Przeszedł na drugą stronę drogi i powolnym krokiem skierował się w stronę bliżej nieokreślonego kierunku. Z tego co wiedział, to przebywał obecnie w sektorze B, ale wiedział dokładnie tyle. Nawet nie pamiętał na jakiej ulicy obecnie przebywa, więc postanowił skorzystać z uroków miasta i w jakiś w miarę pożyteczny sposób spożytkować wolny czas. Wszystko tutaj było bardzo zadbane i nie wyglądało jak większość mieścin w tych czasach. Nie było widać ścian pełnych graffiti, bezdomnych zwierząt, czy też walających się po ulicach śmieci. Właśnie dlatego chłopak chłonął każdą chwilę, żeby jak najbardziej nasycić się tym urokiem i dopiero później powrócić do szarej i brudnej rzeczywistości, zwanej również jako Imperium. Zabawił w nim dużo dłużej niż się spodziewał, ale wciąż nie szykował się na powrót na Spatium.
Uliczki miasta nie były przepełnione, ale puste też nie były, bo co chwilę kogoś mijał i krótko spoglądał na nieznajome mu twarze. Nawet ludzie tutaj wydawali się jakby szczęśliwsi i nie uganiali się wciąż za pracą jak to miało miejsce w stolicy. Roznoszenie tych wszystkich kopert mocno dało mu w kość przez to, że dopiero przyjechał do owego miasta i nie znał żadnej z ulic.
Powłócząc nogami powolnym krokiem podążał cały czas przed siebie aż do momentu, gdy wreszcie zmęczony przysiadł na jednej z wielu drewnianych ławeczek. Poprawił włosy, które wpadały mu do oczu i beznamiętnie przyglądał się przechodniom. Oparł się wygodniej na oparciu siedziska. Miasto było bardzo spokojne i wręcz idealne na jakieś krótkie wakacje, czy odpoczynek. Dodatkowo sama okolica zachowała swoją naturalność i nie wybudowano na niej jakiejś kolejnej oczyszczalni ścieków. Żyć nie umierać. Zastanawiał się, czy jeszcze gdzieś w Imperium udało się zostawić lub wybudować taki mały raj. Doprawdy nie zdziwiłby się jakby znalazł tu jakiś niespełnionych artystów, bo miejsce było bardzo malownicze i czuło się tu tą cudowną aurę spokoju i melancholii.
Obserwował przechodzących koło ławki ludzi aż do momentu gdy poczuł na sobie uważne spojrzenie blondyna, który stał po drugiej stronie ulicy. Stał oparty o jedno z przyulicznych drzew i z zapałem rysował coś, a może kogoś w swoim szkicowniku. Wysoki mężczyzna co chwilę spoglądał na niego uważnie, po to aby po chwili znów odwrócić wzrok i skierować go na kartkę papieru. Białowłosy poczuł się lekko skrępowany i poprawił się na ławce, dyplomatycznie odwracając spojrzenie i udając, że nie zauważył nagłego zainteresowania jego postacią. Nie musiał patrzeć w stronę nieznajomego, aby wiedzieć, że ten nie zaprzestał czynności. Wilkołak czuł się bardzo niepewnie. Zazwyczaj mijający go ludzie i tak dość długo mu się przyglądali, zapewne przez to, że miał dość nietypowy kolor oczu i spiczaste uszy, ale pod spojrzeniem blondyna czuł się wręcz obnażony.
Po dłuższej chwili chłopak zauważył, że mężczyzna zamyka swój szkicownik. Ignorując wszystkie myśli, które krzyczały, żeby tego nie robił, wstał z siedziska. Podszedł do krawędzi chodnika i zachowując wszystkie zasady ruchu drogowego, przeszedł na drugą stronę ulicy. Nie wiedział czemu to zrobił, ale podszedł do wysokiego blondyna.
Nataniel? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!