26 stycznia 2018

Od Somina C.D Maeve

- A ty to…? - Co?! Jeszcze nie pamiętasz?! Świetnie! – weszła do środka, zamykając za sobą okno. Stanąłem do niej przodem i uważnie się przyjrzałem. Mam ją pamiętać? Nie przypominam sobie, bym w tak krótkim czasie zdołał narozrabiać w nowym miejscu. Zaraz… żółte oczy i kocie uczy.
- Maeve? – zapytałem niepewnie.
 - We własnej osobie. Co ty z tym bachorem robisz? – patrzyła zezłoszczona.
 - Trzymam na rękach. Niedawno zasnęło, więc zniż trochę swój ton.
- Aaaaa, przepraszam… - powiedziała cicho. – To twoje dzieło? – znów wróciła do agresywnego tonu.
- A nie widać, że podobny? – przysunąłem dziecko nieco bliżej swojej głowy. Kotka ledwo mogła ustać ze złości. W ręce ciągle obracała swoim nożem. Powoli zacząłem się martwić o moje i Antalalesa zdrowie.
- Co cię tu sprowadza tak nagle? – zapytałem.
 - Mnie? – zakłopotała się. – Szukałam cię już jakiś czas. To było… Nie ważne! Nie spodziewałam się, że zastanę cię z bachorem. Jak to się stało?! – Maeve podchodziła coraz bliżej.
- Co to za przesłuchanie. Ty tu jesteś gościem. – trzymałem ją na odległość ręki.
- Gadaj albo giń!
- Spokojnie. Powiedziałem, że mi dzieciaka obudzisz.
Usłyszałem jak drzwi od pokoju, w którym spała Frago się otworzyły. Zerknąłem dyskretnie za siebie i widziałem, jak matka maluszka z zaspaną twarzą opuszczała pokój. Chciałem zgarnąć Maeve w głąb mieszkania, ale ta zrobiła susa pod moją ręką i kilkoma skokami była już przy Frago. Z dzieciakiem na rękach nie mogłem jej powstrzymać. Obie stanęły naprzeciwko siebie i w tej samej chwili z przerażeniem zapytały: „Kto to?” Sytuacja chodź tak poważna, mi wydawała się komiczna. Dziewczyny o podobnym wzroście wyglądały jak odbicie lustrzane. W momencie, kiedy zaskoczone się na mnie spojrzały, uśmiechnąłem się tylko i powiedziałem.
- To jest Maeve. – wskazałem wzrokiem na kotkę. – A to matka dziecka, Frago. – spojrzałem na zaspaną nastolatkę.
 - Kim jest Maeve?
- Czekaj, co ona?! Możesz powtórzyć?
 Podszedłem bliżej, stając prawie pomiędzy nimi.
- Maeve poznałem kiedyś na jednej z misji w Otorm. Znam ją tylko z kilku spotkań. – tłumaczyłem spokojnie Frago.
– Nie wiem, w jakiej sprawie do nas przyszła?
 - W jakiej sprawie?! – odezwała się oburzona włamywaczka. – Odebrałeś mi dziewictwo ty chory zboczeńcu! Jak możesz mieć dziecko z tą małolatą? To jest chore. Niedobrze mi się zrobiło. Frago stała jak posąg z kamienia. Spojrzałem na małego. Na szczęście się nie obudził. Ma bardzo głęboki sen…
- Mówiłem ci byś była cisze…
 - Nie uciszaj mnie!
- Potrzymasz, Frago… - podałem dziewczynie maluszka na rączki. Zmartwiłem się lekko, bo wyglądała jakby dostała granatem ogłuszającym. Nie wiem, co ją wtedy dotknęło. Fakt, że do naszego domu przyszła obca jej osoba mówiąca, że się kochaliśmy czy to, że jej wiek razi w oczy. Na szczęście przycisnęła Antalesa do piersi i zamknęła się w pokoju.
- O co ci chodzi? Co masz do mojego stylu życia? Cała ta akcja z tym malutkim była jak sen. Ale przyjąłem do wiadomości fakt, który już w żaden sposób się nie odwróci.
 - Sypiasz z nią?
- Co to za pytanie? Oczywiście, że nie. Za kogo ty mnie masz?
- Czemu mieszka u ciebie? Jesteście ma-małżeństwem? – dziewczyna zaczęła się plątać.
- Nie jesteśmy. – ona zawsze była tak irytująca?
- Nic z tego nie rozumiem. – złapała się za głowę.
 - Już ci mówiłem, że tamten dzień nie powinien nigdy nastąpić. – założyłem ręce na pierś. – Skończyłaś strzelać jak z karabinu pytaniami?
 - Mam rozumieć, że jesteś kawalerem?
 - Nie jestem typem ludzi popadających w poważne związki. Szybko się one kończą…
- Stary piernik!
- Wypraszam sobie. Skończyłaś?
- Widzisz… bo. Szukałam cię, bo…

Maeve?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits