03 stycznia 2018

Od Fragonii C.D Somina

  Podróż statkiem... Dziewczyna nigdy nie mogła pozwolić sobie na tego typu luksusy. Teraz w końcu los się do nie uśmiechnął. Położyła się na łóżku. Nawet nie przeszkadzało jej to, że nie mogła spać bez Somina na osobnym łóżku. Była na tyle wycieńczona, że najchętniej zasnęłaby właśnie w tym momencie. Postanowiła się jednak powstrzymać i poczekać na mężczyznę. Niby jako ciężarna powinna się ruszać, jednak stała się jeszcze bardziej leniwa, niż była wcześniej. 
  Somin po chwili wrócił zrezygnowany i poinformował malutką, że nie ma mowy o zmianie kajuty. Będą musieli się więc tutaj pomieścić razem. Dziewczynka postanowiła nie narzekać, jednak nadal trzymała mężczyznę na dystans. Bała się go nadal. Owszem, po tych czterech miesiącach stał się bardziej opiekuńczy i nie naciskał na brunetkę. Dawał jej dużo swobody. Wcześniej jednak też nie wyglądał na gwałciciela, a jednak miała z nim dziecko. Zacisnęła zęby zdenerwowana i zamknęła oczka. Szczelnie owinęła się pościelą na wszelki wypadek, gdyby mężczyzna coś od niej chciał. Miał to być dla niego jasny sygnał. Nie, dzisiaj nie będziesz mnie dotykał, dzisiaj chce mi się spać. 
  Podróż miała  trwać jeszcze kilkanaście godzin. Malutka wstała w nocy, kiedy poczuła, że robi jej się niedobrze. Musiała znaleźć gdzieś jakąś ubikację, aby zwrócić to, co leżało jej na żołądku. Nienawidziła tego cholernego uczucia. Czuła się tak, jakby cały czas była chora. Wybiegła ze swojego pokoju, budząc przy tym niechcący mężczyznę. Nie zdążył jednak nic powiedzieć. Postanowił wstać i pójść za dziewczynką. Mogło to być tylko gorsze samopoczucie, jednak wolał się upewnić, czy wszystko z nią w porządku. 
  Malutka nie zdążyła wybiec do ubikacji, więc zatrzymała się przy krawędzi i zwróciła kolację do morza, po czym usiadła wyczerpana na podłodze. Miała wrażenie, że całe niebo nagle zlewa się w jedno, czarne tło. Głowa okropnie ją polała i miała wrażenie, że za chwilę dosłownie rozsadzi jej mózg. Nic się jednak takiego nie stało. 
  Przybiegł do niej Somin, który spojrzał zdziwiony na siedzącą Frago. Podniósł ją delikatnie i postanowił odprowadzić z powrotem do kajuty. Podróże morskie widocznie nie służyły młodym matką. 
  — Myślałam... że może mi się uda nie zwrócić. Za dużo zjadałam. — skomentowała malutka, siadając na łóżku. — W dodatku źle mi się śpi. I ciągle myślę o tym wszystkim. 
  — Jesteś zdenerwowana. Nie przejmuj się. — mruknął zły Somin. 
 — Jak mam się nie przejmować? Darkness na pewno będzie nas szukał... Znaczy mnie. On... on by... byłby zły. Nie tylko na ciebie. Ja... ja... on... on jest wrogiem Imperium. Nienawidzi ludzi współpracujących z Premierem. Władczy, bardzo mocny... On posiada władzę nad podziemiem i jest o wiele groźniejszym przeciwnikiem, niż sobie wyobrażasz. Nie dałbyś sobie z nim rady...
  Mężczyzna przewrócił oczyma i zniżył się do poziomu dziewczynki, aby móc spojrzeć jej prosto w oczy. Złapał jej delikatną rączkę i ścisnął mocno, jakby próbował jej coś w sten sposób przekazać. Malutka już wiedziała, o co chodziło przyszłemu ojcu. Miała iść spać. Miała się nie martwić, bo inaczej mogłaby na poważnie zaszkodzić malutkiemu szkrabowi i tyle by było. Naprawdę tak bardzo zależało mu na dziecku? 
  — Przepraszam... — pisnęła malutka, chowając twarz w dłoniach. — To przez to durne nadciśnienie...
Somin?
Już masz pierwsze powikłania :x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits