Chłopak nie był ani trochę zmęczony długą wędrówką, może był trochę
rozdrażniony, ale to i tak wynikało z kolejnych bezsensownych odwiedzin
Imperium, na których nie dowiedział się niczego nowego. Bardzo nie lubił
odwiedzać podwładnych Mroku, ale musiał to robić gdyż chciał być na
bieżąco z wiadomościami o czynach demonów. Znowu tylko jedno hasło
rzucało się w oczy "eksperymenty". Nie wierzył, że ludzie chcą zmieszać
swoją krew z nimi, z wilkołakami, mutantami... Cieszył się, że on
jeszcze trawił do niewoli, a nie do jakiegoś eksperymentu. To było by
gorsze niż śmierć, w sumie widmo końca własnej egzystencji jakoś
pocieszało Dorina. Poprawił rękawiczki na dłoniach, tylko ten niewielki
kawałek materiału chronił go od niszczenia wszystkiego co dotknie. Po
tak długim czasie nawet nie pamiętał faktury papieru, liści... Nie
pamiętał jak to jest dotknąć coś bez strachu, że zaraz spłonie.
Rozejrzał się dookoła niewidzącym wzrokiem, nie zauważył nic co by
odbiegało od normy, bo niczego takiego też się nie spodziewał. Poczuł
tylko słodki zapach krwi, ale nie było to nic nadzwyczajnego. Pewnie
znowu ktoś z Watahy Zachodu polował na jego terenach. Jego terenach? Z
tą częstotliwością z jaką tu był na pewno nic tutaj nie można było
nazwać jego, chociaż może były to tereny watahy? Czy on w ogóle do nich
należał? Dorin zmarszczył zabawnie nos. Chyba można powiedzieć, że tak,
ale w sumie nigdy nie został oficjalnie do niej przyjęty... Raczej po
prostu egzystowali w swoim towarzystwie, a chata chłopaka stała otwarta
dla każdego członka Watahy Zachodu. Oczywiście i tak prawie nigdy go tam
nie było, ale jak już się tam zjawiał nie miał nic przeciwko. Porzucił
przemyślenia i zagłębił się w ciszy. Była taka błoga i relaksująca w
porównaniu z hałasem Imperium... Coś jednak przeszkodziło mu w
delektowaniu się tą ciszą. Pewna złamana przez kogoś gałązka. Odwrócił
szybko głowę, a jego ręka podświadomie wylądowała na głowicy miecza. Nie
zobaczył nikogo, ale może po prostu ktoś potrafił dobrze się ukrywać.
— Wiem, że tam jesteś! — rzucił obojętnie w na pozór pustą przestrzeń.
Nie spodziewał się żadnej reakcji, po prostu chciał się upewnić, że to
było tylko jakieś dzikie zwierzę. Zdziwił się jednak bardzo gdy
zobaczył, że zza drzew wychodzi jakaś postać, jednakże jego twarz nadal
pozostawała całkowicie obojętna. Przyjrzał się nieznajomej gdyż okazało
się, że była kobietą. Nie kojarzył jej. Czyżby nowy nabytek Watahy
Zachodu? Szybko taksował ją wzrokiem, ona również wydawała mu się lekko
zdziwiona albo też zaciekawiona. Długie, ciemne włosy opadały na jej
niewinną twarz, ale chłopak wiedział, że w tych czasach nawet urocze
niemowlaki potrafią zabić. Fiołkowe oczy również na niego spoglądały
spod gęstych rzęs. Dziewczynę, na oko dwudziestoparo latenia, nadal
lekko skrywały niskie krzewy. Chłopak milczał i czekał aż niewiasta
wreszcie coś powie albo przynajmniej odejdzie z okolic jego chaty.
Niezręczna cisza zaległa nad dwoma postaciami.
(Sarah?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!