25 kwietnia 2017

WALKA Z TEEMO od Venus

Szłam krętymi ścieżkami Smoczej Doliny. Ciągnąc po nierównych skałach swój długi, czarny jak noc ogon i całe wygłodzone i wyczerpane ciało, próbowałam coś upolować. Już nieważne czy smaczne czy nie -po prostu chciałam zaspokoić, zżerający moje wnętrzności, głód, gdy nagle moje ciało znieruchomiało na widok olbrzymiego... robala?! Zaczął się coraz bardziej zbliżać, a ja cofać, dopóki nie trafiłam na ścianę. Owy natręt podszedł, popatrzył na mnie, chyba maślanymi oczami, i pokazywał mi swoje szkaradne oblicze. Robal miał groźnie wyglądające szpony, a ja z braku sił wolałam nie zaczynać walki. Stwór wpatrywał się swoimi hipnotyzującymi oczami głęboko w moje, próbując włamać się do mojego umysłu rozlewając swoje myśli i obrazy po mej głowie. Odpierałam te ataki, zajmując myśli bardziej interesującymi i ważniejszymi dla mnie rzeczami, takimi jak: "Czy jeśli zjem kamień to się najem? No ale jak mam go przyrządzić?!". Ale potwór nie odpuszczał, więc pomyślałam że mogłabym go zjeść, w końcu jestem smokiem i powinnam dać radę. No ale żeby to zrobić musiałabym go zabić, a przecież nie mam na to sił. W takim wypadku mogłabym zagrać w jego grę, rozkochać i zabić. Tak, to będzie świetny pomysł! W ten oplotłam ogonem ciało natręta próbując go przekonać, abyśmy gdzieś poszli. Mało inteligentny osobnik bez namysłu ruszył za mną. Co chwila musiałam oglądać się za siebie i rzucać mu zalotne spojrzenie (smok, zalotnym, no ja nie wiem jak to ma działać, ale mniejsza). Szliśmy tak, dopóki nie dotarliśmy na skraj wąwozu, w tedy pomachałam zachęcająco głową w stronę dziury chcąc mu coś pokazać. On bez namysłu wykonał moją prośbę i spojrzał w nieprzejrzysty mrok. Wykorzystałam to, z trudem podniosłam ogon i oplotłam go wokół tułowia szkarady i zrzucając się w mrok otchłani razem z nim. Dopiero w tedy robal zdał sobie sprawę z moich czynów, zaczął się ze mną siłować i wymachiwać szponami, przecinając powietrze. Szybko rozłożyłam skrzydła i zaczęłam wiercić się w powietrzu, czy odbijać od ścian wąwozu, aby oswobodzić się z trzymającego mój ogon natręta. W końcu się udało, ześlizgnął się i spadł w czeluść otchłani. Szybko rzuciłam się za nim, a gdy spadł na ziemię, przebiłam jego twarde, chitynowe ciało szponami. W ten widząc szkarłatną krew wypływającą z jego ciała, nie dałam rady powstrzymać głodu i żądzy krwi. Zaczęłam rozrywać jego ciało, zaspokajając tym samym okropny głód. Dopiero gdy skończyłam jeść, zdałam sobie sprawę co zrobiłam i jakie to było ohydne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits