02 czerwca 2017

Od Venus cd Sarah, Rena

- Cmentarna katedra. - Odparła blondyna.
- To jedyne miejsce? - Spytałam. Było to miejsce do którego nie chciałam iść, stężenie mocy było tam ogromne, bałam się że przemienię się i stracę kontrolę. Ogólnie smoki nie powinny przebywać w tych rejonach.
- A wiesz gdzie indziej można znaleźć wampiry? - Spytała ironicznie, w końcu tylko tam występowały.
- Cholera. - Warknęłam pod nosem i złapałam dziewczynę za rękę ciągnąc do wyjścia. - Weź głęboki wdech.
Zrobiła to co kazałam po czym zniknęłyśmy w prochu. W duchu przeklinałam się, że musiałam się wplątać w tą historię. W końcu to nie moja wina że jej krew była zakażona. Ja ją tylko osłabiłam, a trucizna to zbyt proste rozwiązanie. Ta dziewczyna zaczyna mnie wnerwiać. Wszyscy zaczynają! Zawsze mnie o wszystko obwiniają, choć powinni się domyślić że to akurat nie moja sprawka. Ale w takim razie kto ją otruł? Przed moim atakiem wbiegła jak oparzona do domu, pewnie wcześniej coś się stało.
W końcu pojawiłyśmy się przed bramą cmentarza, od razu poczułam ból, a nogi stały się jakby z waty. Zignorowałam to i zwróciłam się do dziewczyny.
- Idziemy?
- Tak, ale strasznie zbladłaś, wszystko w porządku. - Spytała zaniepokojona.
- Ta. - Skłamałam, nie chciałam wyjść na słabą, a wcześniej zaprotestować nie mogłam, bo ktoś musiał przenieść tu Renę, w końcu dom Sary znajdował się w takiej odległości, jaka dzieli Anglie od Polski, czyli sporą.
Weszłyśmy przez bramę i idąc dróżką usłaną czaszkami, mijałyśmy stęchłe groby o zapachu zgnilizny i zwiędłych róż, a mijając zgniłe ciała zombi próbowałyśmy powstrzymać wymioty. Po kilku minutach poczułam się naprawdę okropnie, od szyji w dół, całe ciało mnie bolało, a głowa chyba już dawno wybuchła, było mi strasznie zimno i nie mogłam zebrać myśli, mój oddech stał się płytki. Przystanęłam opierając się o jeden z grobów.  
- Rena, ty idź, ja muszę chwilę odpocząć, ok? - Powiedziałam czując na języku smak krwi.
- Czemu przecież...czekaj, czemu jesteś taka blada?! - Spytała gdy odwróciła się w moją stronę.
- Nie ważne, po prostu idź, spotkamy się przed bramą.
- Dobra, ale bądz ostrożna i krzycz jak coś zobaczysz niepokojącego.
- Spoko.
Po tych słowach dziewczyna poszła dalej, a ja poszłam za pobliskie drzewo o które następnie się oparłam. Czułam jak krew zaczyna we mnie wrzeć. Wiedziałam że się przemienię. Zacisnęłam pięści i zamknęłam oczy, czekając na nieuniknione. Lecz nie nadeszła, zamiast tego zalała mnie fala bólu.
- Tss...- Ugryzłam się w język, aby nie krzyknąć. - Wiedziałam że wejście na cmentarz będzie złym pomysłem.
- AAA!! - Usłyszałam donośny krzyk i od razu zerwałam się z miejsca.
Po kilku sekundach ujrzałam Renę i wampira przyklejonego do jej szyi. Cholera, znowu muszę ją ratować. Olałam nasilający się ból i rzuciłam się na wampira. Ten oderwał się od szyi dziewczyny i pod moim ciężarem upadł na ziemię. Zaczęła się szarpanina. Jego kły i silne ręce przeciw moim dłoniom o zastosowaniu szponów. Skończyło się remisem. Jego "unieszkodliwieniem", czyli stracił praktycznie wszystkie kończyny i moim zemdleniem z bólu. I tak. W około połowie walki przemieniłam się, ale tylko częściowo, czyli będąc pod postacią człowieka wspomogłam się ogonem, skrzydłami i nieco ostrymi paznokciami. A Rena obserwowała naszą potyczkę z boku, osłupiona niczym po spotkaniu meduzy z mitologii.

Rena? Sarah?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits