- Charlotte, włącz ogrzewanie. - rozkazała a lampy kilkukrotnie zamigotały po czym zgasły.
- Charlotte? Mówiłam coś. - jednak nikt jej nie odpowiedział. - PROSZĘ. - dodała wyciskając niemal przez zęby.
- Następnym razem popracuj nad tonem, gdy o coś prosisz. - odparł cybernetyczny głos a światła zapaliły się.
- I jeśli mogłabyś, proszę, włącz ogrzewanie.
Po chwili w pomieszczeniu dało się usłyszeć bardzo hałaśliwe uruchomienie systemu ocieplenia. Różowowłosa kobieta przetarła szybę komory i zajrzała do środka. Wewnątrz coś poruszało się. Istota znajdująca się w środku przypominała nieco embrion. Dało się wyróżnić u niej mózg, serce, zarys systemu nerwowego, oczy oraz układ oddechowy i większość układu pokarmowego. Na twarzy różowowłosej pojawił się uśmiech, który szybko został przerwany przez kichnięcie.
- Od początku ci mówiłam, że w takiej temperaturze twoja jednostka centralna może zostać zaatakowana przez złośliwe oprogramowanie.
- To się nazywa przeziębienie, Charlotte. - mruknęła młoda pani naukowiec. - Tak właściwie to która godzina?
- Dwadzieścia trzy po czwartej w nocy. Siedzisz tu dokładnie dwadzieścia jeden godzin trzynaście minut i trzydzieści jeden... trzydzieści dwie... trzydzieści trzy... W każdym razie sugeruję byś odpoczęła. W przeciwnym razie grozić ci może przegrzanie. Poza tym mocno zamartwiasz swoją współlokatorkę. To już trzeci miesiąc odkąd dostałaś wiadomość. Czy to zlecenie jest naprawdę takie ważne?
- Wiesz, zażyczyli sobie żywego czołgu w bardzo krótkim czasie. Normalnie odrzuciłabym je gdyby nie nagroda, którą Imperium oferuje w zamian. Te plany mogłyby mi bardzo pomóc przy moich pozostałych projektach... Ale co do jednego masz rację - na dziś już starczy!
* * *
Kilka miesięcy później projekt niemal się zakończył. Pozostało jedynie wybudzić glyptodona z wielomiliardoweo snu. To właśnie tą wymarłą istotę Haylee postanowiła odtworzyć i zmodyfikować genetycznie tak, by sprostał oczekiwaniom zleceniodawców. Pobudka przebiegła bez większych problemów. Obiekt nie wykazywał także żadnych większych problemów; procesy metaboliczne w normie, czynności życiowe bez zakłóceń, reakcje na bodźce również, jedynie z poruszaniem było coś nie tak. Okazało się bowiem, że ogon stworzenia był zbyt krótki i lekki, by stanowić przeciw równowagę do masywnej głowy istoty. Na szczęście po kilku tygodniach problem sam się rozwiązał - pancerz zesztywniał i zrogowaciał tym samym nabierając masy. Najwięcej frajdy dziewczynie dał transport zwierzaka. Mimo że do najszybszych nie należał jazda na wymarłym prehistorycznym ssaku, któremu nie straszne są pociski z bazuki to jest coś. Po za tym jego pancerz robił całkiem przyjemny masaż pośladków.
Pomijając fakt, że prawie zatopił statek, który transportował go przez morze i te wszystkie problemy ze strażą graniczną Imperium, wycieczka całkiem udana. Najlepsza była jednak nagroda końcowa. Dziewczyna miała już milion pomysłów jak wykorzystać te jakże przydatne plany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!