12 października 2017

Eksperyment 52


  Tytania świetnie znała to spojrzenie. Niespokojnie poruszyła się na swoim miejscu, próbując odwrócić wzrok od swojego ojca, jednak jego oczy hipnotyzowały nie tylko jego kochanki. Czarnowłosa miała wrażenie, że ten próbuje przebić ją na wylot i spróbować odgadnąć, co się wtedy wydarzyło.
Fragonia siedziała na tylnym krześle, bawiąc się swoim breloczkiem otrzymanym od Wilkobójcy.
  — Dwadzieścia pięć... — kontynuowała swoje odliczanie kruków zza okna.
   Nikt, poza nią, nie chciał przerywać ciszy. Było tak, odkąd wilkołak wpadł na Assyrio. Stamtąd właśnie dowiedział się, że Mobius opuścił tereny TICOD, podobnie jak część jego poddanych... czy bardziej współpracowników. Można było się domyślić, jak Darkoss na to zareagował. Wściekł się, a całą swoją furię przelał na młodą Frago, która, jako jedna z nielicznych, została na terenach TICOD.
  — Rozwiązanie... Teraz sobie upierdolił... — Wilkobójca warknął wściekły, ni to do siebie, ni to do swoich pasażerek.
  — Widocznie tak byś musiało. To nie jest pierwszy alpha, który zniknął. Sam zresztą wiesz, co spotkało Zdrajcę całkiem niedawno. Być może to jakaś klątwa? — zasugerowała nieśmiało Fragonia, a na usta cisnęło jej się jeszcze jedno, bardzo ważne dla niej pytanie.
  A co, jeśli Haylee niedługo też zniknie z Delty? Jeżeli Mroku mogła maczać w tym palce, to nie tylko całe WKN znajdowało się w tarapatach, ale również WZ i inne organizacje na Delcie. Może było tych zniknięć więcej? Wzięła głęboki oddech. Na chwilę obecną mieli zupełnie inny problem do rozwiązania.
  Darkness na chwilę oderwał wzrok od trasy i spojrzał z tyłu na Fragonię. Mimo to nic nie powiedział. Tytania skarciła go jedynie za oderwanie oczy od jezdni i trzepnęła go ręką. Wiedziała, że w innej sytuacji straciłaby dłoń, jednak dzisiaj mężczyzna wyjątkowo nie zwracał na to uwagi. Odwrócił wzrok od brunetki, która pochyliła skruszona głowę i przymknęła powieki. Na tapicerkę spadła jej pierwsza łza.
  Żałowała, że nie ma obok nie jej jedynego przyjaciela, Marco. Wiedziała, że za ponowne spotkanie się z nim rozczarowałaby swojego pana. Nie mogła ani na chwili oderwać od niego myśli i skupić się na czymś innym. Czy było to faktycznie coś więcej, niż tylko przyjaźń? Pamiętała do tej pory te dwa słowa, które wypowiedział czarnowłosy, kiedy obudziła się z narkozy. Od tego czasu urwała z nim kontakt. Tak było lepiej. Dla niej, dla niego, dla Wisielca.
  I przypomniała sobie kolejną rzecz. Był to uśmiech Wilkobójcy, kiedy ten dowiedział się o uczuciu malutkiej. Potem był już tylko pocałunek. Tak właśnie minęły najcenniejsze sekundy w jej życiu. No i wtedy reakcja innych. Śmiech, zażenowanie, że zwykła gówniara śmiała choćby powiedzieć potężnemu Darkossowi o tym, co czuje. Całe jej szczęście legło w gruzach. On chciał być w ich oczach potężnym alphą, który nie ma nikogo, poza swoimi panienkami na boku. Wyjechała do TICOD, gdzie właśnie poznała Marco i nagle, jakimś cudem wywołała w czarnowłosym poczucie winy i zazdrość. Pamiętała dobrze jego ostatnią kłótnię z Mobiusem i Diablo. To właśnie wtedy ją zranił. Wyjeżdżasz do internatu, gówniaro!
  Wyjeżdżasz!
  Kolejna łza spadła na tapicerkę. On był pod wpływem emocji. Nie panował nad swoim gniewam i na pewno nie chciał oddać jej do tego schroniska dla nieletnich. Nie mógł. Wiedziała dobrze, że prędzej zdobędzie tam kolejnych wrogów. Nienawidziła ludzi. Z jednej strony było to dla niej naprawdę dobre schronienie. Zajęłaby się w końcu nauką. Miała przecież mnóstwo zaległości i mogłaby się rozwijać, a nie walczyć ciągle z kolejnymi krukonami. Po tym jednak co się stało na Qan'rat, nie mogłaby spojrzeć w oczy pomiotom z Imperium. Traktowała ich wszystkich tak, jakby każdy obywatel nosił na rękach krew niewinnych mutantów. W tym jej ojca.
  — Jesteśmy. — powiedziała ponuro Tytania, otwierając drzwi.
  Fragonia nie chciała jednak wychodzić. Po raz pierwszy od kilku miesięcy Darkoss organizował takie spotkanie z Watahą Zachodu. Mimo to, niewiele wilków zdołało przyjść. Czarnowłosy spojrzał na kilku zebranych, ale nic nie powiedział. Przed oczami miał te ogromne tłumy. Hellmestina, boską jak zwykle Kelley, Primrose, Lucasa z Ishyą, Kano, Kasai i nawet swojego dawnego kochanka, o którym mimo wszystko nie potrafił zapomnieć. Mephisto. Z całego tego tłumu zjawiło się tylko kilka postaci.
  — Dlaczego was tak mało? — zapytał zrezygnowany Wilkobójca, siadając na kanapie.
  — Większość złożyło rezygnację, kilku naszych wpadło w ręce Imperalczyków a kolejna grupa zginęła, próbując dostać się do laboratorium. Jeden przeżył i był nim Kudi. — Viper wskazał na lisowatego, który skłonił się, widząc Wisielca. — Przyniósł nam bardzo ciekawy materiał z archiwum, dotyczącego Eksperymentu 52. Zechcesz spojrzeć na dokumenty?
  Fragonia odwróciła głowę i spojrzała smutno w dół. Eksperyment 52...? Miała wrażenie, że kiedyś obiło jej się to o uszy. Jakaś reklama w telewizji? A może to był jeden ze swoich proroczych snów? Na wszelki wypadek wyciągnęła notatnik, który Tytania kazała jej prowadzić od czasu jej pierwszego proroctwa. Przejrzała kilka stron. Na jednej z nich znalazła ten upragniony napis. Uśmiechnęła się i na chwilę zapominając, że nie jest u siebie na blogu krzyknęła:
  — MAM!
  Okrzyk był na tyle głośny, że część wilkowatych spojrzała z zaciekawieniem na dumną Fragonię, która pokazała swoje notatki Wilkobójcy. Mężczyzna przetarł oko i przyjrzał się jej rękopisowi. Zdziwiony spojrzał na dziewczynę:
  — Próby krzyżowania? Spatiumczycy i Imperalczycy? Skąd to wiesz, malutka?
  — Teraz malutka, a wcześniej gówniaro... — warknęła cichutko do siebie Fragonia. — Śniło mi się, że byłam jednym z eksperymentów. Potem pojawili się ludzie z Qan'rat i wynieśli mnie z budynku. Ratowali wszystkie krzyżówki. Na koniec spalili laboratorium. Żaden naukowiec nie przeżył.
 — Właśnie przeprowadzano kiedyś badania. Próbowali skrzyżować Imperalczyków z innymi rasami, by stworzyć armię doskonałą i odkryć ten swój upragniony lek na zmiennokształtność i niezniszczalność. Prace przerwano z powodu pożaru ważniejszego budynku. I tak ostatecznie premier stwierdził, że był to nieudany eksperyment, bo zaledwie część jego krzyżówek była, że tak się wyrażę, "zdatna do użytku". Mroku podsunęła mu więc kolej... 
  Viper przerwał. Spojrzał z niepokojem na ojca, zaciekawiony, jak ten zareaguje, słysząc imię swojego największego wroga. Wilkobójca spojrzał na niego i westchnął cicho. Brunetka odłożyła swój notes i odsunęła się kilka kroków, na wypadek nagłego wybuchu złości u swojego pana. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Słychać było jedynie zegar wiszący na ścianie, oraz jej walące w piersi serce.
   Brunetka ostatni raz zerknęła na tłum i wyszła z pomieszczenia. Nie chciała wdawać się w dyskusje dorosłych. I tak miała wrażenie, że ma już dosyć swoich problemów, a skoro Darkness zamierzał jej się pozbyć, już nic nie powinno ją obchodzić. Zwłaszcza sprawy Watahy Karmazynowej Nocy. Usiadła na swoim starym, zniszczonym łóżku i zaczęła przeglądać wiszące na ścianie plakaty. Większość z nich była wzięta z ziemi. Darkness przynosił Frago głównie z jej ulubionymi bohaterami. Siadała z nim i oglądała film. Raz był to ukochany przez dziewczynkę Sherlock Holmes, drugi raz wybrany przez Wisielca horror gore (dziewczynka zawsze źle je znosiła, zwykle przytulała się do piersi czarnego wilka tylko udając, że ogląda )... Tęskniła za tymi chwilami.
   — Wszystko w porządku? 
  Kotka podskoczyła, słysząc cichy głos Marco za swoimi plecami. Odwróciła się i spojrzała z wyrzutem na chłopaka, jednak po chwili spuściła głowę.
  — Nie powinno cię tu być. Darkness by ci za to ob...
  — Darkness kazał mi po ciebie przyjść. I zabrać do internatu. Spakuj się.
  Diablo postawił przed Fragonią czarną walizkę w białe pasy, czekając na ruch dziewczyny. Nie podchodził do niej, nie przytulił jej, nawet nie pogłaskał. Musiał zachować dystans. Byli tylko znajomymi. Tylko przyjaciółmi. Wiedział, że kochała JEGO i musiał się z tym pogodzić.
    Brunetce mimo wszystko zrobiło się trochę raźniej, kiedy to okazało się, że czarnowłosy nie wyśle pierwszego lepszego przydupasa z watahy, żeby ją podwiózł, a wybrał właśnie Marco.
 

  — Pani... — dziewczyna skłoniła nisko głowę przed jej najmroczniejszym majestatem.  — Wszystko już gotowe. Dokładnie tak, jak chciałaś. Nasi najlepsi szpiedzy mają na oku gówniarę. Teraz będzie łatwiej. Darkness oddał ją obcym ludziom. Problemu ze zdobyciem jej próbek mieć nie będziesz.
  Mroku westchnęła ciężko i wstała. Zmierzyła naukowca nieprzyjemnym wzrokiem i wywróciła oczami.
  — No trudno, obejdzie się bez zabawy i paleniu. A co z...
 — Uciekła. Tak, jak pani podejrzewała. W dodatku, co gorsza, zainteresowała się tym eksperymentem i...
   Wilczyca warknęła w stronę kobiety. Naukowiec cofnął się kilka kroków i wybiegł po chwili z sali, zostawiając demona. Oto właśnie jej chodziło. Teraz pozostało już tylko czekać, aż zwierzyna sama wpadnie do klatki...
Kilka słów wyjaśnienia chyba wam się przyda. Musicie mi wybaczyć, jednak ostatnio wena nie chce ze mną współpracować, a jako iż zapisały się kolejne osoby i zaczęliście wysyłać nam swoje poprawione formularze, postanowiłam ukrócić wasze męki. Za kilka godzin pojawią się wasze poprawione KP, a ja mogę zacząć już szykować dla was event. Chcę rozruszać trochę ten sztywny blog, więc w następnym tygodniu zorganizuję chat rpg. Co z niego wyniknie - zobaczymy. Jeżeli twoje postać ma zostać przywrócona do zakładki należy spełnić jeden, istotny warunek - zaktualizować profil lub wysłać mi opowiadanie. Dziękuję wszystkim osobom, które pomagały mi przy aktualizacji i przepraszam za... ekhem...
Tyks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits