną siostrę i brata. - odrzekłam ze spokojem.
- Skąd mnie znasz? - spytał drugi.
- Alex wiem o tobie dużo. Gdy świat jest tak ogromny, czasem trzeba zacząć obserwować to, co nas otacza. - powiedziałam. Milczeli dalej. Może trawili to albo też nie. Choć tyle, że jestem przy wodzie. Teraz mogę się zanurzyć albo skoczyć z wodospadu i mnie nie znajdą.

Aleksander? Syriusz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits