Byli już na miejscu. Fragonia całą noc spędziła wtulona w mężczyznę, jakby udało jej się przełamać barierę. Nie do końca. Nadal się go obawiała, jednak nie mogła pozwolić, aby zrobił sobie krzywdę. Wiedziała, była na dziewięćdziesiąt procent pewna, że on wtedy płakał. Mimo wszystko wolała mieć kogoś przy sobie. Mogła chociaż wyobrazić sobie, że tym kimś był Wilkobójca.
Nie była w stanie zasnąć. Chciała pochodzić sobie po statku, jednak bała się, że zaalarmuje Somina, że coś jest nie tak. Wolała więc cicho wpatrywać się w okiennice, szukając jakiegoś stałego punktu na niebie. Statek płynął bardzo wolno, a każda godzina dłużyła jej się niemiłosiernie. Nad ranem w końcu udało jej się zmrużyć oko, jednak długo się nie nacieszyła swoim spokojnym snem. Usłyszała wołania i już wiedziała, że są na miejscu. Somin obudził się i zdziwiony spojrzał na wtuloną w jego tors małolatę. Wstał ostrożnie, jednak dziewczynka już nie spała. Otworzyła oczy i bladym uśmiechem przywitała Somina. Mężczyzna na dzień dobry pogłaskał ją.
— Jak się spało? — zapytał.
— Jjjakoś dałam radę. — wyjąkała malutka, ukrywając przy tym prawdę. Nie chciała dodatkowo męczyć Somina swoją burzą hormonów. Potem i tak wyśpi się za wszystkie czasy. No... może nie do końca. Przecież będzie musiała wstawać w nocy, aby zająć się maluszkiem. Tak, planowała trochę pomóc mężczyźnie. Poczułaby się źle, gdyby od razu po narodzinach zostawiła dziecko mężczyźnie.
Somin spakował dwójkę i wyruszyli już na suchy ląd. Dziewczynka nie mogła się już doczekać, kiedy zobaczy nowe mieszkanie mężczyzny. I kiedy w końcu będzie mogła zająć się tam czymś pożytecznym, do czasu narodzin małego. Chirurg wynajął im jakąś taksówkę, aby szybciej dostać się do mieszkania. Już po chwili malutka stanęła przed drzwiami.
Chciała pomóc Sominowi wziąć jakieś walizki, jednak ten upierał się, że nie powinna obciążać dodatkowo kręgosłupa i biedak musiał poradzić sobie sam. Rzucił brunetce kluczyki, aby jak najszybciej otworzyła drzwi do domu. Wykonała jego polecenie i po chwili znalazła się w ogromnym mieszkanku. Nie miała pojęcia, skąd on wziął tyle kasy na taką willę. W porównaniu do innych, sąsiednich chat była mała, jednak i tak Fragonii wydawała się całkiem spora. Usiadła zadowolona na pobliskiej kanapie i zamknęła oczy. Nie miała ochoty spoglądać na Somina, który męczył się z dźwiganiem bagaży, bo od samego patrzenia bolał ją brzuch. [...]
Minęło kilka dobrych tygodni. Dziewczynka kilka ostatnich dni gorzej się poczuła i nie była w stanie nawet wstać z łóżka. Myślała, że to właśnie przez dziecko jest tak osłabiona. Kilka ostatnich dni planowała spędzić właśnie w sypialni, skulona pod kołdrą.
W nocy poczuła nagły ból. Starając się nie obudził Somina, zeszła na sam dół, do łazienki. Kiedy już miała otworzyć drzwi, zachwiała się nagle na nogach, czując ból. Zaczęła delikatnie masować swój brzuch, jednak to wcale nie pomagało. Musiała usiąść na podłodze, bo czuła, że nie jest w stanie dłużej ustać na nogach. Myślała, że to minie, jednak się myliła.
— SOMIN! — zawołała przerażona mężczyznę.
— Jak się spało? — zapytał.
— Jjjakoś dałam radę. — wyjąkała malutka, ukrywając przy tym prawdę. Nie chciała dodatkowo męczyć Somina swoją burzą hormonów. Potem i tak wyśpi się za wszystkie czasy. No... może nie do końca. Przecież będzie musiała wstawać w nocy, aby zająć się maluszkiem. Tak, planowała trochę pomóc mężczyźnie. Poczułaby się źle, gdyby od razu po narodzinach zostawiła dziecko mężczyźnie.
Somin spakował dwójkę i wyruszyli już na suchy ląd. Dziewczynka nie mogła się już doczekać, kiedy zobaczy nowe mieszkanie mężczyzny. I kiedy w końcu będzie mogła zająć się tam czymś pożytecznym, do czasu narodzin małego. Chirurg wynajął im jakąś taksówkę, aby szybciej dostać się do mieszkania. Już po chwili malutka stanęła przed drzwiami.
Chciała pomóc Sominowi wziąć jakieś walizki, jednak ten upierał się, że nie powinna obciążać dodatkowo kręgosłupa i biedak musiał poradzić sobie sam. Rzucił brunetce kluczyki, aby jak najszybciej otworzyła drzwi do domu. Wykonała jego polecenie i po chwili znalazła się w ogromnym mieszkanku. Nie miała pojęcia, skąd on wziął tyle kasy na taką willę. W porównaniu do innych, sąsiednich chat była mała, jednak i tak Fragonii wydawała się całkiem spora. Usiadła zadowolona na pobliskiej kanapie i zamknęła oczy. Nie miała ochoty spoglądać na Somina, który męczył się z dźwiganiem bagaży, bo od samego patrzenia bolał ją brzuch. [...]
Minęło kilka dobrych tygodni. Dziewczynka kilka ostatnich dni gorzej się poczuła i nie była w stanie nawet wstać z łóżka. Myślała, że to właśnie przez dziecko jest tak osłabiona. Kilka ostatnich dni planowała spędzić właśnie w sypialni, skulona pod kołdrą.
W nocy poczuła nagły ból. Starając się nie obudził Somina, zeszła na sam dół, do łazienki. Kiedy już miała otworzyć drzwi, zachwiała się nagle na nogach, czując ból. Zaczęła delikatnie masować swój brzuch, jednak to wcale nie pomagało. Musiała usiąść na podłodze, bo czuła, że nie jest w stanie dłużej ustać na nogach. Myślała, że to minie, jednak się myliła.
— SOMIN! — zawołała przerażona mężczyznę.
Przepraszam, nie miałam weny
Somin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!