Dyskoteka w Imperium to chyba był najgorszy pomysł, na jaki mógł wpaść Viper. Tyksona
latała speszona między ludźmi, ukrywając się w swojej ludzkiej formie
przed tłumem gapiów. Latała zdezorientowana bez sensu, słysząc odgłosy
muzyki i roztańczonych nastolatków. Mimo iż była w młodym wieku nie była
na dyskotece już od dawien dawna. Spojrzała na Vipera, który bawił się z ciemnowłosą dziewczyną, próbując ją poderwać.
Tyksonie przypomniały się jej własne wypady do pubów i próby podrywu pijanych mężczyzn. Jeden z nieznajomych „niechcący” wylał na nią niebieski drink. Rudowłosy, wysoki chłopak po osiemnastce. Wyglądał jak początkujący koszykarz.
— Mógłbyś uważać, szczylu?! — warknęła Tyksona, próbując opanować przemianę w humanoidalnego kocura.
Chłopak tylko podniósł w geście obronnym ręce do góry, po czym ominął poplamioną blondi. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i spojrzała na poplamioną koszulkę. Rozejrzała się, sprawdzając, czy aby Viper niczego nie widział, po czym cichutko wyszła z pomieszczenia i skierowała się na zewnątrz. Zdjęła swoją koszulkę i rzuciła ją gdzieś w bok, nie zważając na to, czy ktoś patrzył, czy nie.
— Pierdolony Wilkobójca. — warknęła przez zęby, zmieniając swoją formę. Furry co prawda było wszędzie w Imperium, jednak ona wolała grać zwykłego człowieka. Przynajmniej miała pewność, że jakieś nietolerancyjne ścierwa nie czepią się jej tylko dlatego, że cała jest obrośnięta futrem. - Debil pożałuje, że kiedykolwiek kazał mi pilnować tego rozpieszczonego..Vipera.
Tyks usiadła na pobliskiej ławce i schowała pysk w łapach, bo trudno było nazwać je dłoniami. Ledwo powstrzymywała się od płaczu. Czuła, że powoli nie wytrzymuje. Nie miała ochoty pilnować swojego przyszłego alphy choćby dlatego, że był już dorosły. W dodatku Percy zmienił się od całej tej wojny nie do poznania. Miała wrażenie, że nie jest to już ten sam kociak, który wpełzł na Deltę, obejmując władzę nad WKN-em, a ona musiała mu przy tym pomagać. I jeszcze potem kolejne watahy..
Ona mimo wszystko chciała zostać lojalnym wojownikiem. Nie zamierzała chować głowy w piasek, podczas gdy jej wataha walczyła z Imperalczykami, którzy tak bardzo pragnęli krwi jej braci.
Huk. Zdezorientowana Tyks rozejrzała się dookoła, poszukując przyczyny okropnego hałasu. Zauważyła ludzi, wybiegających w panice z budynku. Wstała i przyjęła bojową pozycję. Najeżyła ogon, czekając na ewentualny atak.
Tyksonie przypomniały się jej własne wypady do pubów i próby podrywu pijanych mężczyzn. Jeden z nieznajomych „niechcący” wylał na nią niebieski drink. Rudowłosy, wysoki chłopak po osiemnastce. Wyglądał jak początkujący koszykarz.
— Mógłbyś uważać, szczylu?! — warknęła Tyksona, próbując opanować przemianę w humanoidalnego kocura.
Chłopak tylko podniósł w geście obronnym ręce do góry, po czym ominął poplamioną blondi. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i spojrzała na poplamioną koszulkę. Rozejrzała się, sprawdzając, czy aby Viper niczego nie widział, po czym cichutko wyszła z pomieszczenia i skierowała się na zewnątrz. Zdjęła swoją koszulkę i rzuciła ją gdzieś w bok, nie zważając na to, czy ktoś patrzył, czy nie.
— Pierdolony Wilkobójca. — warknęła przez zęby, zmieniając swoją formę. Furry co prawda było wszędzie w Imperium, jednak ona wolała grać zwykłego człowieka. Przynajmniej miała pewność, że jakieś nietolerancyjne ścierwa nie czepią się jej tylko dlatego, że cała jest obrośnięta futrem. - Debil pożałuje, że kiedykolwiek kazał mi pilnować tego rozpieszczonego..Vipera.
Tyks usiadła na pobliskiej ławce i schowała pysk w łapach, bo trudno było nazwać je dłoniami. Ledwo powstrzymywała się od płaczu. Czuła, że powoli nie wytrzymuje. Nie miała ochoty pilnować swojego przyszłego alphy choćby dlatego, że był już dorosły. W dodatku Percy zmienił się od całej tej wojny nie do poznania. Miała wrażenie, że nie jest to już ten sam kociak, który wpełzł na Deltę, obejmując władzę nad WKN-em, a ona musiała mu przy tym pomagać. I jeszcze potem kolejne watahy..
Ona mimo wszystko chciała zostać lojalnym wojownikiem. Nie zamierzała chować głowy w piasek, podczas gdy jej wataha walczyła z Imperalczykami, którzy tak bardzo pragnęli krwi jej braci.
Huk. Zdezorientowana Tyks rozejrzała się dookoła, poszukując przyczyny okropnego hałasu. Zauważyła ludzi, wybiegających w panice z budynku. Wstała i przyjęła bojową pozycję. Najeżyła ogon, czekając na ewentualny atak.
<Ktoś? A weny brak.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!