09 grudnia 2017

Od Maggy i Wilczka - Konkurs #Wybuchowa Niespodzianka

  Obudziłam się sama, nie było Kindreda. Tylko kartka od niego oraz prezent z jakimś napisem. Najpierw wzięłam do rąk kartkę od mojego przyjaciela. Otworzyłam ja, a to, co było tam napisane, trochę mnie zaskoczyło.
„Droga Maggy,
Wiem dobrze, że tuż za pasem są święta i zapewne chciałabyś, żebyśmy razem je obchodzili, jak to z nami zwykle bywa. Tak też będzie, ale teraz dostałem pewne zadanie, nie będzie mnie przez kilka dni. Mam nadzieje, że nie jesteś za bardzo zła. Nie mogę zbyt dużo o tym mówić, ale na pewno sama się prędzej czy później dowiesz. Zanim wychodziłem, natknąłem się na Czerwono-białego brodacza, czyżby to święty Mikołaj? Ty będziesz wiedzieć lepiej, więc baw się dobrze. Zostawiam ci ten otóż prezent. Zostawiam ci kartę, abyś mogła udać się do Imperium. Tylko jej nie zgub.
Twój warczący towarzysz i przyjaciel Mrs. Kindred wilczek”
Na ostatnim zdaniu się zatrzymałam, czytając je kilka razy, za każdym razem mnie rozbawiało. Mrs. Kindred Wilczek. Oho ciekawostka, skąd ma tą kartę. Nie mówił mi, że bywał w Imperium. Widać, że ma więcej sekretów, niż bym się mogła spodziewać. Jakoś nie chciało mi się zbytnio ruszać, więc przypadkowym osobom pod dom kładłam paczkę. Nie możliwe co rusz do mnie wracała. Wkurzona już tym faktem ruszyłam się, aby założyć maskę, wzięłam pelerynę oraz ową paczkę, oczywiście rzec jasna też kartę. Ruszyłam się, aby jak najszybciej bez problemów dostarczyć pakunek do tegoż miasta. Po drodze mogłam trochę poczytać o tym miejscu z pobliskich pseudoprzewodników czy też map. Rozwinięte, technologia, pola siłowe oraz jakieś chipy. Cóż za ździerstwo i brak zaufania do innych osób. Prawdzie powiedziawszy, to żyjące stworzenia stwarzają problem. Jeśli by tak pozabijać, wszystkich słabeuszy i zostawić tych silniejszych to może wszystko by się jakoś wyżej wzniosło, zamiast opadać. Co do wojen i pokoju. Może udałoby się coś zmienić. Choć coś chyba za daleko, stanowczo za daleko się posuwam.
- Przede mną taki kawał drogi jest, dam radę jak zawsze. Może kogoś poznam i nie będę się sama nudzić. Choć bez wilczka to już nie to samo. - powiedziałam pod nosem do siebie. Omijałam centralne/główne drogi i szłam obok nich.
Nie mam dużo czasu, muszę się tam jakoś szybko dostać. Nudziłam się, podczas drogi, coś tam zjadłam i szłam dalej, co jakiś czas myślałam, że kopyta mi odpadną. Napotkałam na przemiłych przechodnich, ktoś po drodze mi pomagał szybciej dotrzeć.
Po jakimś czasie dotarłam do portalu i mogłam się przenieść. Coraz bliżej do Imperium. Nie zostało mi zbyt dużo czasu. Jeszcze kilka godzin i będę na miejscu. Zatrzymałam się, aby coś przekąsić i odpocząć dłuższą chwilę. W takich chwilach przydałaby mi się skrzydła. Byłabym tam, w tri miga, a taka wędrówka jest nudna i wyczerpująca. No dobra, choć plus taki, że mijałam stworki i mogłam z nimi pogadać trochę. Nawet jeśli już byłam na tyle blisko, to nadal miałam problem. Problemem właśnie było to, komu mam dać ten zakichany prezent. Muszę się czym prędzej spieszyć, czas to pieniądz. Tutaj muszę być pod postacią kobiety. Człowieka, nie chce się w coś wpakować. Chce sobie spokojnie wrócić do domu i opieprzyć zdrowo wilka za to. Niedaleko zdjęła maskę, schowała ją, znalazła jakąś sukienkę i buty i wędrowała dalej. Przy wejściu dałam kartę/pokazałam. Jakoś udało mi się wejść do paszczy lwa. Teraz tylko znajdź ofiarę i daj mu ten wybuchowy prezencik. Mijałam przechodnich i patrzyłam komu, by tu dać ten ów podarunek.
Szłam sobie dale, aż spotkałam pewną dziewczynkę. Płakała, chyba się zgubiła. Odeszłam do niej powoli.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - spytałam dziewczynki.
Ona spojrzała na mnie zapłakana i się przytuliła. Pogłaskałam ją po główce, aby choć troszkę się uspokoiła.
- Zgubiłam brata, był tutaj, a za chwile go nie było. - rozpłakała się jeszcze bardziej. Podniosłam ją i wzięłam na ręce. Szłam tam, gdzie mógłby być jej brat. Po jakiejś godzinie wróciłam na miejsce. Usiadłam z nią na ławce. Muszę dać komuś ten wybuchowy prezent. Już wiem.
- Patrz czy to nie twój brat? - Pokazałam dziewczynce chłopaka, który szedł w naszym kierunku. Już chciała do niego iść, ale dałam jej prezent. - Wręcz mu go. - powiedziałam.
Wzięła i pobiegła do niego, po paru minutach prezent wybuchł i obsypał go pyłem. Jeśli można tak to nazwać. Dziewczyna zaczęła się śmiać. To takie słodkie. Jednak zanim poszła z bratem pomachała mi na dowiedzenia. Siedziałam tam jeszcze trochę, patrząc tam, gdzie było rodzeństwo. Teraz pojawiła się postać Kindreda. Jako postać człowieka, tak dawno go nie widziałam. Chciałam podejść, już wstałam i szłam. Nagle jednak upadłam. Jednak w ostatniej chwili, udało mu się mnie złapać. Coś krzyczał, ledwo co go słyszałam. Powoli obraz mi się zamazywał, czułam, jak mnie podnosi. Gdzieś szedł, przytulił mnie do siebie, a ja widziałam tylko mrok.

End.

Punkty: 779

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits