Chłopak spojrzał z dumą na ogromny statek, do którego wraz z załogą, miał za chwilę wsiąść. Cóż, w końcu nie mógł narzekać na nudę. Ostatnio dosyć często zdarzało mu się przesiadywać w domu, gdyż nic ciekawego się nie działo w mieście. Z kolei ojciec nie życzył sobie ostatnio jego obecności ani w swoim apartamencie, ani w zamku. Ponoć miał jakieś prywatne sprawy wagi państwowej. Chyba nie trzeba mówić, że Viper ani trochę mu nie wierzył. Jego ojciec zwyczajnie.. zdziwaczał. Podobnie jak zdecydowana większość watahowiczów.
Po chwili zdał sobie sprawę, że cała załoga czeka już tylko na niego. Percy zdołał odpędzić od siebie myśli dotyczące watahy i wsiadł na pokład maszyny. Swoją budową statek przypominał mu ten wzięty z "Wyspy Skarbów" Walta Disney'a, jedynie posiadał inny kolor żagli. Na środku największego z nich widniała wilcza czaszka. Chłopak uważnie się jej przyjrzał. Wyglądała jak symbol jego ojca. To on musiał opłacić okręt. Ciekawe tylko, jaki miał powód.
Na pokładzie Viper nie widział ani jednej znajomej twarzy. Każdy marynarz przypatrywał mu się ze zdziwieniem i nieufnością, jakby chłopak mógł być szpiegiem. Marynarze na tym okręcie byli w średnim wieku, najmłodszy z nich był właśnie Percy. Na statku nie widział żadnych kobiet, co wcale nie było dla niego zaskoczeniem. Zwykle na pokładach panie albo siedziały w kuchni, albo nie było ich wcale.
- Ej! Ty! - brązowowłosy usłyszał głos. - Cho no tu!
Rivers odwrócił się i stanął twarzą w twarz z kapitanem tego całego burdelu. Czterdziestokilkuletni człowiek spojrzał na nowicjusza. Miał długą, krzaczystą brodę, przez co można było go pomylić z krasnoludem, gdyby nie wzrost. Kapitan mógł mieć powyżej stu dziewięćdziesięciu centymetrów odjąć dodatkowo jego czapkę. Mężczyzna był otyły i w dodatku śmierdział zgniłymi rybami. Można było wywnioskować z tego, że uwielbiał łowić martwe sardynki.
- Mopa i do roboty, młodziku! - siwobrody wręczył chłopakowi do ręki wiadro z narzędziem do mycia pokładu i wskazał palcem podłogę.
- Zwykle siedziałem przy sterach. - mruknął pod nosem brązowowłosy.
Miał ochotę się spierać, jednak nie chciał zostać wyrzucony z pokładu po raz drugi. Raz zdarzyła mu się sprzeczka z kucharzem na temat potrawy, którą dostał Viper. Zaczęło się od spokojnej dyskusji, a skończyło na rzucaniu talerzami i przekleństwami ze strony zarówno kucharza jak i kapitana. Chłopak w końcu potrzebował tych pieniędzy tym bardziej, że Fire miała przyjechać do niego na weekend i chciał załatwić jej nocleg w jakiejś karczmie, bo o nocowaniu w jego domu nie było mowy. Miał tylko jedno łóżko, a szczerze bał się, że jego przybrana córka znowu zacznie go namawiać w nocy na małe co nie co. Już raz przez to przeszedł i nie miał ochoty powtarzać próby wyrzucenia nastolatki.
Zgodnie z rozkazem kapitana wziął swoje narzędzie pracy, zamoczył je w wodzie i zaczął szorować pokład. Znając życie zajmie mu to dobre kilka godzin, tym bardziej, że musiał zająć się jeszcze dołem, a pewnie jego współpracownicy zaczną się nabijać z najmłodszego członka załogi, co robili dosyć często. (...)
Chłopak wszedł pod pokład chwiejąc się i wylewając wodę z wiadra. Pomieszczenie przypominało coś w stylu aresztu. Pewnie to był areszt. Percy widział różne cele, w większości widać było ogromne pajęczyny. W dodatku zalatywały zgniłym mięsem. Żeby sobie ułatwić, chłopak postanowił zacząć czyścić ciemniejszą stronę "lochu". Zaświecił lampę i udał się do ostatniej celi. Spojrzał na półkę służącą jako łóżko.. okazało się, że nie była ona pusta. We wnętrzu celi leżała piękna, czarnowłosa kobieta.
Nie była zamknięta. Po prostu spała sobie, jak gdyby nigdy nic. Viper delikatnie dotknął dziewczyny. Jak się okazało, w nieodpowiednie miejsce. Kiedy czarnowłosa poczuła ucisk na pośladku, otworzyła gwałtownie oczy i kopnęła z całej siły stojącego nad nią nieznajomego. Percy oberwał butem. Prosto w ryj. Dzięki Bogu, nie w klejnoty.
- Umhpr.. - mruknął chłopak niezrozumiale, trzymając się kurczowo za nos.
Nie leciała z niego krew. Chłopak miał więc szczęście. Kobieta zerwała się natychmiast z niby łóżka i przyjęła pozycję bojową. W każdej chwili gotowa była znowu kopnąć przybysza, tym razem w bardziej czułe miejsce.
- O ile się nie mylę.. - zaczął spokojnie brązowowłosy. - Nie jesteś członkiem załogi. Powiedz, co tutaj robisz, bo inaczej zmuszony będę zawiadomić kapitana.
Po chwili zdał sobie sprawę, że cała załoga czeka już tylko na niego. Percy zdołał odpędzić od siebie myśli dotyczące watahy i wsiadł na pokład maszyny. Swoją budową statek przypominał mu ten wzięty z "Wyspy Skarbów" Walta Disney'a, jedynie posiadał inny kolor żagli. Na środku największego z nich widniała wilcza czaszka. Chłopak uważnie się jej przyjrzał. Wyglądała jak symbol jego ojca. To on musiał opłacić okręt. Ciekawe tylko, jaki miał powód.
Na pokładzie Viper nie widział ani jednej znajomej twarzy. Każdy marynarz przypatrywał mu się ze zdziwieniem i nieufnością, jakby chłopak mógł być szpiegiem. Marynarze na tym okręcie byli w średnim wieku, najmłodszy z nich był właśnie Percy. Na statku nie widział żadnych kobiet, co wcale nie było dla niego zaskoczeniem. Zwykle na pokładach panie albo siedziały w kuchni, albo nie było ich wcale.
- Ej! Ty! - brązowowłosy usłyszał głos. - Cho no tu!
Rivers odwrócił się i stanął twarzą w twarz z kapitanem tego całego burdelu. Czterdziestokilkuletni człowiek spojrzał na nowicjusza. Miał długą, krzaczystą brodę, przez co można było go pomylić z krasnoludem, gdyby nie wzrost. Kapitan mógł mieć powyżej stu dziewięćdziesięciu centymetrów odjąć dodatkowo jego czapkę. Mężczyzna był otyły i w dodatku śmierdział zgniłymi rybami. Można było wywnioskować z tego, że uwielbiał łowić martwe sardynki.
- Mopa i do roboty, młodziku! - siwobrody wręczył chłopakowi do ręki wiadro z narzędziem do mycia pokładu i wskazał palcem podłogę.
- Zwykle siedziałem przy sterach. - mruknął pod nosem brązowowłosy.
Miał ochotę się spierać, jednak nie chciał zostać wyrzucony z pokładu po raz drugi. Raz zdarzyła mu się sprzeczka z kucharzem na temat potrawy, którą dostał Viper. Zaczęło się od spokojnej dyskusji, a skończyło na rzucaniu talerzami i przekleństwami ze strony zarówno kucharza jak i kapitana. Chłopak w końcu potrzebował tych pieniędzy tym bardziej, że Fire miała przyjechać do niego na weekend i chciał załatwić jej nocleg w jakiejś karczmie, bo o nocowaniu w jego domu nie było mowy. Miał tylko jedno łóżko, a szczerze bał się, że jego przybrana córka znowu zacznie go namawiać w nocy na małe co nie co. Już raz przez to przeszedł i nie miał ochoty powtarzać próby wyrzucenia nastolatki.
Zgodnie z rozkazem kapitana wziął swoje narzędzie pracy, zamoczył je w wodzie i zaczął szorować pokład. Znając życie zajmie mu to dobre kilka godzin, tym bardziej, że musiał zająć się jeszcze dołem, a pewnie jego współpracownicy zaczną się nabijać z najmłodszego członka załogi, co robili dosyć często. (...)
Chłopak wszedł pod pokład chwiejąc się i wylewając wodę z wiadra. Pomieszczenie przypominało coś w stylu aresztu. Pewnie to był areszt. Percy widział różne cele, w większości widać było ogromne pajęczyny. W dodatku zalatywały zgniłym mięsem. Żeby sobie ułatwić, chłopak postanowił zacząć czyścić ciemniejszą stronę "lochu". Zaświecił lampę i udał się do ostatniej celi. Spojrzał na półkę służącą jako łóżko.. okazało się, że nie była ona pusta. We wnętrzu celi leżała piękna, czarnowłosa kobieta.
Nie była zamknięta. Po prostu spała sobie, jak gdyby nigdy nic. Viper delikatnie dotknął dziewczyny. Jak się okazało, w nieodpowiednie miejsce. Kiedy czarnowłosa poczuła ucisk na pośladku, otworzyła gwałtownie oczy i kopnęła z całej siły stojącego nad nią nieznajomego. Percy oberwał butem. Prosto w ryj. Dzięki Bogu, nie w klejnoty.
- Umhpr.. - mruknął chłopak niezrozumiale, trzymając się kurczowo za nos.
Nie leciała z niego krew. Chłopak miał więc szczęście. Kobieta zerwała się natychmiast z niby łóżka i przyjęła pozycję bojową. W każdej chwili gotowa była znowu kopnąć przybysza, tym razem w bardziej czułe miejsce.
- O ile się nie mylę.. - zaczął spokojnie brązowowłosy. - Nie jesteś członkiem załogi. Powiedz, co tutaj robisz, bo inaczej zmuszony będę zawiadomić kapitana.
<Verdandi? Jesteś drugą czarnowłosą panienką, która dała Viperowi w ryjec. B) Życzę powodzenia z tłumaczenia się temu sukinsynowi.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!