18 sierpnia 2017

Od Calypto do Shiro

- Ty tak na serio?- spytałem, wciąż się uśmiechając. Wyciągnąłem dłoń i pomogłem chłopakowi wstać. Był wysoki, ale i tak niższy ode mnie.
- Ale co?- zmierzył mnie spojrzeniem.
- Po co ci ta maska?- spytałem, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni.- Chcesz jednego?
- Nie twoja sprawa i nie, dzięki.- fuknął.
- Milusio.- chuchnąłem na końcówkę fajki, rozpalając ją.- Calypto jestem.
- Akiyama.
- Mój boże, kto nadał ci takie chujowe imię?- parsknąłem.
Oczy chłopaka rozbłysły. Palcami przeczesał różowe włosy (na wszystkie świętości, no przyrzekam, różowe) i spojrzał na mnie spode łba.
- Na co się tak gapisz? Tylko podnieś na mnie rękę, a już nie żyjesz.- uśmiechnąłem się ponownie.
Rozejrzałem się po okolicy, przypominając sobie co miałem teraz robić. Budynki o zdobionych oknach, ani drzewa, za cholerę nie pomagały w przypominaniu sobie swoich celów.
- Miałem chyba iść do jakiegoś baru, może pójdziesz ze mną?- spytałem po chwili.
- Nie jest to najlepszy pomysł.- stwierdził.
- Nikt cię nie zaatakuje, ty też nikogo nie pobijesz.- oznajmiłem.- I tak, widziałem co zaszło w poprzednim. Powiedzmy że dzisiaj zostanę ochroniarzem twoim i otoczenia.- uśmiechnąłem się.
Chłopak wzruszył ramionami i ruszył za mną.

Nie miałam weny, sory sory.

Akiyama?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits