10 stycznia 2018

Od Vipera C.D Maggy i Kindred

  Viper nic nie powiedział. Przerwał kontakt z Owieczką i spojrzał chłodno na basiora, jednak nic nie powiedział. Postanowił jednak czuwać nad dziewczyną, która uratowała życie żołnierzom. Będziesz dobrym królem... Te słowa cały czas obijały się o uszy chłopaka. Chciał wyjść i zostawić wilka ze swoją... ukochaną? Przyjaciółką? Siostrą? Nie zamierzał wchodzić w ich kontakty.
  Spojrzał ostatni raz na skulonego mężczyznę, który siedział przy łóżku obok kokonu, po czym wyszedł, aby się przewietrzyć. Balkon był na szczęście otwarty, więc nie musiał latać aż na sam dół, aby poszukać klucza w stercie papierów ojca. Wdech i wydech. Będzie dobrze. Prawdopodobnie. Coś mu jeszcze pozostało? Prawdopodobnie przeglądnięcie stanu straży oraz pozostałe papiery na jego stole. No tak, właśnie. Cholera jasna! Przecież na śmierć zapomniał o papierach na jutro, a musiał uzupełnić notatki i raporty z ostatnich misji. Wilkobójca kazał mu się zajmować tą zjebaną, papierkową robotą, podczas gdy on w spokoju płaszczył sobie dupę na tronie. 
  - Nudzi ci się? - usłyszał spokojny śmiech siostry.
  Percy odwrócił się w stronę czarnowłosej, która dumnie stąpała po płytkach zamkowych. 
  - Tytania? Myślałem, że jesteś... Zresztą nie ważne. Jak u ojca?
 - Przedłużył sobie urlop. - westchnęła smutno dziewczyna, drapiąc się po głowie. - Myślę, że jeszcze nie zobaczymy go przez co najmniej kilka tygodni, jeżeli nie więcej. Posłuchaj, czy ogarniałeś ostatnio temat tej wiedźmy? 
   - Już nie żyje. Zamordowała go... jedna z naszych najemniczek. 
  - Dobra, jak nie chcesz gadać, to okej. - mruknęła czarnowłosa, na co Viper uśmiechnął się złośliwie. Wiedział dobrze już, czego może się czepić. 
   - Jak nocka z Razem? Będę wujkiem? 
  Dziewczyna ledwo powstrzymała się od kopnięcia go w krocze, jednak nic nawet nie powiedziała. Uśmiechnęła się zakłopotana, a jej twarz oblał duży rumieniec. W tej właśnie chwili brunet poczuł się... staro. Nawet bardziej, niż staro. Został ojciec, Tytania wkrótce też może dorobi się swojego potomka. Darkness był już dziadkiem, zapewne niedługo czeka go emerytura. Mimo iż wyglądał jak zaledwie na trzydzieści kilka lat, miał za sobą kilka stuleci, jak nie nawet tysiącleci. A on? Spadła na niego taka odpowiedzialność... Nie dość, że był teraz ojcem, to musiał się wykazać jako znakomity dowódca i wojownik, a wkrótce także i alpha całego tego burdelu. 
  Przeszły go dreszcze i po raz pierwszy zaczął wątpić w swój sukces. Za łatwo mu to poszło. To dopiero początek tego, co ma nadejść, a wiedźma nie będzie jego jedynym problemem, bo podczas zarządzania całym Spatium tak naprawdę wszystko mogłoby nadejść. Mroku, armia zombie, mutanty, czy sam Wilkobójca wie co. 
   Tytania wyszła, rozmijając się przy okazji z pielęgniarką, która chciała przekazać dobre wieści chłopakowi. Powiadomiła swojego tymczasowego alphę o poprawiającym się stanie zdrowia owieczki. Mimowolnie chłopak uśmiechnął się, słysząc dobre nowiny i poszedł do salki szpitalnej, aby ogarnąć, czy wszystko jest z nią w porządku. 

Owieczko? Wilczku?
Brak weny :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits