Po raz
enty przechadzał się po lesie, w którym nic się nie zmieniało. Codziennie
mijał ten sam głaz porośnięty mchem i stare mrowisko, w którym już od
dawna nie zawitała żadna mrówka. Ten sam, rześki powiew wiatru i przyjemny
dla ucha szelest liści w koronach drzew. Chociaż tym razem rozglądał się
bardziej niż zwykle, z nadzieją na odkrycie czegoś ciekawego. Już po kilku
następnych krokach jego uwagę przykuła stara studnia, daleko od wydeptanej
ścieżki. Podszedł więc bliżej, wchodząc głębiej między stare pnie
drzew. Z lekkim uśmiechem na twarzy oparł ręce o kamienie i pochylił się
nad, jak się okazało, raczej płytką przepaścią. I ten fakt trochę go
zniechęcił, ale kto wie? Może jest tu coś wartego uwagi? Obszedł studnię
dookoła przyglądając się uważnie to górnej jej części, to zaraz
spuszczał wzrok niżej, na ułożone kamienie. Tylko że coś mu w pewnym
momencie przeszkodziło. Niespodziewanie kopnął nogą w kamień, ale ten
zamiast polecieć metr dalej, spowodował, że Feliks stracił równowagę i
upadł do przodu, w prost do studni. Spadał stosunkowo krótko, a chwilę potem
uderzył boleśnie o twardą ziemię. Stęknął a plecy zaczęły go wręcz
palić od środka. Długo się z tym zmagał, ale po dłuższych staraniach
udało mu się podnieść do siadu. Uniósł głowę.
-Nie tak wys-soko..
Ze zrezygnowaniem w oczach wstał na równe nogi i otrzepał się z piasku.
Przybliżył się do nierównej ścianki i wsunął chude palce w szparkę
między kamieniami. Podpadł się i w ten sposób po krótkiej chwili
podciągnął się rękoma by wyjrzeć za kamienie na las, którego jednak tam
nie było. Zdziwił się mocno. Czyżby walnął się jeszcze w głowę i teraz
ma omamy? Nie, był pewien, że nic mu nie jest. Wyszedł już całkowicie i
stanął twardo na kamiennej posadzce, na ścieżce prowadzącej do jednego z
wielu domów wokoło. Dalej nie było nic, zwykła pustynia, a wioska
wyglądała na opuszczoną. Możliwe, że w studni skończyła się woda i
mieszkańcy musieli zostawić to miejsce? Po kilku minutach stania na pełnym
słońcu zaczęła piec go głowa, tak więc szybko postanowił skryć się w
jednym z budynków. Najbliższy był kościół i tam też wszedł. Otworzył
stare drzwi a oczom ukazał się mu pięknie zdobiony klasztor, jednakże bez
oświetlenia, co dodawało mu trochę grozy. Brunet aż zdziwił się, że ktoś
mógłby zostawić tu takie skarby. Gdzie nie gdzie w ściany wciśnięte były
odłamki diamentów, a sam ołtarz miejscami był pozłacany. Ogromne witraże
przedstawiające najróżniejsze momenty z Biblii, a jednak było to zbyt
piękne, by mogło być prawdziwe. Wziął w dłonie kilka kamieni szlachetnych
i pospiesznie wyszedł na zewnątrz. Podbiegł do studni, która tym razem
wydawała się znacznie głębsza i aż ciarki go przeszły. Nie wiedział czy
to ponownie zadziała, ale musiał zaryzykować, tak więc stanął na krawędzi
i po dłuższej chwili namysłu skoczył. W prost w czarną przepaść. Nie
mógł powstrzymać głośnego krzyku i mocnego zaciśnięcia powiek. Skulił
się przyciskając ręce do klatki piersiowej. Aż w końcu poczuł pod sobą
grunt, jednakowoż nie uderzył w niego z tak ogromną siłą jak mu się
zdawało. Uśmiechnął się tylko chytrze i odsłonił ręce by zobaczyć swój
łup, którym okazał się teraz zwykły węgiel. Szybko zmarkotniał i rzucił
surowiec w drugi koniec głębiny, z której po chwili wyszedł jak poprzednio.
Cały dzień wyglądał teraz znacznie gorzej niż przez zobaczeniem studni.
~Zaliczone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!