18 października 2017

Od Dorina C.D Sarah

Chłopak nie był ani trochę zmęczony długą wędrówką, może był trochę rozdrażniony, ale to i tak wynikało z kolejnych bezsensownych odwiedzin Imperium, na których nie dowiedział się niczego nowego. Bardzo nie lubił odwiedzać podwładnych Mroku, ale musiał to robić gdyż chciał być na bieżąco z wiadomościami o czynach demonów. Znowu tylko jedno hasło rzucało się w oczy "eksperymenty". Nie wierzył, że ludzie chcą zmieszać swoją krew z nimi, z wilkołakami, mutantami... Cieszył się, że on jeszcze trawił do niewoli, a nie do jakiegoś eksperymentu. To było by gorsze niż śmierć, w sumie widmo końca własnej egzystencji jakoś pocieszało Dorina. Poprawił rękawiczki na dłoniach, tylko ten niewielki kawałek materiału chronił go od niszczenia wszystkiego co dotknie. Po tak długim czasie nawet nie pamiętał faktury papieru, liści... Nie pamiętał jak to jest dotknąć coś bez strachu, że zaraz spłonie. Rozejrzał się dookoła niewidzącym wzrokiem, nie zauważył nic co by odbiegało od normy, bo niczego takiego też się nie spodziewał. Poczuł tylko słodki zapach krwi, ale nie było to nic nadzwyczajnego. Pewnie znowu ktoś z Watahy Zachodu polował na jego terenach. Jego terenach? Z tą częstotliwością z jaką tu był na pewno nic tutaj nie można było nazwać jego, chociaż może były to tereny watahy? Czy on w ogóle do nich należał? Dorin zmarszczył zabawnie nos. Chyba można powiedzieć, że tak, ale w sumie nigdy nie został oficjalnie do niej przyjęty... Raczej po prostu egzystowali w swoim towarzystwie, a chata chłopaka stała otwarta dla każdego członka Watahy Zachodu. Oczywiście i tak prawie nigdy go tam nie było, ale jak już się tam zjawiał nie miał nic przeciwko. Porzucił przemyślenia i zagłębił się w ciszy. Była taka błoga i relaksująca w porównaniu z hałasem Imperium... Coś jednak przeszkodziło mu w delektowaniu się tą ciszą. Pewna złamana przez kogoś gałązka. Odwrócił szybko głowę, a jego ręka podświadomie wylądowała na głowicy miecza. Nie zobaczył nikogo, ale może po prostu ktoś potrafił dobrze się ukrywać.

— Wiem, że tam jesteś! — rzucił obojętnie w na pozór pustą przestrzeń.

Nie spodziewał się żadnej reakcji, po prostu chciał się upewnić, że to było tylko jakieś dzikie zwierzę. Zdziwił się jednak bardzo gdy zobaczył, że zza drzew wychodzi jakaś postać, jednakże jego twarz nadal pozostawała całkowicie obojętna. Przyjrzał się nieznajomej gdyż okazało się, że była kobietą. Nie kojarzył jej. Czyżby nowy nabytek Watahy Zachodu? Szybko taksował ją wzrokiem, ona również wydawała mu się lekko zdziwiona albo też zaciekawiona. Długie, ciemne włosy opadały na jej niewinną twarz, ale chłopak wiedział, że w tych czasach nawet urocze niemowlaki potrafią zabić. Fiołkowe oczy również na niego spoglądały spod gęstych rzęs. Dziewczynę, na oko dwudziestoparo latenia, nadal lekko skrywały niskie krzewy. Chłopak milczał i czekał aż niewiasta wreszcie coś powie albo przynajmniej odejdzie z okolic jego chaty. Niezręczna cisza zaległa nad dwoma postaciami.

(Sarah?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits