Przez całą drogę usiłowałem zachowywać się, jak na prawdziwego basiora
przystało. Wiedziałem, że z demonem nie ma żartów, ale starałem się
zachować zimną krew. Do tej pory wychodziło mi to całkiem nieźle.
Chociaż w głębi duszy okropnie się bałem, nie dawałem tego po sobie
poznać. Aż do tego momentu.
Gdy tylko wszedłem do środka, usłyszałem za sobą głuchy trzask.
Błyskawicznie się odwróciłem i moim oczom ukazały się zamknięte drzwi.
Wzdrygnąłem się. Już zamierzałem powiedzieć, że bardzo mi się to nie
podoba, kiedy podłoga zaczęła... się zapadać. Z początku myślałem, że to
tylko moja wyobraźnia, wybujała po zbyt długim stresie.
-Świetnie - bąknąłem przez zaciśnięte zęby.
Podłoga najwyraźniej nie miała w planach miłego ugoszczenia nas. Deski
odrywały się od niej i spadały w dół z zawrotną szybkością, jakby
ciągnęła je tam jakaś nadludzka siła. Kiedy obluzowały się deski
podtrzymujące mój ciężar, wydałem z siebie niezbyt męski krzyk i spadłem
w dół. Spodziewałem się twardego upadku, jednak prawie nie poczułem,
kiedy uderzyłem w podłogę. Podniosłem głowę. Zdążyłem zobaczyć, że
znajduję się w czymś w rodzaju sztucznie wybudowanej jaskini, a u mojego
boku leży Tytania, gdy całe moje ciało ogarnął niewyobrażalny ból. Cała
rzeczywistość przestała się się dla mnie liczyć. Czułem się tak, jakby
każda komórka mojego ciała wypełniona była żywym ogniem. Marzyłem, żeby
to się skończyło... Modliłem się o śmierć, byle tylko przestać czuć ten
ból...
Jak przez mgłę docierały do mnie mroczne słowa, dochodzące z jaskini przede mną.
-Kto to jest? - odezwał się głęboki głos.
-Mój towarzysz. Zostaw go - usłyszałem warknięcie Tytanii.
-Nic dla mnie nie znaczy.
Obudziła się we mnie absurdalna nadzieja, że zaraz zginę i to wszystko się skończy.
-Przestań to robić! - krzyknęła dziewczyna.
Demon najwyraźniej przestał używać na mnie swojej przerażającej mocy.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że krzyczałem. Dysząc ciężko,
sprawdziłem, czy z moim ciałem wszystko w porządku, ale nie widziałem
nawet najmniejszego zadrapania. Moc Mroku, której przed chwilą byłem
świadkiem, musiała polegać na zadawanie komuś okropnego bólu bez
ranienia go.
Rzuciłem Tytanii spojrzenie, które miało wyrażać podziękowanie, chociaż
nie byłem pewny, czy mi to wyszło z powodu przerażania, jakie wciąż
odczuwałem. Dziewczyna jednak nie patrzyła na mnie. Jej wzrok ukryty był
w demonie.
<Tytania? Wybacz beznadziejność i długość ;_; Może się wkrótce wreszcie ogarnę c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!