17 sierpnia 2017

Od Calypto do Laroty

Oderwałem się od dziewczyny i usiadłem na krawędzi łóżka, opierając łokcie na kolanach. Larota po chwili dotknęła mojego ramienia.
- Przepraszam, ja nie mogę.- stwierdziłem.
- Zrobiłam coś nie tak?- spytała zmartwiona.
- Nie.- podniosłem się z łóżka.- Pójdę się przejść, zostań tu na noc.
- Może wrócę do domu?- wyjrzała przez okno.
Pokręciłem głową i opuściłem pokój, po drodze zbierając swoje rzeczy. Wrzuciłem ubrania do mojej sypialni i przemieniłem się w wilka, po czym pognałem na dwór. Minąłem bramę i usiadłem na chodniku. Co ja tak właściwie sobie myślałem? Co chciałem udowodnić? Położyłem się i ukryłem pysk w łapach. 
- Joł, Ahrazil- usłyszałem po chwili.
Odwróciłem głowę w tamtym kierunku i odskoczyłem w bok.
- Na boga, co tu robisz?- spytałem, powoli się uspokajając.
Dawny znajomy spojrzał na mnie i uśmiechnął się chytrze.
- Przybyłem, żeby cię zobaczyć.- rzucił.
Skinąłem głową i ugryzłem się w język żeby nie palnąć nic dziwnego, albo nie zacząć śmiać się jak szaleniec.
- Ty mnie nawet nie lubisz.- parsknąłem.
- Chciałem się pogodzić.- mruknął pokornie i przemienił się w szarego wilka. W jego oczach faktycznie widać było skruchę.
- Daj spokój, idziemy na piwo?- spytałem po chwili.- Zachowujesz się jak baba.
- Och, okej.- basior od razu się rozpromienił.
Minąłem go i pognałem w stronę miasta, a dawny znajomy podążył za mną.

Larota? Kompetnie nie miałam pomysłu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits