29 stycznia 2018

Od Ravenis CD Syriusz

Byłam zaskoczona "prezentem" który otrzymałam. Zaskakujący jest fakt, że nie spodziewałam się go akurat w moim biurze. Zrezygnowana, wyjęłam go z worka i posadziłam na kanapie. Musi dojść do siebie. Wie, co potrafię, więc nie zaatakuje mnie tak bezmyślnie jak wcześniej. Wyciągnęłam delikatnie rękę w stronę kajdan.
- Nie uciekasz, nie atakujesz. Jasne? - mężczyzna na moje słowa, przytaknął pół przytomny, a ja szybkim ruchem go odkułam. Ten, mając wolne ręce, mógł się w końcu położyć na kanapie. Zmarkotniałam trochę. To ja go tak urządziłam, ale mu się należało. Przykryłam go kocem, żebym mogła... A właśnie. Jest moim narzędziem badawczym. Mogę zrobić z nim, co mi się żywnie podoba. Gdy zasnął, otworzyłam katalog i usiadłam przed nim, zaczynając mu czytać podstawowe dane w myślach.
- Imię, Syriusz Potter. Wiek, nieznany. Rasa, wilkołak. Umiejętności... Toksyczne. - zaczęłam zapisywać wszystko, co wiem na jego temat i co mogę odczytać. Zmiana w wilka i lwa. Ciekawe moce. Czemu ich nie użył podczas walki? Może nie chciał mnie zabić? Co by miało nawet sens. Pomachałam głową i założyłam mu bransoletki szokujące. W razie czego, jak zacznie skakać, oddam mu kilka voltami. Kolejna sprawa. Nie mam gdzie spać. Moje jedyne wyrko jest okupowane. Akurat gdy jestem senna, nie mam gdzie spać. Świetnie. Kolejny tydzień bez snu. No cóż, mówi się trudno. Zrezygnowana zaczęłam czytać papiery, które miałam pod ręką. Musiałam się pobudzić, żeby nie zasnąć.

*******

Gdy była tak 10 rano, mężczyzna się wybudzał. Powoli odłożyłam książkę, żeby go nie obudzić zbyt gwałtownie i usiadłam przed biurkiem, szybko ogarniając materiały, które mam zamiar z nim zrobić. Syriusz się podniósł i zaczął się rozglądać, trzymając się za łeb. Wyglądał na skołowanego. Wstałam i stanęłam do niego plecami.
- Syriusz Potter, tak? - założyłam zerówki, aby wzbudzić większy szacunek od niego. Odwróciłam się w jego stronę, a ten się poderwał do góry. Pomachałam głowa - Spokojnie, nie zabije Cię. Ani nie zranię.... Ani nie zgwałcę. Skąd ludzie mają takie rzeczy w głowie...
- Skąd mam wiedzieć, czy nie robisz mnie w balona? 
- Syriusz. - zrezygnowana wzięłam krzesło i usiadłam przed nim - zadaj mi trzy pytanie.
- Okey... Gdzie jestem?
- W Imperium, moim biurze. 
- Co tu robię?
- Jesteś moim królikiem doświadczalnym.
- Kto tak powiedział?
- Ja. 
Szybko zleciały te 3 pytania. Zaczęłam przeglądać notatki. Mogłabym go zabrać na sale sportową, sprawdzić jego kondycję, ale wciąż jest poraniony. Wyniki będą sprzeczne ze sobą. Będę musiała wykonać etap psychologiczny. Rozmowa. Jak nienawidzę takiego etapu, zawsze wtedy dostaję po łbie. Wzięłam głęboki wdech i wstałam.
- Możesz wstać? - zapytałam, a chłopak wstał, chwiejnym krokiem. Wyjęłam z szafki leki i mu dałam jedną tabletkę.
- Co to?
- Pomoże ci. 
- A skąd mam wiedzieć, czy nie chcesz mnie otruć?
- Otruć? Nie jestem mordercą. - mężczyzna zilustrował mnie wzrokiem i wziął lek. Szybko go połknął. Pokazałam mu gestem, aby podszedł. Wskazałam mu na ręce.
- Gwałtowny ruch. A dostaniesz ładunkiem elektrycznym.
Wprowadziłam go z pokoju i poszłam z nim na stołówkę. Podeszłam do automatu i zamówiłam mu zwykłe śniadanie. Wzięłam i mu położyłam na moim prywatnym stoliku. Usiadłam z nim i zaczęłam pić kakao, patrząc na zapiski. Mężczyzna mimowolnie zaczął jeść. Wiedział, że za nie wykonywanie moich poleceń, dostanie po nadgarstkach. Patrzyłam na niego i na jego ostrożne ruchy.
- Czemu mnie wtedy zaatakowałeś? - zapytałam z czystej ciekawości. Zaczął automatycznie myśleć o tamtej sytuacji. Chciał pogadać. Pfft. Zachciało się rozmów z pistoletem.
- Czy to istotne? - mruknął, nie wiążąc ze mną kontaktu wzrokowego. Widać, że był zniesmaczony. Ech, po co ja to zrobiłam? No tak... Atak paniki, przerodzony w tik agresji. Pokręciłam głową, przestając słuchać jego wspomnień. Fakt, faktem, było mi trochę głupio. Zrobię mu psychiczne badania, a potem wypuszczę. Napisze, że obiekt był zwykłym obywatelem Watahy Zachodu z dziwnymi umiejętnościami toksycznymi. Ale to po rozmowach. Gdy pan Potter skończył posiłek, wróciłam z nim do biura i posadziłam na kanapie. Usiadłam przed nim i wyciągnęłam notatki.
- A więc... Należysz do Watahy Zachodu, tak?
Syriusz nic nie odpowiedział. Pomachałam głową i zdjęłam okulary, patrząc na niego.
- Posłuchaj, Syriusz. Jak będziesz ze mną współpracować, to szybciej cię wypuszczę. Zdaj się na moją łaskę i pozwól mi wypełnić papiery, bym mogła ciebie uwolnić. Ominiesz testy zbrojne i umiejętności. - brązowowłosy wziął głęboki wdech i oparł o kanapę.
- Tak, należę. 
Zapisałam to i zaczęłam zadawać podstawowe pytania.
- Wiek? 
- Nieistotny.
- Nieznany. Status?
- Wolny.
- Mówiłam o stanowisku w hierarchii. - mimo to, jednak zakreśliłam miejsce statusowe związkowo. 
- Łowca nagród i zmiennokształtny.  
- Ilość nagród?
- Sporo. 
- Sympatia?
- Brak.
- Trójka - zignorowałam jego głos. Ten spojrzał na mnie zniesmaczony. Najwyraźniej chciał to zostawić przy sobie. Próbował do jakieś przyjść z kwiatami, urocze. Ankieta trwała kilka godzin. Gdy skończyłam, wskazałam mu na miejsce podpisu. Ten sięgnął po długopis i się podpisał. Niestety niezbyt czytelnie, ale co zrobisz. Odłożyłam papiery i wyjęłam obrazki. Zaczęłam mu je pokazywać. Miał dziwne odpowiedzi. Głównie to były węże. No tak, panseksualny. W końcu, po wielu pytaniach i notowaniach, wstałam, odkładając papiery. Gdy zaczęłam coś zapisywać, facet złapał mnie i zacisną rękę na moim nadgarstku.
- Mam dość pytań. Chce odpowiedzi.
- Mogę odpowiedzieć na pytania dotyczące moich danych osobistych. Jeśli chodzi o przeszłość, zapomnij. To ja mam cię poznać, Syriuszu z Watahy Zachodu, nie ty mnie. 

Syrciu? Pytaj, póki masz chwilę oddechu xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits