Dobra książka, ciepła herbata i koc. Nie ma nic lepszego na wieczór,
kiedy za oknem deszcz nie przestaje padać. Owinęłam się szczelnie i
trzymałam oburącz kubek, wdychając słodki aromat malinowego naparu.
Zadowolona przesuwałam kolejne kartki. Sama już nie pamiętam, kiedy
ostatnio miałam okazję czytać książkę inną, aniżeli tą związaną z magią.
Jeszcze dekadę temu, potrafiłam nie spać całą noc, aby przeczytać
najnowszą trylogię. Całkowicie zanurzyłam się w świat smoków, cudownych,
dzielnych rycerzy i pięknych dam w sukniach, których w dzisiejszych
czasach już się nie dostanie, śmieszne, ale zaczęłam tęsknić za tymi
czasami. Wszystko wtedy wydawało się łatwiejsze, no może poza tym, że za
magię palono na stosie, ale poza tym, żyć nie umierać. Dopiłam swój
napój, po czym oparłam się o dużą białą poduszkę, wczytując się w
kolejne rozdziały. Będąc, już w połowie książki, coś zaczęłam mnie
wciągać. Dosłownie. Moje dłonie, zostały wessane do książki, a zaraz po
nich całe ciało. Otwarłam niepewnie oczy. Znajdowałam się w lesie, na
niebie świeciło słońce, tak mocno, że musiałam zmrużyć oczy. Ruszyłam
przed siebie, starając się zrozumieć, gdzie zostałam wysłana, oraz przez
kogo. Znalazłam pewną grupkę i aż przetarłam oczy ze zdziwienia. Kilku
mężczyzn, przy koniach, w srebrnych zbrojach, stało i dyskutowało o
czymś zawzięcie. Czy to możliwe, że przeniosłam się do książki?
Wszystkie opisy z niej się zgadzały, ale jak to możliwe? Kolejna magia?
Tylko, jak mogłam, tego nie zauważyć?
- Hej! Ty tam, czegóż tutaj szukasz?! Podsłuchujesz nas? - Jeden z
mężczyzn, momentalnie znalazł się przy mnie, przez co odskoczyłam,
zakrywając twarz dłonią. Nie pamiętam już za dużo z tych czasów, ale
jedno jest pewne, jeśli jestem w książce, a to są prawdziwi rycerze, to
zadziała tylko jedno. Przyłożyłam dłoń do czoła i westchnęłam głęboko.
- Jestem księżniczką z dalekiego królestwa, kilku mężczyzn porwało mnie i
wywiozło aż tutaj - Zaczęłam z poważnym tonem, spojrzałam na nich,
zastanawiając się, czy moje kłamstwo, nie wyjdzie zaraz na światło
dzienne.
- Och wybacz nam Pani, nie wiedzieliśmy, żeś księżniczką jest! - Zaczęli
mi się kłaniać, a ja nie wiedziałam, czy mam się śmiać ze swojego
szczęścia, czy płakać z ich głupoty. - Idziemy na turniej rycerski, tam
wszyscy będziemy się starać o rękę pięknej damy, naszego serca. Czy
zechcesz mość Pani iść z nami? Tam uzyskasz pomoc - Złapał za moją rękę,
całując ją z uśmiechem.
Teraz nawet nie mogę odmówić, w końcu, jeśli to zrobię, zaczną coś
podejrzewać, a nie chce mi się im tłumaczyć, że magia nie jest zła. Poza
tym, stanie na stosie i patrzenie, jak pochłania mnie ogień, wcale nie
jest piękną wizją. Skinęłam głową, udając wielce pokrzywdzoną. Wszyscy
traktowali mnie jak jajko. Gdyby oni wiedzieli, przez co ja przeszłam...
Z uśmiechem usiadłam na kłodzie, gdzie zostałam poczęstowana pieczenią,
a także wodą.
- Niestety nie mamy nic więcej, mam nadzieję, że to będzie dla Ciebie
wystarczające - Blondyn o zielonkawych oczach usiadł obok mnie z
nieziemskim uśmiechem. Muszę powiedzieć szczerze, że gdybym rzeczywiście
była księżniczką, to zastanawiałabym się nad zostaniem damy jego serca.
- Jest pyszne - Powiedziałam z udawanym uśmiechem. Nie dane jest mi
uśmiechanie się do każdego, dlatego wymagało to ode mnie wiele wysiłku.
Ledwo wzięłam dwa kęsy, gdy wszyscy się zerwali. Spojrzałam na nich jak
na kretynów. Wszyscy wsiadali na konie i najwyraźniej zapomnieli już o
mym istnieniu.
- Pojedziesz ze mną - Blondyn podał mi dłoń. Wskoczyłam na tył konia. - Jestem Alex - Dodał po kilku minutach podróży.
- Taiga - Mruknęłam niechętnie. Rozglądając się dookoła. Widoki były
cudowne. Wszędzie wzgórza i zieleń. Dawno nie miałam okazji widywać
takich rzeczy.
Po niecałej godzinie byliśmy w zamku, otoczonym fosom. Wszędzie widniał
herb, danego królestwa. Wjechaliśmy do środka, gdzie zostałam miło
przyjęta. Nikt nawet nie zapytał, z jakiego królestwa pochodzę, ach jaki
pech, że nie mogę tego szczęścia przelać dzisiaj na grę w karty.
Zostałam przetransportowana do komnaty, gdzie służki latały obok mnie,
jak muchy wokół gó.wna. Zostałam uczesana, umalowana, ba nawet ubrana,
jak prawdziwa księżna. W sumie coraz bardziej podoba mi się życie w tej
bajce. Obróciłam się dookoła własnej osi przed lustrem ze śmiechem.
Powinnam częściej się tak ubierać. Podczas robienia kolejnej pozy,
usłyszałam czyiś śmiech.
- Jesteś inna niż wszystkie damy, które do tej pory spotkałem - Alex
wszedł do środka, a ja speszona zaczęłam drapać się po karku.
- Miałam niecodzienne wychowanie, mój ojciec chciał, żebym była samodzielna - Wyjaśniałam, też delikatnie się uśmiechając.
- Musi być dobrym człowiekiem - Taa... Szkoda, że nawet go nie znam.
- Mhm - Skinęłam głową. Podnosząc suknię, aby móc przejść kilka kroków.
Dawno nie chodziłam w takich sukniach, przez co szybko straciłam
równowagę. Na szczęście rycerz złapał mnie w pasie, przytrzymując.
Spojrzał prosto w moje oczy, przez co poczułam się niepewnie, nawet
powiedziałabym, że ciepło w środku.
- Dziękuje - Powiedziałam z nieco zalotnym uśmiechem.
- To nic, ciesze się, że mogłem pomóc... Jeśli będziesz mieć jakieś
problemy, zawsze możesz na mnie liczyć - Wyszeptał, na co odpowiedziałam
mu jedynie uśmiechem.
Siedziałam obok królewskiej rodziny, patrząc na wszystkich z góry, co
nie było dla mnie komfortowe. Skrzywiłam się nieco, słysząc, że zaraz
odbędzie się pojedynek, w którym mężczyźni będą walczyć, aby zdobyć rękę
"pięknej dziewoi". Tym pięknem miała być dziewczyna siedząca obok mnie.
Może nie znam się na tutejszej modzie, ale daleko jej było do piękna.
Walki były nudne, każdy machał tym mieczem, tak samo. Jednakże moją
towarzyszkę, jakże to podniecało. Po dwóch godzinach męczarni zwycięzcą
okazał się chłopak, który zawrócił mi swoim uśmiechem w głowie. Podniósł
symbolicznie miecz ku górze, po czym uklęknął na jego kolano.
- Nigdy nie spotkałem takiej kobiety, pięknej, mądrej, samodzielnej.
Taigo, wyjdziesz za mnie? - Powiedział głośno i wyraźnie, a mnie
zatkało. Wstałam i chciałam już wygłaszać swój monolog, jednak gdy
spojrzałam na miejsce, gdzie powinien klęczeć blondyn, zobaczyłam koc
zwinięty w kłębek. Sama stałam na krześle, w swoim małym mieszkanku.
Zaskoczona złapałam za książkę, leżącą na łóżku. Przewertowałam kartki,
znajdując końcówkę. Zaczęłam się śmiać, na cały głos, gdy przeczytałam
ostatnie zdanie "Alexander wraz z Taigą, odjechali na rumaku, chcąc żyć
poza tymi wszystkimi zasadami". Nie wiem, co to za książka, ale mam
nadzieję, że spotkam jeszcze kiedyś Alexa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!