*Akcja dzieje się przed pierwszym spotkaniem z Shadow'em i Evangeline*
Ze
spokojnego snu wybudził mnie znajomy głos, głos wadery, która niedawno
przechodziła obok tego drzewa. Próbowałem to zignorować i spróbować
jeszcze chwilę pospać, jednak uniemożliwiły mi to odgłosy jakiejś
kłótni. Po chwili było słychać odgłos padania na ziemię, pisk wilka i
kolejny odgłos padania na ziemię. Wychyliłem się, by obczaić sytuację.
Zakapturzona osoba zabiła jakiegoś wilka, po czym przykucnęła przy
drzewie. Jej zapach przypominał tamtą waderę, ale wyglądała inaczej.
Miałem dość, czyjakolwiek obecność nie pozwalała mi spać, więc
zeskoczyłem z drzewa.
-Nie lubię, jak mi ktośś przerywa w drzewce! -Warknąłem zdenerwowany całą sytuacją.
Dziewczyna się jednak tylko zaśmiała i patrzyła w moją stronę.
-Nie obchodzi mnie, kim jesteś, ale kiedy stąd pójdziesz. -Powiedziałem i przybrałem ludzką postać.
-Mnie też nie obchodzi, czym jesteś, ale co tu robisz. -Odpowiedziała, uśmiechając się.
-Cóż, prawdę mówiąc jestem zbyt zmęczony na użeranie się z przerośniętym kotem, więc...
W
tym momencie wnerwiona dziewczyna podbiegła do mnie i zamachnęła się
nożem. Złapałem jej rękę, gdy była centralnie nad moją głową.
-Ehh,
czyli jednak bez walki się nie ominie, nie? -Zadałem retoryczne
pytanie, po czym kopnąłem ją w brzuch, a ona polecała pół metra.
Ku mojemu zdziwieniu, nie przewróciła się, stała na dwóch nogach i jeszcze się śmiała.
-Zgadzam się całkowicie. Pokaż, co potrafisz. -Odpowiedziała.
Podbiegłem do niej, by spróbować ją trafić, ale jakoś zamieniliśmy się położeniem i lekko straciłem równowagę.
-Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale zgadzam się na taką walkę. -Powiedziałem.
Aby
narobić jej stracha, wywołałem u siebie lekkie krwawienie oczu. Jej
twarz lekko zbladła i miała wyraz twarzy, jakby miała puścić pawia,
jednak wytrzymała. Po chwili zobaczyłem ciemność, a przeciwniczka
zniknęła. Gdy myślałem, że uciekła, poczułem dotyk w szyje. Odwróciłem
się i zobaczyłem ją w lustrze, którego tam nie było, chciała mnie do
niego wciągnąć za szyję. Złapałem jej ręce, po czym ,,wyrzuciłem" ją z
tego lustra, które potem rozbiłem. Dziewczyna w sekundę wstała z ziemi i
przecięła mi nożem ramię.
-Teoretycznie już wygrałam, niedługo się wykrwawisz, chyba że się poddasz. -Powiedziała z uśmiechem.
-Ojoj, zdziwiłabyś się. -Powiedziałem i też się zaśmiałem.
Po
kilku minutach walki widziałem, że robi się zmęczona, ja w sumie też
odczuwałem to dziwne uczucie. Chyba było spowodowane tym, że robiło się
ciemno. Po chwili zobaczyłem dym zza drzew i usłyszałem głos, którego
dawniej nie słyszałem.
-Kuzyn? -Pomyślałem.
Chciałem się nim zająć, póki wiedziałem, gdzie jest. Wbiłem nóż w drzewo i popatrzyłem się na złotowłosą.
-Słuchaj.
Wiem, że nie chce ci się walczyć, mi już też nie. Proponuję ci
tymczasowy sojusz. Uznajmy, że się nigdy nie spotkaliśmy. W zamian
pomogę ci się pozbyć tamtych ciał. Co ty na to? -Zaproponowałem.
Dziewczyna
zgodziła na te chwilowe opuszczenie broni. Po zakopaniu ciał dziewczyna
usiadła na gałęzi, by chwile odpocząć, a ja zacząłem się skradać w
stronę ogniska za leśnym wyjściem.
~Tyks, pisz, co chcesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!