Patrzył zszokowany na nieznajomą. Przez jej brzuch przechodziła długa,
poprzeczna rana, z której niczym z piekielnej fontanny wypływała
brunatna ciecz. Chłopak był opryskany kropelkami krwi, a jego ubranie
wręcz nią przeciekało. Był po prostu zbyt zaskoczony i przestraszony
zachowaniem tej oto dziewczyny, żeby zrobić coś więcej niż tylko stać i
wpatrywać się w niewiastę. Otrząsnął się po chwili i próbował zrozumieć
co tam się właśnie stało, czyżby siedział w niej jakiś wampiryzm? Na
chwilę przed zdarzeniem przecież zobaczył białe kły, które skaleczyły
jej dolną wargę. Dziewczyna z powodu krwi w końcu się przewróciła czy
może nawet zemdlała i dopiero to do reszty otrzeźwiło chłopaka. Wytarł
zakrwawiony miecz, z którego drobne kropelki cieczy kapały na ziemię, o
przesiąknięty posoką płaszcz nie dbając nawet, że prawdopodobnie
pobrudzi go jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe. Nadal
trzymając go w dłoni, ponieważ nie wiedział czy dziewczyna przypadkiem
znowu go nie zaatakuje, podszedł do leżącej nieznajomej. Uklęknął przy
niej. W ułamku sekundy oczy niewiasty rozszerzyły się, a ona sama
poderwała się do góry. Niewiele myśląc chłopak po prostu uderzył ją w
środek czoła płaską częścią miecza, zwaną płazem. Twarz nieznajomej
opadła z powrotem na miękką poduszkę z mchu. Teraz to dopiero był w
kropce. Usiadł po chwili na ściółce po turecku. Mając pewność, że
dziewczyna nie obudzi się przez dłuższy czas odłożył broń na trawę po
swojej prawej stronie. Schował twarz w dłoniach, przecież nie mógł jej
ot tak zostawić w środku lasu, ale z drugiej strony to ona go
zaatakowała. Och, przecież nie zaniesie jej do swojego domku, ale nie
porzuci też jej tutaj. Rozdarty między myślami nie miał pojęcia co
robić. W końcu postanowił zadziałać. Spojrzał jeszcze tylko na czoło
dziewczyny, oj szykuje się wielki guz, ale to już jej problem, prawda?
Ostrożnie zdjął prawą rękawiczkę, którą ze szwajcarską precyzją złożył
obok miecza. Poczekał chwilę aż ogień trochę przygaśnie, zawsze mocno
strzelał z jego dłoni kiedy tylko pozbywał się rękawicy. Strzepnął
jeszcze go tylko kiedy na palcach tańczyły mu już tylko drobne płomyki.
Mocno się skupił na dłoni i po chwili płomień zabłysnął w mgnieniu oka
na jaskrawą zieleń. Zbliżył go ostrożnie do rany na brzuchu nieznajomej.
Ze skupieniem obserwował zrastającą się skórę. Wkrótce nie pozostało
nic z okropnej rany, którą zastąpiła jasna skóra, na której nie było
nawet blizny po poprzednim zajściu.
Sarah? Udało mi się jeszcze przed weekendem xd
Ilość słów: 383
Dorian zdobywa nowe punkty dla Watahy Zachodu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!