13 lipca 2017

Od Alexa C.D Venus

Ciepłe promienie porannego słońca zapewne w 100% były powodem, przez który nie mogłem dalej spać. Nawet przez zamknięte powieki światło raziło moje oczy, które po zaledwie kilku godzinach snu wciąż domagały się odpoczynku. Będąc w pół przytomnym, wykazując się typowym dla tej godziny leniwcem i nie chcąc wstawać z tego nadzwyczaj wygodnego łóżka, przewróciłem się na drugi bok. Czołem dotknąłem jakże przyjemnej, chłodnej, szarej ściany... Zaraz zaraz. Szarej? A nie granatowej? Rozchyliłem szerzej powieki, patrząc na ten nieznany kawałek pomieszczenia. Gdyby ktoś stał teraz obok mnie, z pewnością usłyszałby trybiki obracające się w mojej głowie, z początku stawiające opór, lecz z czasem poruszające się z zawrotną szybkością. Po chwili przypomniałem sobie, gdzie jestem. I co tutaj tak właściwie robię. Powoli zaczęły do mnie wracać także wspomnienia dzisiejszej nocy, kiedy to zamiast spać wolałem uspokajać wciąż trzęsącą się ze strachu przed koszmarem sennym dziewczynę. Nie mam pojęcia, co to mogło być, jednak sądząc po jej reakcji wątpię, aby głównym bohaterem tego kilkugodzinnego nocnego seansu w głowie Venus był różowy puchaty króliczek, chyba że taki z piłą łańcuchową. A skoro już mowa o dziewczynie...
Ponownie przewróciłem się na prawy bok, jednak oprócz lekko pogniecionej poszewki poduszki oraz koca zwiniętego w kłębek na podłodze, nie było żadnego śladu po lokatorce tego pokoju. Gwałtownie podciągnąłem się do pozycji półsiedzącej, rozglądając w miarę trzeźwym wzrokiem po pomieszczeniu i myśląc, gdzie też ona mogła się podziać. Do głowy przyszło mi, że może znajduje się na dachu albo jak każda kobieta o poranku siedzi w łazience. Nim jednak zdążyłem sprawdzić prawdziwość którejś z tych hipotez, na schodach dało się słyszeć jedyny i niepowtarzalny chód, którego właścicielka chwilę później weszła do pokoju z uśmiechem na ustach. Nie ma co ukrywać, iż z początku jej nie rozpoznałem z powodu nagłej zmiany koloru włosów. Przez lekkie zmęczenie dopiero po kilku sekundach zdałem sobie sprawę z tego, że to jedna i ta sama osoba, tylko w nieco innej odsłonie. Po krótkiej rozmowie, dwóch kanapkach na talerzu mniej oraz wypitej niemal w całości herbacie, zmuszony byłem posłuchać niezbyt miłej prośby Venus. Ostrożnie odłożyłem kubek na podłogę, nie za bardzo wiedząc, co teraz zrobić. Jedyne co wiem to to, że mam być cicho. Spędziłem jednak już tyle czasu z tą dziewczyną że wiem, iż nie zawsze mówi mi o wszystkim. A w szczególności nie o tym, czego chce bądź oczekuje od innych, w szczególności ode mnie samego. Jeżeli mam być szczery, najchętniej poszedłbym z nią na dach, siedząc tam tak długo, dopóki jakiś natrętny dostawca pizzy nie zacząłby dobijać się do drzwi w obawie przed upływem terminu zamówienia, a co za tym idzie - darmowego jedzenia. Nie będę mówić, co działoby się na górze, bo to nie ma sensu. Prawda jest jednak taka, że jeśli chcę ją odzyskać, muszę się najpierw poważnie zastanowić nad tym, co robię. Ta Venus jest bowiem nieco inna niż tamta sprzed dwóch miesięcy. Bardziej skryta, zamknięta w sobie, niedopuszczająca do siebie myśli, że coś może wyglądać inaczej niż sprzed - w jej mniemaniu - kilku ostatnich lat. Tak jak wtedy nie miałem żadnych problemów z dotknięciem jej w sposób, na jaki innym by na to nie pozwoliła, tak teraz obawiam się, że jeślibym tak zrobił, jedynie bym ją tym spłoszył oraz jeszcze bardziej zniechęcił do siebie. Zresztą nie dziwię się jej - gdyby jakaś nieznajoma podeszła do mnie i cały czas mówiła o tym, że podobno jest moją dziewczyną, pewnie też nie miałbym o niej wysokiego mniemania.
Zamykając oczy, odciąłem się od tamtych tematów. Wrócę do nich kiedy indziej, gdyż teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Pierwszą z nich jest zapamiętanie przez Venus mojego dość dziwnego zwyczaju kulinarnego. Co prawda to prawda, mówiłem jej kiedyś o tym. Było to jednak jeszcze przed jej pobytem w szpitalu, kiedy to wyśmiewała się ze mnie, gdy wyciągałem te zielone obrzydlistwo z kanapki, jednak mniejsza z tym. Aktualnie próbowałem znaleźć jakieś wytłumaczenie, dlaczego dziewczyna nie pamięta mnie samego, ale to, że już nie lubię akurat tych warzyw, to tak. I gdzie tu logika, ja się pytam? Choć nie ma co ukrywać, dobre przynajmniej to. Wychodzi bowiem, że niekoniecznie wszystkie wspomnienia ze mną związane gdzieś "wyparowały". Najprawdopodobniej pozostały jej tak błahe rzeczy jak ulubiony rodzaj broni czy też fakt, iż nie słodzę herbaty. To ostatnie może być jednak kwestią oszczędzania, lecz wolę myśleć, że jest kompletnie inaczej. Ponownie spojrzałem na dziewczynę, chcąc dać sobie rękę uciąć by wiedzieć, o czym teraz myśli. W sumie mogłem to zrobić za pomocą magii, ale nie chciałem. Nie Venus.
Dziewczyna, najwyraźniej zdając sobie sprawę z tego, że o niej myślę, poruszyła nieco głową, chcąc wygodniej oprzeć się o moje ramię. Pomogłem jej w tym, cofając rękę i oferując w ten sposób jednocześnie swój obojczyk. Po chwili zawahania ponownie oparła się o mnie, wzdychając przy okazji głęboko. Ja natomiast zastanawiałem się, co mam teraz zrobić ze swoim lewym ramieniem, wygiętym pod niezbyt wygodnym kątem. Odwróciłem głowę w tamtą stronę, próbując znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Nim jednak rozum nadążył za sercem, dłoń znajdująca się najbliżej dziewczyny już gładziła jej włosy, co jakiś czas nawijając pojedynczy kosmyk ma palec. Zerknąłem ukradkowo na twarz Venus w oczekiwaniu na wybuch atomówki, lecz gdy po dłuższej chwili nic się nie wydarzyło, nabrałem nieco więcej odwagi. Wciąż jednak upominając siebie, aby nie posunąć się o krok za daleko, pozwoliłem sobie jedynie na lekkie chwycenie za jej ramię. Siedzieliśmy tak w ciszy przez następnych parę minut, nie przesuwając się nawet o centymetr. Uległo to zmianie dopiero wtedy, gdy ciałem jasnowłosej wstrząsnął dreszcz porównywalny do tego z dzisiejszej nocy. To spowodowało u mnie podobną reakcję jak jeszcze kilka godzin temu, czyli wzmocnieniem objęcia w pasie - porzucając tym samym jej ramię - oraz oparcie podbródka o czubek jej głowy. To jeszcze bardziej ją spięło, czego dowodem były nieudane próby ucieczki z tego uścisku. Wkrótce dała sobie jednak z tym spokój, łącząc niezręcznie palce na swoich kolanach. Ja w tym czasie rozważałem, czy przysunięcie się jeszcze bliżej dziewczyny i nakrycie swoimi dłońmi jej to nie byłoby zbyt dużo jak na początek. To, że zrobiłem tak w nocy nie oznacza, że w ciągu dnia również zostanie to przez nią zaakceptowane. Nie byłem jednak w stanie powstrzymać się od powolnego wdychania zapachu jej włosów, będących połączeniem... Nawet sam nie wiem, jak to opisać. Z pewnością jednym ze składników tej mieszanki był przytłaczający zapach fiołków z - jakkolwiek dziwnie to brzmi - wyczuwalną nutą wilgoci, nasuwającą na myśl deszcz. Całość tego rzadko spotykanego połączenia dopełniała woń jakby wyschniętych róż, który razem z tamtym pierwszym składał się na jedyny i niepowtarzalny zapach, dzięki któremu rozpoznałbym ją wszędzie. Nim zdążyłem się powstrzymać, złożyłem delikatny pocałunek w miejscu nagrzanym chwilę wcześniej przez mój oddech. I chociaż wiedziałem, że nielekko się zagalopowałem, nie mogłem się już powstrzymać. Jednak ten jeden gest mi nie wystarczał, a widząc brak większej reakcji oraz nieobecność patelni, tym bardziej nie chciałem przestać. I tak też zrobiłem. Kwestia kilku milimetrów, by opuścić fryzurę Venus i jednocześnie kontynuować swoją "drogę" po jej twarzy, lecz przez nieoczekiwane kroki na korytarzu nie było mowy o dalszym siedzeniu w ciszy. Jak poparzeni wstaliśmy z łóżka i tylko mój szybki unik pomógł ustrzec się tego piekielnego narzędzia kuchennego jakby znikąd pojawiającego się w rękach lokatorki, którego zadaniem znów byłoby zapewne pozbawienie mnie przytomności.
- Hej, spokojnie! Już mnie nie ma. - Rzuciłem najciszej jak to możliwe w stronę dziewczyny, wyciągając przed siebie obie dłonie w obronnym geście.
Kolejnym krokiem z mojej strony było przesunięcie stopy w kierunku krańca łóżka, uzyskując w ten sposób odrobinę niezbędnego mi cienia. Jednocześnie - zaznaczę, że "zupełnie" przypadkowo - zmniejszyłem dystans między sobą a dziewczyną w stopniu zdecydowanie ograniczającym jej ruch. Jak bowiem inaczej nazwać sytuację, kiedy za sobą masz już tylko łóżko, a przed nieco zbyt nachalnego faceta? Oderwałem utkwiony w podłodze wzrok, spoglądając na lekko czerwoną na twarzy dziewczynę. I chociaż wiedziałem, że to nie najlepszy pomysł w mojej obecnej sytuacji, nie mogłem powstrzymać tego zboczeńca kryjącego się gdzieś we mnie. Jak niby inaczej wytłumaczyć ten zawadiacki uśmieszek wkradający się na usta oraz niedwuznaczne, kilkakrotne poruszanie obiema brwiami? Nagrodzone to zostało jeszcze żywszym odcieniem czerwieni na policzkach Venus, lecz tym razem nie z zawstydzenia, a złości. Dlatego nim zabójcza patelnia po raz kolejny wkroczyła do akcji, przestałem ją denerwować i uśmiechając się przepraszająco dodałem, specjalnie używając słowa na P:
- Pamiętaj, że uwielbiam się z tobą droczyć.
Po niepohamowanym, znaczącym mrugnięciu, pozwoliłem otoczyć się przez czarną mgłę, by po zaledwie sekundzie wtopić się w cień rzucany przez szafę. Dziewczyna przez kilka sekund stała oniemiała, lecz słysząc kroki niemal tuż pod samymi drzwiami momentalnie wskoczyła do łóżka, przykrywając się kołdrą aż pod samą brodę. Ledwo co zamarła w tej pozycji, przywołując obojętny wyraz twarzy, kiedy klamka w drzwiach się poruszyła, wpuszczając tym samym zapach przygotowywanego w kuchni na dole obiadu oraz jakąś kobietę. Mogła mieć ona... bo ja wiem, 40 lat? Wątpię, aby była starsza. Wciąż jasnobrązowe, sięgające ramion pukle lekko kręconych włosów zdecydowanie odmładzały jej twarz. Podobną funkcję mogły mieć także jej oczy, których czysta zieleń aż raziła. Nie zdążyłem jednak zobaczyć więcej szczegółów, gdyż po zrzuceniu stosu koców na podłogę przy łóżku, zabrała jeden z nich i szczelnie przykrywając nim Venus, zaczęła:
- Wybacz, ale muszę to powiedzieć: a nie mówiłam, że kiedyś nabawisz się choroby od tych ubrań? Tyle razy powtarzałam, żebyś zakryła plecy, ale ty nie. - skończywszy walkę z jedną narzutą, sięgnęła po kolejną - I teraz co? Znając życie poważnie naraziłaś swoje nerki... Trzeba więc je teraz ogrzać.
Dziewczyna przez chwilę nic nie powiedziała, patrząc znudzonym spojrzeniem na swoją "opiekunkę". Odezwała się dopiero po założeniu trzeciego koca, kiedy powoli przestawała przypominać człowieka a grób z odsłoniętą głową nieboszczyka.
- Tych koców już chyba wystarczy. Naprawdę, zaraz się ugotuję. - spokojnie zwróciła jej uwagę, po chwili dodając - Poza tym wątpię, aby to były nerki. Kilka ostatnich dni spędziłam przecież w szpitalu, prawda? To pewnie coś innego, o ile coś. Może to nie jest mój dzień i tyle.
Jak na zawołanie, starsza kobieta zaczęła wymieniać różne objawy, a po niedowierzaniu związanym z temperaturą, jakby znikąd pojawiający się termometr wylądował w buzi Ven. Widok ten przywołał na mojej twarzy lekki uśmiech, tak samo jak późniejsze próby wytłumaczenia przez dziewczynę tak szybkiego zniknięcia kanapek oraz herbaty, skoro miały one pozostać na później. Ta radość jednak wnet zniknęła, kiedy odwracając się w zamiarze wyciągnięcia z szafy dodatkowego koca znalazła go, ale na podłodze przed nią. I w dodatku nie tylko to. Patrząca w sufit lokatorka tego pokoju dopiero po przysunięciu pod samą twarz tej rzeczy zrozumiałaś, o czym nie pomyśleliśmy i praktycznie zapomnieliśmy. Część garderoby trzymana przez brunetkę była niczym narzędzie karalnego czynu, pozostawione na miejscu zbrodni:
- Wytłumacz mi proszę, moja droga, co męska bluza robi w twoim pokoju. Chociaż ważne jest także, dlaczego czuć od niej zarówno twoje perfumy, jak i czyjeś inne. - widząc, jak dziewczyna zaniemówiła, starsza kobieta westchnęła ze... strachem? - Odpowiedz mi może lepiej na jedno, inne pytanie.
W pokoju zapadła cisza. Zarówno jasnowłosa, jak i ciągle ukryty w cieniu ja, nie odrywaliśmy wzroku od właścicielki tego domu, w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Nie trzeba toteż opisywać naszych min, kiedy to po kolejnym westchnięciu kobieta zaczęła:
- Jesz więcej niż zazwyczaj, masz wahania nastroju i ogólnie źle wyglądasz... Jeszcze ta bluza... Nikol, kochanie, czy ty jesteś w ciąży?


<Venus? Wybacz, to było silniejsze ode mnie. I pamiętaj, że uwielbiam się z tobą droczyć :'D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits