16 sierpnia 2017

Od Taigi Quest nr. 34

Dobra książka, ciepła herbata i koc. Nie ma nic lepszego na wieczór, kiedy za oknem deszcz nie przestaje padać. Owinęłam się szczelnie i trzymałam oburącz kubek, wdychając słodki aromat malinowego naparu. Zadowolona przesuwałam kolejne kartki. Sama już nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam okazję czytać książkę inną, aniżeli tą związaną z magią. Jeszcze dekadę temu, potrafiłam nie spać całą noc, aby przeczytać najnowszą trylogię. Całkowicie zanurzyłam się w świat smoków, cudownych, dzielnych rycerzy i pięknych dam w sukniach, których w dzisiejszych czasach już się nie dostanie, śmieszne, ale zaczęłam tęsknić za tymi czasami. Wszystko wtedy wydawało się łatwiejsze, no może poza tym, że za magię palono na stosie, ale poza tym, żyć nie umierać. Dopiłam swój napój, po czym oparłam się o dużą białą poduszkę, wczytując się w kolejne rozdziały. Będąc, już w połowie książki, coś zaczęłam mnie wciągać. Dosłownie. Moje dłonie, zostały wessane do książki, a zaraz po nich całe ciało. Otwarłam niepewnie oczy. Znajdowałam się w lesie, na niebie świeciło słońce, tak mocno, że musiałam zmrużyć oczy. Ruszyłam przed siebie, starając się zrozumieć, gdzie zostałam wysłana, oraz przez kogo. Znalazłam pewną grupkę i aż przetarłam oczy ze zdziwienia. Kilku mężczyzn, przy koniach, w srebrnych zbrojach, stało i dyskutowało o czymś zawzięcie. Czy to możliwe, że przeniosłam się do książki? Wszystkie opisy z niej się zgadzały, ale jak to możliwe? Kolejna magia? Tylko, jak mogłam, tego nie zauważyć?
- Hej! Ty tam, czegóż tutaj szukasz?! Podsłuchujesz nas? - Jeden z mężczyzn, momentalnie znalazł się przy mnie, przez co odskoczyłam, zakrywając twarz dłonią. Nie pamiętam już za dużo z tych czasów, ale jedno jest pewne, jeśli jestem w książce, a to są prawdziwi rycerze, to zadziała tylko jedno. Przyłożyłam dłoń do czoła i westchnęłam głęboko.
- Jestem księżniczką z dalekiego królestwa, kilku mężczyzn porwało mnie i wywiozło aż tutaj - Zaczęłam z poważnym tonem, spojrzałam na nich, zastanawiając się, czy moje kłamstwo, nie wyjdzie zaraz na światło dzienne.
- Och wybacz nam Pani, nie wiedzieliśmy, żeś księżniczką jest! - Zaczęli mi się kłaniać, a ja nie wiedziałam, czy mam się śmiać ze swojego szczęścia, czy płakać z ich głupoty. - Idziemy na turniej rycerski, tam wszyscy będziemy się starać o rękę pięknej damy, naszego serca. Czy zechcesz mość Pani iść z nami? Tam uzyskasz pomoc - Złapał za moją rękę, całując ją z uśmiechem.
Teraz nawet nie mogę odmówić, w końcu, jeśli to zrobię, zaczną coś podejrzewać, a nie chce mi się im tłumaczyć, że magia nie jest zła. Poza tym, stanie na stosie i patrzenie, jak pochłania mnie ogień, wcale nie jest piękną wizją. Skinęłam głową, udając wielce pokrzywdzoną. Wszyscy traktowali mnie jak jajko. Gdyby oni wiedzieli, przez co ja przeszłam... Z uśmiechem usiadłam na kłodzie, gdzie zostałam poczęstowana pieczenią, a także wodą.
- Niestety nie mamy nic więcej, mam nadzieję, że to będzie dla Ciebie wystarczające - Blondyn o zielonkawych oczach usiadł obok mnie z nieziemskim uśmiechem. Muszę powiedzieć szczerze, że gdybym rzeczywiście była księżniczką, to zastanawiałabym się nad zostaniem damy jego serca.
- Jest pyszne - Powiedziałam z udawanym uśmiechem. Nie dane jest mi uśmiechanie się do każdego, dlatego wymagało to ode mnie wiele wysiłku. Ledwo wzięłam dwa kęsy, gdy wszyscy się zerwali. Spojrzałam na nich jak na kretynów. Wszyscy wsiadali na konie i najwyraźniej zapomnieli już o mym istnieniu.
- Pojedziesz ze mną - Blondyn podał mi dłoń. Wskoczyłam na tył konia. - Jestem Alex - Dodał po kilku minutach podróży.
- Taiga - Mruknęłam niechętnie. Rozglądając się dookoła. Widoki były cudowne. Wszędzie wzgórza i zieleń. Dawno nie miałam okazji widywać takich rzeczy.
Po niecałej godzinie byliśmy w zamku, otoczonym fosom. Wszędzie widniał herb, danego królestwa. Wjechaliśmy do środka, gdzie zostałam miło przyjęta. Nikt nawet nie zapytał, z jakiego królestwa pochodzę, ach jaki pech, że nie mogę tego szczęścia przelać dzisiaj na grę w karty. Zostałam przetransportowana do komnaty, gdzie służki latały obok mnie, jak muchy wokół gó.wna. Zostałam uczesana, umalowana, ba nawet ubrana, jak prawdziwa księżna. W sumie coraz bardziej podoba mi się życie w tej bajce. Obróciłam się dookoła własnej osi przed lustrem ze śmiechem. Powinnam częściej się tak ubierać. Podczas robienia kolejnej pozy, usłyszałam czyiś śmiech.
- Jesteś inna niż wszystkie damy, które do tej pory spotkałem - Alex wszedł do środka, a ja speszona zaczęłam drapać się po karku.
- Miałam niecodzienne wychowanie, mój ojciec chciał, żebym była samodzielna - Wyjaśniałam, też delikatnie się uśmiechając.
- Musi być dobrym człowiekiem - Taa... Szkoda, że nawet go nie znam.
- Mhm - Skinęłam głową. Podnosząc suknię, aby móc przejść kilka kroków. Dawno nie chodziłam w takich sukniach, przez co szybko straciłam równowagę. Na szczęście rycerz złapał mnie w pasie, przytrzymując. Spojrzał prosto w moje oczy, przez co poczułam się niepewnie, nawet powiedziałabym, że ciepło w środku.
- Dziękuje - Powiedziałam z nieco zalotnym uśmiechem.
- To nic, ciesze się, że mogłem pomóc... Jeśli będziesz mieć jakieś problemy, zawsze możesz na mnie liczyć - Wyszeptał, na co odpowiedziałam mu jedynie uśmiechem.
Siedziałam obok królewskiej rodziny, patrząc na wszystkich z góry, co nie było dla mnie komfortowe. Skrzywiłam się nieco, słysząc, że zaraz odbędzie się pojedynek, w którym mężczyźni będą walczyć, aby zdobyć rękę "pięknej dziewoi". Tym pięknem miała być dziewczyna siedząca obok mnie. Może nie znam się na tutejszej modzie, ale daleko jej było do piękna.
Walki były nudne, każdy machał tym mieczem, tak samo. Jednakże moją towarzyszkę, jakże to podniecało. Po dwóch godzinach męczarni zwycięzcą okazał się chłopak, który zawrócił mi swoim uśmiechem w głowie. Podniósł symbolicznie miecz ku górze, po czym uklęknął na jego kolano.
- Nigdy nie spotkałem takiej kobiety, pięknej, mądrej, samodzielnej. Taigo, wyjdziesz za mnie? - Powiedział głośno i wyraźnie, a mnie zatkało. Wstałam i chciałam już wygłaszać swój monolog, jednak gdy spojrzałam na miejsce, gdzie powinien klęczeć blondyn, zobaczyłam koc zwinięty w kłębek. Sama stałam na krześle, w swoim małym mieszkanku.
Zaskoczona złapałam za książkę, leżącą na łóżku. Przewertowałam kartki, znajdując końcówkę. Zaczęłam się śmiać, na cały głos, gdy przeczytałam ostatnie zdanie "Alexander wraz z Taigą, odjechali na rumaku, chcąc żyć poza tymi wszystkimi zasadami". Nie wiem, co to za książka, ale mam nadzieję, że spotkam jeszcze kiedyś Alexa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits