02 listopada 2017

Od Alexa C.D Tyks

Przez chwilę zastanawiałem się, czy osoba siedząca przede mną jawnie sobie ze mnie kpi, czy faktycznie ma aż takie zaćmienie umysłu, że nie kontaktuje ze światem zewnętrznym. Nie widząc jednak po niej żadnych skutków ubocznych zażycia narkotyków albo wypicia zbyt dużej ilości alkoholu, koniec końców uznałem, iż najbardziej prawdopodobna jest ta pierwsza opcja dotycząca robienia sobie ze mnie żartów. Nic więc dziwnego, iż będący od samego rana złym dzień stał się w tym momencie jeszcze gorszy, a to za sprawą właśnie tej nieznajomej. Nawet apetyt zniknął, czego efektem było odłożenie widelczyka na talerzyk, co oznaczało tyle, co skończenie posiłku. Nie ma co ukrywać, że szkoda mi było zostawiać ten czekoladowy, niemalże nietknięty wypiek, ale no cóż... można by powiedzieć, iż towarzystwo mi nie odpowiada.
- Nie, do tej blondyny siedzącej obok ciebie. - Odpowiedziałem na jej wcześniejsze pytanie.
Ta, ku mojemu zaskoczeniu, rozejrzała się dookoła, jakby prawdopodobieństwo prawdziwości moich słów było jak najbardziej wysokie. Dopiero po kilku sekundach zrozumiała, że najzwyczajniej w świecie z niej zakpiłem. Aby nie pozostać zatem dłużną, odbiła przysłowiową piłeczkę, krzyżując ręce na piersi i odpowiadając:
- Obawiam się, że masz jakieś problemy ze wzrokiem. Polecam udać się do okulisty, może on ci pomoże. - w tamtym momencie przerwała, ponownie rozglądając się dookoła. Kiedy jednak nic nie przykuło jej uwagi na dłużej, znów utkwiła we mnie wzrok, kontynuując - Dobra, koniec żartów. Muszę do kogoś pilnie zadzwonić, ale zapomniałam z domu komórki. Drobnych też nie mam, żeby skorzystać z tego w budce. Możesz być tak miły i pożyczyć mi swój? Będę wdzięczna.
Moja reakcja? Zdziwko 100%. Niecodziennie spotykam się bowiem z sytuacją, w której ktoś kompletnie nieznajomy wyskakuje do mnie z taką prośbą. Pytanie o godzinę lub drogę to jeszcze rozumiem. Ale takiej bezpośredniości jeszcze w życiu nie słyszałem. Spojrzałem na dziewczynę z nie lekkim zdziwieniem zapewne doskonale widocznym na mojej twarzy. Ona natomiast wydawała się mówić jak najbardziej serio, z obojętną miną oczekując na moją reakcję. Nie chcąc zatem, abym tym razem to ja został uznany za niepełnosprawnego umysłowo, postanowiłem jak najszybciej zareagować:
- A co ja, na Matkę Teresę z Kalkuty ci wyglądam? Albo Caritas?
Chwilę później usłyszałem głębokie westchnienie blondyny, w następnej kolejności kręcącą głową z dezaprobatą. Nie trwało również długo, bym uzyskał jakże zwięzłą odpowiedź:
- Daj spokój, to tylko jedno połączenie. Szkoda ci hajsu czy jak?
Na te słowa zareagowałem podobnie jak dziewczyna przedtem. Ja jednak dodatkowo oparłem się o będącą za moimi plecami ścianę, kołysząc się tym samym na pomniejszym stołku i ryzykując zaliczeniem kompletnej gleby w przypadku stracenia równowagi. Przez niedługą chwilę biłem się z myślami, w końcu pozwalając sobie zadać jakże bezsensowne pytanie:
- Ten telefon na serio jest dla ciebie aż tak ważny?
- Gdyby nie był, nie prosiłabym o pomoc przypadkowego człowieka, nie sądzisz? - padło niemal natychmiast.
W taki oto sposób moja silna wola powoli zaczynała przegrywać z tą niezbyt uprzejmą prośbą autorstwa nieznajomej. A niech licho weźmie tę pomocną część mnie. Z przeciągłym westchnieniem sięgnąłem do kieszeni, wyciągając z niej pomniejsze urządzenie. Następnie, z nietęgą miną przesunąłem palcem po ekranie, wystukując hasło i rzucając jednocześnie w jej stronę:
- Masz szczęście, że mam nielimitowane rozmowy, nawet międzymiastowe. Podaj numer, zaraz sobie pogadasz.
Nie spodziewałem się jednak, że pożądany przez dziewczynę numer znajdować się już będzie w moim telefonie. Jeszcze bardziej nieprawdopodobne było to, do kogo on należał. Po wpisaniu bowiem pierwszych czterech cyfr, na szybkim wybieraniu wyświetlił mi się tylko jeden numer. Słysząc, że następna również zgadza się z wyświetlanym na ekranie ciągiem cyfr, momentalnie zaprzestałem wystukiwać kolejne liczby, z coraz to większym skupieniem wpatrując się w zapisany na moim telefonie kontakt. Nic więc dziwnego, że zamarłem w momencie, gdy blondyna skończyła mówić, a jej słowa w całości pokrywały się z tym, co znajdowało się już w aparacie. Myśli biegały od jednej do drugiej jak oszalałe, a w głowie kotłowało się jedno pytanie: „Do diabła, dlaczego ja?” Z tego odrętwienia wyrwało mnie pytanie osoby siedzącej naprzeciwko, które dotyczyło pozwolenia na wyczekiwaną przez nią rozmowę. Spojrzałem przelotnie na blondynę, w następnej sekundzie chowając komórkę do kieszeni i zostawiając na stoliku należność za ciasto. Unikając wzroku nieznajomej, jak najszybciej pozbierałem swój ubogi dobytek, chwilę później odchodząc już od stolika. Co ja robię? Nie wiem. Podobnie jak nie mam bladego pojęcia, dlaczego w momencie omijania dziewczyny rzuciłem:
- Wybacz, ale przez najbliższy czas nie chcę mieć nic wspólnego z tym żywym trupem.
Jasny gwint, mam za długi język. Aby więc nie ujawniać żadnych innych informacji, czym prędzej wyszedłem z lokalu, idąc w bliżej nieokreślonym kierunku ze wzrokiem wbitym w przestrzeń przed sobą.


Tyks? Nie bij i nie komentuj ;~;
Słowa - 753
Alex zdobywa punkty dla WKNu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits