29 lipca 2017

Od Venus C.D. Alex "Szalona impreza."

Lekko się zarumieniłam gdy mnie do siebie przyciągnął, ale szybko zastąpił go rumieniec zirytowania. W końcu czemu on ma być niby zazdrosny?! Nie powinno go w ogóle obchodzić z kim będę. A z szczególnie z kim się dziś zabawię. Po jego słowach ruszyliśmy w głąb ciemnego korytarza, pląsały w nim kolorowe światła, których źródło miało w salonie z parkietem i barkiem, przed nami. Nad sufitem wisiały balony i co chwila spadało nam na głowę konfetti. Po lewej znajdowały się schody na piętro na którym powinna znajdować się sypialnia. Weszliśmy do salonu i na szczęście nie musiałam już dłużej stać w jego ramionach, bo wraz z wejściem do pomieszczenia spostrzegłam Isabel. Od razu wyrwałam się z rąk Alexa i rzuciłam ku zajętej piciem przy barku dziewczyny. Gdy mnie spostrzegła zdążyła tylko odstawić kieliszek, z którego i tak wylała trochę alkoholu, po czym wpadłam jej w ramiona.
- Wszystkiego najlepszego kochana! - Odklejając się od niej, złapałam za ręce i tym samym przekazałam torebkę z prezentem.
- Dziękuję skarbie! - Znów mnie przytuliła po czym spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo.
Po chwili dołączył do nas Alex. Isabel spojrzała na niego łapczywie, już wiedziałam że jej się spodobał.
- Wszystkiego najlepszego. - Ujął jej rękę i musnął ją swoimi ustami. Na twarzy dziewczyny wystąpił rumieniec, bardziej z zaskoczenia.
Zazwyczaj to ona podrywała facetów, ale skoro Alex lubi dziewczyny w taki typie. Na tą myśl poczułam się dziwnie niedobrze. Świetnie, nawet kropelki alkoholu, a ja już padam. Coś ze mną ewidentnie nie tak.
Uniosłam na niego tylko pytająco brew, a on puścił do mnie oczko. Prychnęłam przekręcając oczami.
- Eee...Dziękuję. Ty jesteś tym "szkodnikiem" o którym mówiła Nicol. Tak? - Spytała słodko. Już zarywa.
- No może nie szkodnikiem, raczej kimś o wiele bliższym. Ale tak. - HĘ!?
- Ta, komarem, tak samo wkurwiasz. - Rzuciłam. - Poproszę coś mocnego. - Poprosiłam barmana.
- Oj, daj spokój skarbie, ale jakby co to wiesz... - Porozumiewawcze spojrzenie.
- O tak, wiem aż za dużo. - Sięgnęłam po kieliszek pełen przezroczystego płynu i wypiłam na raz.
Po chwili podszedł do nas czarnowłosy chłopak, spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem i zwrócił się do Isabel.
- Hej, kim jest twoja znajoma?
- Ach, to Nicol, jest bardzo samotna, może jej pomożesz? - Lenny face.
Nim zdążyłam coś odpowiedzieć pchnęła mnie na chłopaka, a sama złapała zdezorientowanego Alexa i pociągnęła go na parkiet w tłum tańczących, on tylko zdążył rzucić mi błagalne spojrzenie.
- A więc Nicol, miło poznać, jestem Andres. - Powiedział podtrzymując mnie przed upadkiem.
- Mi również, wybacz za nią, lubi przesadzać. - Odparłam zakłopotana, ostrożnie wstając i opierając się o barek za plecami.
- Można zauważyć, a tamten chłopak?
- Chyba już jej. - Zaśmiałam się zerkając w stronę tańczących, gdzie czasem mogłam zobaczyć zarys moich przyjaciół.
- Czyli jesteś dziś wolna? - Zapytał lekko się przybliżając.
- Dziś tak. - Lekko się uśmiechnęłam.
Po kilkunastu kieliszkach, albo butelkach, powoli urywała mi się taśma, Andres zaproponował mi jeszcze narkotyki, więc...
- Jedna kreska i koniec. - Postanowiłam. Trzeba było wrócić jeszcze do domu. Choć teraz i tak bardziej przejmowałam się ile mam promili we krwi i czy mogę zobaczyć końcówkę swojego nosa niżeli co będzie za choćby chwilę.  
Usiedliśmy przy jednym ze stolików, po czym chłopak wysypał na blat biały proszek, a używając jakiejś karty kredytowej zrobił z niej równą kreseczkę.
- Kto pewszy? - Spytał, widać że alkohol zalał mu już mózg.
- Ja. - Odparłam niedbale wymachując rękami, próbując gestykulować.
Rozejrzałam się jeszcze po sali, zauważyłam Alexa idącego w naszą stronę, wyglądał jak siedem nieszczęść plus jeszcze trzy, które pokonały maraton na sześć kilometrów. Chyba Isabel naprawdę dała mu w kość. Spojrzałam z powrotem na stół i się zaciągnęłam. Nagle poczułam okropny ból głowy, którą chyba walnęłam w blat stołu. I tak o to działają na mnie narkotyki!!!
Po kilku minutach, chyba, stałam oparta o ścianę, obok na wpół śpiącego Alexa.
- Co mi sie stalo..? Spytałam masując skroń.
- Jakbym wiedział. - Odpowiedział z przeciągłym ziewnięciem.
- Na gurze jes-je-jest luzko.
- Idziemy! - Nagle jakby wylali na niego kubeł zimnej wody, co w sumie nie było by teraz takie dziwne, szczególnie ze znajomymi Isabel, wiem z własnego doświadczenia.
Pociągnął mnie w stronę schodów. Na które i tak z trudem weszłam, a raczej nie dałam rady i Alex musiał mnie wnieść. Złapał mnie i jak pannę młodą wniósł na górę, na moją twarz wpłynął okropny rumieniec. Na początku się wyrywałam, ale po tym jak prawie spadłam na piątym stopniu, przestałam. Odstawił mnie na szczycie schodów po czym przodem ruszył na koniec korytarza. Gdy otworzył drzwi ukazała na mnie niezwykle klimatyczna sceneria, ciemność którą odganiało tylko kilka świec, szkarłatna ułożona niedbale pościel, zasłonięte okna i płatki czerwonych róż, z skąd tam do cholery płatki?!
- Tu? - Spytał zniecierpliwiony.
- Aa, t- Lecz nim dokończyłam to krótkie teoretycznie zdanie, wydarzyło się coś równego mojemu szczęściu.
Poślizgnęłam się i runęłam na stojącego przede mną chłopaka, oboje upadliśmy na podłogę. Leżałam wręcz na nim, a nasze twarze dzieliło od zetknięcia ze sobą tylko kilka milimetrów, jedną ręką opierałam na jego szybko podnoszącej się klatce piersiowej, a druga leżała bardzo nisko, wręcz na intymnej części mężczyzny. Moją twarz zalał soczysty rumieniec, próbowałam się ruszyć, ale byłam sparaliżowana, tak jak z resztą niektóre części ciała Alexa. Miałam tylko szczęście że byliśmy w ubraniach.
Alex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits