10 lipca 2017

Od Dariusza, Tytanii i Fragonii C.D Mobius

  - Jestem tutaj z polecenia mojego ojca, Darknessa, znanego również jako Warrena Riversa, ale raczej tego mówić nie musiałam. Chciał z tobą pilnie pomówić. - powiedziała niewinnie czarnowłosa, bawiąc się swoim kosmykiem. - Pójdzie pan ze mną w tej chwili. Chyba, że chce pan, bym użyła siły. 
  Mężczyzna spojrzał mocno zdziwiony na Tytanię, która traktowała to wszystko jak niewinną zabawę w kotka i myszkę. Wyglądało na to, że nie żartowała i zamierzała zatargać Mobiusa do apartamentowca. 
  - I tak zresztą widzę, że twoja misja chyba się nie powiodła. 
  - Wybacz, nie chcę popadać z tobą w konflikt, panienko.. - zaczął Mobius, jednak zaprzestał widząc broń dziewczyny, wycelowaną prosto w jego czoło. 
  - Tak się składa, że posiadam za sobą ponad osiemnaście wiosen i nie zawaham się zasadzić ci kulki w czoło, Alpho TiCOD. 
  Mężczyzna spojrzał chłodno na Tytanię. Mobius podciął nogi dziewczynie, przez co ta zdezorientowana upadła na ziemię, a mężczyzna odebrał jej broń. Zmierzył ją spojrzeniem, którego nigdy by się po nim nie spodziewała. W jego oczach widziała tą iskierkę. Współczucie. 
  To tylko rozwścieczyło Tytanię. W jej oczach pojawił się szalejące płomienie, który ostrzegały napastnika, by nie próbował jej atakować, gdyż w przeciwnym wypadku mógłby mocno oberwać. Mobius zacisnął zęby, a ciało Tytanii po chwili uległo przemianie. Skóra zaczęła od niej odpadać, ukazując czarne wnętrze Tiffany. Kobieta rozpłynęła się w powietrzu. Jej przeciwnik jednak nie stracił czujności. Wiedział, że ona od tak sobie nie zniknęła. Kiedy tylko się odwrócił, zobaczył cień. Nie starczyło mu czasu, żeby zareagować, gdyż Juma wydała swój usypiający okrzyk. Mobius padł na ziemię nieprzytomny. 
  Zadowolona z siebie kobieta opadła na ziemię, tym razem już w swojej ludzkiej formie. Rozejrzała się odruchowo dookoła i wzięła nieprzytomnego alphę na plecy. Nie spodziewała się, że będzie on aż tak ciężki. No no, panie Alpho, będziesz musiał zrzucić trochę kilogramów, żebym mogła cię spokojnie targać do domu mojego ojczulka, zaśmiała się w myślach dziewczyna. Poczuła wezwanie, a jej znamię znowu zaczęło obficie krwawić. Ojcze? 
 Jak na zawołanie, obok Tytani pojawił się nagle czarnowłosy, wysoki mężczyzna. Ubrany był, jakby zamierzał zaraz udać się do podziemi - ludzka czaszka, użyta jako maska oraz długa, ciągnąca się za mężczyzną, czarna peleryna. Nie nosił jednak korony. 
   Wisielec przyjrzał się ofierze swojej córuni, od czasu do czasu podnosząc łeb mężczyzny. Tytania nie widziała jego twarzy, przez maskę na ryjcu, jednak wyczuwała jego emocje. Wiedziała, że był zadowolony. Nie z niej. Z siebie. 
    - Jak każdy debil, nie wie, z kim zadarł. - prychnął czarnowłosy i odszedł kilka kroków od swojej córki. Utworzył portal, mierzący dwa metry, przypominający tysiące małych kół, złączonych w jedno duże. - Do pokoju. I lepiej przywiąż go do krzesła, bo może nam ptaszyna zwiać. 
   Cóż mogła robić, biedna, czarnowłosa istotka? Tytania podeszła z ciałem do portalu i wrzuciła brutalnie uśpionego Mobiusa do jego środka. Usłyszała tylko trzask i aż się skrzywiła. Miała nadzieję, że nic mu nie połamała. Wraz z ojcem po chwili znalazła się w jego domu. 
***
  Fragonia wyłączyła kamerę i spojrzała z dumą na kilka nagranych scenek filmu "Elementals". Jeżeli miałaby wymienić trzy, najlepsze dla niej zawody, byłby to reżyser, blogger, albo właśnie grafik komputerowy. Westchnęła i schowała swoich mini-aktorów do pudełka. I co z tego, że miała już skończone czternaście lat?! Uwielbiała swoje figurki. 
  Do jej pokoju wszedł czarnowłosy mężczyzna. Dziewczynka rozpromieniła się jeszcze bardziej, widząc swojego ukochanego. Wstała i przytuliła czarnowłosego. Sięgała mu zaledwie do połowy torsu, jednak nie przeszkadzało jej to. Spojrzała na minę Wilkobójcy i od razu go puściła. Coś się stało. W jej oczkach pojawiły się łzy. 
  - Ekhem.. pamiętasz ten ostatni incydent, po którym wylądowałaś w szpitalu z połamanymi żebrami i krwotokiem? - zapytał nieśmiało czarnowłosy i oblizał się, jakby owo wspomnienie było czymś smacznym. 
  - T-tak. - jęknęła Fragonia i złapała się za brzuch. 
  Pamiętała dobrze, jak tego dnia wszedł jej do pokoju i zaczął wyzywać od dziwek i kurw. Wtedy właśnie, gdyby nie interwencja Vipera, leżałaby już w grobie, zgwałcona. 
  - Ale to nie twoja wina. Moja. Ja prowokowałam, mogłam.. Poza tym, ty nad tym nie panujesz. 
  - Właśnie. - westchnął ciężko czarnowłosy. - Nie panuję. I przez to nie możemy być razem. Ba, nie możemy razem mieszkać w jednym domu, w jednej watasze. Kochanie, tak będzie najlepiej. 
  Wilkobójca chciał pocałować brązowowłosą, jednak ta w ostatniej chwili wyrwała mu się i spiorunowała Darkossa tym swoim zabójczym wzrokiem, po czym opuściła głowę. Zostawiał ją. Tak jak one. On również chciał się jej pozbyć. Nie kochał jej, nigdy. 
    Dariusz zauważył jej poirytowanie, jednak nic nie powiedział. Tkwili tak w bezruchu, czekając na jakiś nagły zwrot akcji, który miał nastąpić i przerwać ciszę. Wkrótce dorosły mężczyzna odezwał się do niej:
      - Choć. Poznasz swojego nowego mentora. 
***
  Brunet, poirytowany ciszą, która nastała w pokoju po przywiązaniu nieprzytomnego mężczyzny, zaczął krążyć po pokoju. Od czasu do czasu przeklinał coś pod nosem i uderzał ręką w stół, jakby chciał w ten sposób obudzić przybysza. Tytania jednak nie pozwalała ruszać bratu dowódcy innej watahy, dopóki Darkoss nie załatwi potrzebnych dokumentów i nie uspokoi zdenerwowanej Fragonii. Viperowi żal było czternastolatki, jednak wiedział, że taka decyzja jest dla niej najlepsza. Sam wziąłby ją pod swoje skrzydła, jednak mieszkanko na Vao-Raxie było bardzo małe i ledwo starczyło dla jego i Fire. Właśnie, Fire. Smoczyca byłaby zazdrosna o dziewczynę i mogłaby kiedyś wydrapać jej oczy, lub zrobić coś gorszego. 
   - Moooogę? - zapytał Percy, unosząc wiadro wody.
    Siostra wilkołaka uśmiechnęła się złośliwie. Potwierdziła. Wtedy właśnie Viper wkroczył do akcji i oblał przybysza wodą. Mobius natychmiast się ocknął, a osiemnastolatek na widok jego miny, wybuchł śmiechem. Ogarnął się dopiero wtedy, kiedy Tytania delikatnie go kopnęła, po czym wskazała głową na Alphę TiCOD. 
    Zaraz miał poznać cel swojej "wizyty".

<Mobiuseł? Takie tam.. bajlando Riversów.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits