Zmuszony zatrzymać się na skrzyżowaniu, ponownie przełączyłem stację radia nie chcąc dalej słuchać marnych prób spikera mających na celu zachęcić słuchających go osób do życia. Ściszyłem nieco głośność, po raz już chyba setny w ciągu ostatnich 30 minut spoglądając na wciąż nieprzytomną dziewczynę. Ofiarowany przez strażaka koc znów zsunął się z jej ramion, toteż we wtórze odgłosów pojazdu pędzącego tuż przed nami, przechyliłem się do tyłu i ponownie zakryłem ciągle poranioną skórę ciemnowłosej. Przez chwilę nie odrywałem wzroku od jej zmęczonej oraz posiniaczonej twarzy, lecz w końcu przez jakiegoś natrętnego kolesia z tyłu musiałem skupić się na drodze, rozpoczynając kolejną walkę z tym przebrzydłym autem. Po rzekomym sojuszu, zamiast zwrócić uwagę na drogę oraz myśleć, co dalej robić, ja jak to ja wolałem cofnąć się myślami w przeszłość i po raz kolejny myśląc, co mogłem zrobić inaczej. Może zacznijmy od tego, że zamiast iść spać przebrany w szpitalny kitel (czego to człowiek nie zrobi dla możliwości wyspania się na kanapie zamiast krześle), mogłem zostać przy niej. A jednak znów musiałem potwierdzić, jakim to jestem idiotą, wierząc w jej zapewnienia. Nawet nie wiem, jak opisać uczucie przepełniające mnie w chwili usłyszenia alarmu przeciwpożarowego i zobaczenia rozciętego gipsu w miejscu, gdzie miała być właśnie Venus. Chwila zawahania to zdecydowanie zbyt słabe określenie na stan, w jaki wpadłem. Do teraz pamiętam, jak w myślach znów pojawił się obraz ciemnowłosej wpadającej pod rozpędzoną ciężarówkę. Nigdy nawet nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę w stanie się tak o kogoś martwić. A jednak życie lubi robić nam psikusy. Lecz tamto było niczym w porównaniu do tego, gdy po wyjściu z budynku zobaczyłem po raz kolejny nieprzytomną dziewczynę w otoczeniu kilku strażaków. Nawet nie pamiętam, jak znalazłem się zaraz obok. Bardzo możliwe, że użyłem do tego magii, jednak wtedy mało mnie to obchodziło. Wciskając więc kit dotyczący mojego wykwalifikowania oraz tego, że zawiozę Venus jak najszybciej do najbliższego, współpracującego z "naszym" szpitala, poszedłem po czysto teoretycznie mój samochód. Tak naprawdę jednak myślałem tylko, jak by go tu otworzyć. Po małych poradach dziewczyny dotyczących wyboru środka transportu, jedynie mnie znanym sposobem otrzymałem nowiutkie auto (dobra, nie ma co ukrywać, że był otwarty, a kluczyki były w środku). Następnie wspólnie ze strażakiem włożyłem do niego ciemnowłosą i po odrzuceniu propozycji eskorty, jak najprędzej zacząłem oddalać się od tego cholernego szpitala. Wciąż pozostawało jednak jedno zasadnicze pytanie: Co teraz?
Ponownie westchnąłem głęboko, zerkając we wsteczne lusterko i jednocześnie skręcając na skrzyżowaniu w prawo. Całe szczęście, że było już ciemno, bowiem niejeden kierowca z pewnością użyłby klaksonu mając mnie przed lub naprzeciwko swojego auta. W tamtym momencie miałem to jednak głęboko gdzieś myśląc tylko o tym, co dalej robić. Z pewnością ktoś musi zając się dalszym przebiegiem jej leczenia, więc na mnie nie może liczyć, gdyż jestem przypadkiem całkowitej bez wiedzy medycznej. Najpierw jednak musi się obudzić, a to może być znacznie trudniejsze, niż można by przypuszczać. Wyjrzałem przez okno, obserwując oddalające się miasto. Do głowy przychodził mi tylko jeden pomysł na to, co mógłbym teraz zrobić. I zapewne po tym wyskoku będę mógł sobie szukać nowego domu, ale w tym momencie mało mnie to obchodzi. Teraz liczy się tylko ona.
Skręciłem w najbliższą boczną uliczkę, której drogowskaz wskazywał na zmierzanie w stronę jakiegoś mało znanego i zapewne niezbyt gęsto zaludnionego miasteczka. Następnie przejechałem kilka kilometrów, w końcu zatrzymując samochód na poboczu. Tam, po kilkuminutowej walce z pasami oraz wyciągnięciu dziewczyny z auta, porzuciłem wymarzone auto Venus (kiedy się o tym dowie, będę mieć pewnie przegwizdane) i zacząłem oddalać się od szosy. Ta wciąż mruczała coś pod nosem, co było zapewne efektem zwiększania się dystansu od pojazdu... Boże, co ja wygaduję? To samo było przecież jeszcze wtedy, gdy jechaliśmy. Wolałem jednak myśleć, że to z tego powodu majaczy a nie dlatego, że z jej zdrowiem może być coraz gorzej. Być może gdybym nie nalegał tak bardzo na opuszczenie szpitala, zostałaby tam dłużej i jej stan byłby o wiele lepszy niż aktualnie. Potrząsnąłem gwałtownie głową, wracając do rzeczywistości oraz rozglądając się dookoła. Szedłem teraz przez jakiś bliżej nieokreślony skrawek terenu, gdzieniegdzie ozdobionego przez pojedyncze drzewa. Skierowałem się w stronę najbliższego z nich, a po upewnieniu się, iż nikogo nie ma w pobliżu, wszedłem w cień rzucany przez roślinę, słabo oświetlaną przez z wolna jaśniejącą tarczę księżyca. Przeniesienie trwało zaledwie chwilę, w czasie której ponownie dało się słyszeć ciche pomruki opuszczające usta dziewczyny. Nie dbałem już nawet o bezpieczeństwo ani o to, żeby nie zauważył mnie mój ludzki współlokator. Myślałem wtedy o czymś zdecydowanie ważniejszym, a właściwie to o kimś. Była to osoba, która nie wiadomo nawet kiedy wyprzedziła obowiązki i zasady w mojej osobistej hierarchii wartości... Dobra, nie ma co ukrywać, że jest pierwsza, najważniejsza. Nie wiem tylko, czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie.
Zatrzasnąłem gwałtownie drzwi, wykorzystując do tego stopę. Z głębi mieszkania dało się słyszeć pełen niezadowolenia dźwięk będący odzewem na moje niezbyt delikatne obchodzenie się z częściami mieszkania. Standardowo udawałem, że ich nie słyszę, kładąc w tym czasie wciąż nieprzytomną Venus na łóżku. W bladej poświacie rzucanej przez małą lampkę - która praktycznie nigdy nie jest wyłączana - zobaczyłem po raz kolejny te same siniaki oraz zadrapania. Nie mogłem oderwać od nich wzroku, podobnie jak wtedy, w szpitalu. Sumienie znów przypomniało mi o tym, jak wielkim imbecylem jestem oraz jak się kończy znajomość z moją osobą. Kolejne jęki jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym przekonaniu, przez co z trudem powstrzymywałem się przed zafundowaniem samemu sobie prawego sierpowego. Przed ów czynem powstrzymały mnie jednak kroki, dość szybko zmierzające w stronę mojego pokoju. Dlatego, aby wyprzedzić swojego przyszłego rozmówce, sam wyszedłem na zewnątrz, zamykając przy okazji drzwi na klucz.
- Co ty odp******lasz, młody? Ja ci daję kasę na piwo, a ciebie k***a nie ma przez cztery dni, a jak się łaskawie zjawiasz, to jeszcze mi tu drzwiami trzaskasz. - w tamtym momencie wyciągnął palec wskazujący, sugerując tym groźbę - Przez ciebie musiałem odwołać pięciu klientów. Jeszcze raz taki wyskok, a cię wyjeb...
- A wywalaj, mam to głęboko gdzieś. - Odpowiedziałem, przepychając się obok niego i idąc w stronę salonu.
Przez chwilę zapanowała cisza, w czasie której doszedłem do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Tam zabrałem wszystko to, co należało do mnie, czyli niezbyt wiele drobnych oraz mało cennych rzeczy. Przez cały czas czułem na sobie wzrok mojego praktycznie byłego już pracodawcy. Nie mam zamiaru bowiem dalej żyć jak jakieś dziecko, wykonując polecenia dorosłych. Koniec z łażeniem po alkohol nawet o czwartej nad ranem, bo ktoś inny jest albo tak schlany, albo zbyt leniwy, by zrobić to samemu. Już wolę żyć pod mostem niż dalej być traktowany jak zwykły kundel, który musi spełnić każde żądanie swojego żywiciela. Poza tym, jeśli nie dam sobie rady na Ziemi, zawsze pozostaje Delta.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli sobie stąd pójdziesz, nikt więcej nie przyjmie cię do pracy? Ja patrzę na talent, a nie wykształcenie. Inni nie są tacy wyrozumiali jak ja. - Usłyszałem od strony wejścia.
Zamiast odpowiedzieć, zabrałem wszelkie swoje drobiazgi i ponownie ruszyłem w stronę pokoju. W połowie drogi wyciągnąłem klucze, jednak słysząc kroki za sobą zrezygnowałem z otwierania drzwi. Tego również nie zapomniał mi wytknąć, po raz setny już przypominając o tym, że w owym domu wszystkie drzwi mają być otwarte. Ponownie go zignorowałem, idąc teraz w stronę kuchni i zabierając z niej swoje pieniądze. Nim to również zostało skomentowane, rzuciłem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!