Altari przeklną pod nosem i pokazał mi swoje świeżo nabyte rany, z których jeszcze sączyła się krew. Tytania delikatnie przejechała palcem po jednej z jego kresek. Mężczyzna syknął, a czarnowłosa mimowolnie się uśmiechnęła.
— Zadarłeś z niewłaściwym demonem, jednak jeżeli tak bardzo ci zależy, postaram się go wytropić i zabić. I tak masz szczęście, że nie był to wielki M. Być może nawet nie przeżyłbyś z nim spotkania.
— Tak tak, już nie gadaj tyle. — warknął przez zęby mężczyzna, zasłaniając swoje przedramię. — Zrób to po starej znajomości. Zależy mi, żeby ten potwór nigdy więcej nie pojawił mi się w tych stronach. Abym nigdy więcej już go nie oglądał. Żywego.
Tytania westchnęła smutno. Altari nie raz uratował jej dupę, kiedy ta uciekała przed krukonami, a w dodatku był jej cennym informatorem. I jedynym dobrym znajomym w Imperium. Za to bardzo cennym. Miał wiele sojuszników w podziemiach. Miał jednak jedną, znaczącą wadę. Był zbyt przewrażliwiony. Równie dobrze mógł go podrapać zwykły kotek, a ten zacząłby wyzywać go od diabłów. Tym razem jednak nie przeginał.
Wadera już kiedyś widziała bardzo podobne ślady. Ostatnio nawet krążyły plotki o opętanym zwierzęciu, które atakowała mieszkańców stolicy. Ponoć przybył z jej zamku. Być może była to prawda, gdyż w Rivangoth byli przetrzymywani więźniowie. Większość z nich to były demony, bądź widma. Nieliczni to ludzie, którzy przekroczyli tereny Watahy Karmazynowej Nocy.
— Zobaczę, co da się zrobić. — mruknęła ni to do chłopaka, ni to do siebie. — Daj mi tydzień, na wytropienie tej bestii. Jestem pewna, że czart dobrze się ukrywa i łatwo nie będzie go znaleźć.
— Tydzień?! — brunet lekko się przeraził, jednak po chwili jego wina znowu zaczął grać faceta obojętnego. — A jeżeli za dodatkową opłatą wytropisz go dla mnie o wiele szybciej?
Tiffany skrzywiła się i już zamierzała coś powiedzieć, że odmawia, jednak słowa ugrzęzły jej w gardle. No tak, pieniądze. Nie ukrywała, że przydałyby jej się kolejne trefle.
Nawet nie wiedziała, że tak łatwo da się namówić prośbą mężczyzny. W rzeczywistości mogłaby faktycznie wziąć się już teraz, jednak przez ostatnie problemy na Spatium była potrzebna akurat w swoim królestwie i nie zamierzała przebywać w stolicy dłużej, niż to konieczne. Za taką sumę jednak była w stanie wytropić tego potwora. Miała gdzieś losy ludzi. Tutaj po prostu chodziło o kasę.
I wreszcie to poczuła. Okropny smród, dochodzący z ciemniejszego zaułka, niedaleko domu mężczyzny. Nie miała przy sobie broni. Jedyną jej osłoną była wilcza sierść oraz pazury. Zaatakować teraz, czy poczekać?
Dopiero potem zdała sobie sprawę, że jednak nie miała wyboru. Usłyszała bowiem przeraźliwy ryk za rogiem. Był to odgłos bestii, która konała w okropnych męczarniach. Tytania pobiegła w tamtą stronę i spotkała jego. Zdrajca. Czarny wilk, "dosiadający" z ogromnym trudem czarta. Tytania warknęła i poczuła, jak budzi się w niej ta nienawiść. Zdrajca. Chciał zabrać JEJ bestię.
(Miało być do Alexa, ale uznałam, że bym się wstydziła, bo w końcu pisze długie opki, no i tak padło na Ciebie. Shadow? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!