13 kwietnia 2017

Od Shadowa C.D Evangeline

Dzień mijał cudnie. Ptaszki śpiewały, króliki biegały po okolicznych terenach, woda spływała ze szczytów gór, a my dochodziliśmy do naszego celu. Gdy byliśmy prawie przy brzegu rzeki Krtań, Evangeline spytała mnie, czym że jest pierścień zdobiący mój palec. Wytłumaczyłem jej, że jest symbolem mojej rodziny. Mój pradziadek wykuł go w zboczu rodzinnej góry, gdy funkcjonowała jako wulkan. Brat pradziadka był czarodziejem, który poświęcił ten pierścień, by chronił jego właściciela przed demonami. Niestety jego moc dawno znikła, a sam pierścień nie ma już szczególnego zastosowania;
Powoli się ściemniało. Evangeline nie chciała jeszcze wracać do domu, a mi się nie śmieszyło do powitania reszty watahy, więc rozpaliliśmy ognisko nad rzeką, by spokojnie przeczekać tę gwieździstą noc i rozstać się rano po śniadaniu. Nudziłem się, więc wziąłem pierwszą wartę pilnowania ogniska.
Gdy prawie usypiałem z nudów, usłyszałem czyjś głos z lasu Dragonwatch. Nic się dookoła nie działo, więc przeszłem kilka metrów, by zbadać ten głos. Las był ciemny, przez co nie było nic widać. Gdy już miałem wyjść z lasu, kątem oka zauważyłem, że ktoś wpatruje się we mnie zza krzaków. Zauważyłem tylko krwisto czerwone oczy i przerażający uśmiech tej postaci. Miała ciemne futro, przez co nie mogłem dostrzec reszty ciała. Wycofałem się z lasu i pobiegłem do ogniska. Białowłosa kobieta nadal spała, a dookoła panowała głucha cisza. Nie byłem pewien czy to, co widziałem, było prawdziwe, czy to tylko iluzja. Położyłem się obok ogniska i nadal obserwowałem okolice.

~Evangeline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits