21 stycznia 2018

Od Fragonii i Darknessa C.D Perun

  Malutka trzęsła się pod stolikiem i łkała żałośnie, niczym zwykły kundel. Perun tylko ją przytulił i odbezpieczył swoją broń. W razie czego, mógł zaatakować napastnika, gdyby ten okazał się agresywny. 
— Dddlaczego ooona ma broń? Nnnie powinnnaaaaa... — wyszeptała cichutko Fragonia, jednak nie dokończyła swojej wypowiedzi, ponieważ Perun wyczołgał się spod stołu. 
  Brunetka złożyła ręce do modlitwy i zaczęła cichutko recytować znaną formułkę. Poleciał pierwszy strzał. Nie wiedziała, od kogo. Miała tylko nadzieję, że nikt nie oberwał. Nie chciała, żeby polało się jeszcze więcej krwi. Usłyszała okropny huk. Ktoś wyważył drzwi i zaczął okropnie krzyczeć. Wszędzie, nawet z zatkanymi uszkami poznałaby ten głos. Darkuś. Bała się jednak wyjrzeć. Wiedziała, że on świetnie poradzi sobie z napastnikiem. 
  Ktoś delikatnie wziął ją za rękę i przytulił. Był to Perun, cały i zdrowy, ale posiniaczony. Tym razem to brunetka nie mogła się powstrzymać i pocałowała ukochanego furry w pyszczek, po czym wróciła do tulenia. W jej oczkach były ślady łez. Poeta próbował ją uspokoić, głaszcząc i mówiąc jej jakieś czułe słówka. 
  — Wracajmy lepiej do zamku. — powiedział Darkness, spoglądając z góry na dwójkę. — Tu jest niebezpiecznie, a jeżeli Frago się coś stanie... 
  — Darkness, nie, proszę!
  — On ma rację, malutka. — westchnął ciężko Perun, mierzwiąc jej grzyweczkę. — W zamku będzie lepiej. Obiecuję, że znajdę ci jakieś zajęcie, abyś się nie nudziła. 
  Brunetka nie miała siły spierać się z dwójką mężczyzn, więc ruszyła za nimi do zamku. Spojrzała ostatni raz na gospodę i mieszkańców, którzy byli zdezorientowani tym, co przed chwilą zaszło. Większość z nich gapiła się nieufnie na Peruna, jakby to zamieszanie miało być jego sprawką. Malutka mocniej ścisnęła rękę anthro wilka, aby poczuł się trochę pewniej. Ten jednak nie zwrócił na ten gest uwagi. Był zamyślony tym, co przed chwilą zaszło w gospodzie.
  Jeszcze raz poskoczyła na wysokość pyszczka czarnego i ponownie dała mu buziaka, tym razem w nosek, aby si trochę rozchmurzył. I faktycznie podziałało, powiem na jego pysk wstąpił blady uśmiech. Spojrzał na Frago i pocałował ją w policzek. Dziewczynka zarumieniła się. Zrobił się wobec niej trochę bardziej otwarty. Ścisnęła jego dłoń. Wpatrzeni w siebie nie zauważyli nawet, kiedy ich podróż dobiegła końca i ponownie znaleźli się w zamczysku. Tym razem Wilkobójca jednak nie kazał iść malutkiej na górę. Sam poszedł na piętro. Poprosił dwójkę, aby na niego zaczekali. Po kilku minutach wrócił z jakimiś pergaminami. 
  — Frago, ja wiem, że tego nie chcesz. Sam też wolałbym tego uniknąć, ale... wracasz do Imperium. Tym razem jednak nie do internatu, a do hospicjum w Aztarat City. Miałem cię tam zabrać wcześniej, jednak byłem głupcem i myślałem, że bez lekarzy dasz sobie radę. 
  — Darkuś, aaale...
  — Tak będzie najlepiej. — uciął krótko czarnowłosy, chowając pergamin. — Perun będzie pomagał cię tam eskortować. Dostaniecie dokumenty, odpowiednie chipy oraz pieniądze i broń. Nie będę się z tobą na ten temat kłócił.  I tak będziesz tam ledwie rok. Wyruszycie jutro.
  Po tych słowach Wilkobójca wyszedł z pokoju. 

Perun?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits