15 kwietnia 2017

Od Shadow'a C.D Evangeline [+12 - chyba]

Z drzemki wybudził mnie głos Evangeline. Po otwarciu oczu zobaczyłem, że Ev kogoś trzyma. Gdy wzrok mi się wyostrzył, widok postaci mnie odrzucił.
-Schwytałam go, kiedy nas obserwował. Znasz go? -Zapytała.
-Nie znam, ale chyba widziałem to coś w lesie. Pachnie tak samo, ale wygląda jak człowiek. -Odpowiedziałem.
Odór tego faceta porównałbym do zapachu trupa przy pogrzebie. Faceta? Wyglądał jak człowiek, ale nawet Balaam nie wykrył w nim jakiejś innej ludzkiej cząstki poza ciałem. Całkowicie mu nie ufał i celował puszczą w jego stronę.
-Kim jesteś? -Zapytałem tego kogoś.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko patrzył się na mnie, po czym zaśmiał się i zaczął się wiercić, jakby miał gdzieś fakt, że Evangeline w każdej chwili może ukrócić mu życie.
-Jeszcze raz się pytam, kim jesteś? -Powtórzyłem pytanie, zmieniając ton głosu.
Chwilowo nic. Po kilku sekundach milczenia, uśmiechnął się, po czym powiedział:
-Ta wiedza nie przyda ci się na długo, ale mimo to wiedz, że ja ciebie znam. Cieszę się, że Cię widzę.
Ev straciła cierpliwość i poderżnęła mu gardło.
Na ziemię chlapnęła spora ilość krwi. Mężczyzna wygiął głowę do góry, popatrzył się na dziewczynę, po czym uśmiechnął się i wybełkotał:
-Właśnie zapieczętowałaś swój los.
Ev poniosły nerwy, puściła go na ziemię, zrobiła zamach mieczem i odcięła mu głowę. Przybłęda padł okrwawiony na ziemię, a głową poturlała się metr dalej. Wpatrywałem się w kałużę krwi spływającą w dół do wody. Po chwili pomyślałem, że mógł on należeć do Watahy Zachodu, a tu był tylko przejściem.
-Trzeba jak najszybciej pozbyć się ciała. -Powiedziałem spokojnie do Evangeline, mimo że zżerały mnie wątpliwości.
Poszliśmy do lasu pozbierać patyków. Mieliśmy już rozpalić ogień, by spalić zwłoki przybysza,  gdy nagle zaczęło ono lekko drgać i dymić się samo z siebie. Balaam zaczął latać dookoła tego dziwnego zjawiska, po czym powiedział do nas:
-Widziałem kiedyś coś takiego. Ciało zamienia się w dusze, by się zregenerować. On niedługo wróci.
Po kilku sekundach, ciało całkowicie znikło, a w jego miejscu było pełno krwi.
-Nawet jak wróci, to nie mamy się czego obawiać. -Powiedziała Ev. Mimo stanowczego zdania, nie była tego pewna.
Też nie byłem tego pewien, ale mimo to, postanowiłem zignorować przyszłość. 
Patyki mamy, miejsce na ognisko mamy, brakowało tylko jakiejś ryby. Evangeline rozpalała ognisko, a ja stanąłem nad rzeką i próbowałem złapać jakąś rybę. Rzeczne ryby nie były spore, ale było ich dużo. Złapałem kilka i przeniosłem Ev na ognisko. Po wczesnym śniadaniu, usiedliśmy przy ognisku, czekając na wschód słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits